sobota, 9 lipca 2016

Sad Love Song

Piękna manhwa autorstwa Shin Ji-Sang i Geo. Ogólnie rzadko płaczę podczas czytania mang lub oglądania anime. Zdarza się to tylko w jednym wypadku... I to nie ze szczęścia.
Joon-Young był wyśmiewany przez inne dzieciaki, gdyż jego mama prowadziła bar dla Amerykanów. Przezywali go w różnoraki sposób, wołali, że śmierdzi Jankesami i takie tam. Przez to wszystko nawet rozebrał się do bielizny przed swoją mamą, powiedział, że nie musi już tańczyć z Amerykanami i uciekł. Dość ciekawy protest. Udał się do swojej jaskini, gdzie znajdowała się również jego gitara (która była zimniejsza od niego samego ^.^). Wkrótce wrócił i zobaczył, że w jednym z pokoi śpi dziewczyna.
Następnego dnia (gdy uciekł ze szkoły do domu), zobaczył, że na schodach siedzi ta sama dziewczyna. Przedstawiła się jako Hae-In. Szybko zorientował się, że jest niewidoma. Zaczerwienił się na widok jej oczów, gdyż była całkiem ładna. Dzięki temu już nie był sam. Dzieciaki zaprzyjaźniły się ze sobą
Niestety w tym mieście przybywała też pewna irytująca postać - Hwa-Jong zakochana w Joon-Young. Dziewczyna ciągle wchodziła między ową dwójkę. Kilkukrotnie źle potraktowała niewidomą dziewczynę (nawet jeśli Hae-In o tym nie wiedziała).
Jednego dnia miała miejsce pewna afera. Otóż mama Hae-In zabrała napiwek dla siebie, chociaż zasada w klubie brzmi, że wszystko trafia na wspólne konto, a dopiero po tym jest wypłata. Kobieta potajemnie zbierała pieniądze na operację dla córki. Ten jeden raz właścicielka darowała to. 
Trójka dzieci zaprzyjaźniła się (w końcu mieli tylko siebie). Zimą, Joon-Young i Hae-In poszli do jaskini. Po drodze zobaczyli pewnego chłopaka z bogatej rodziny (to ważna postać tej serii). Na miejscu dali sobie prezenty, dziewczyna dała breloczek ze swoim imieniem i numerem telefonu, a chłopak gwizdek, na którego sygnał zawsze przybiegnie. 
Minęło parę lat. Wszystko było dobrze do czasu, gdy mama Joon-Younga nie zobaczyła znów mamy Hae-In jak zabiera pieniądze dla siebie. Kobieta z córką zostały wyrzucone, a dziewczyna nie zdążyła się pożegnać z ukochanym. Oboje nie przestawali o sobie myśleć i mieli nadzieję na ponowne spotkanie.
Od tego momentu zaczyna się akcja właściwa. Nie zdradzę ciągu dalszego.
  

 
Polecam osobom, które przetrwają zetknięcie z ponurą rzeczywistością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz