Łał... Dopiero co obejrzałam ostatni odcinek i czuję się dziwnie. Mam pustkę w głowie... Anime było naprawdę genialne. Chyba najlepsze jakie obejrzałam (pod względem fabuły, przemyślenia i spójności).
Ponoć Death Note jest od 16 lat. Według mnie ostatni odcinek w pełni zasługuje na to miano. Nie jest to może jakoś bardzo straszne, ale chyba chodziło o psychikę młodszych. Sądzę, że osoby poniżej 15 nie powinny tego oglądać (chyba że nie przeszkadza im duża ilość krwi, morderstw i mają za sobą kilka dobrych horrorów, po których nie mieli koszmarów w nocy). Może przesadzam, ale to dobre środki ostrożności.
Zapewne niemal każdy oglądający anime słyszał o Death Nocie, słynny Notes Śmierci...
Główny bohater to Raito - licealista o ponad przeciętnej inteligencji i sprycie. Pewnego dnia podczas lekcji, zauważył jak coś spada na ziemię z nieba. Okazało się, że to czarny notatnik z niezwykle kuszącym napisem "Death Note". Po przeczytaniu zdania ze sposobu użycia: "Osoba, której imię zostanie tu wpisane, umrze", odłożył notatnik, uważając to za głupi żart. Jednak w końcu wziął notes do domu. Było tam również napisane, że aby notatnik działał, wpisując imię i nazwisko trzeba mieć przed oczami twarz osoby, którą chce się zabić. Człowiek umiera w ciągu 40s na zawał serca. Można również zabić kogoś na inny sposób. Wtedy szczegóły dotyczące śmierci należy dopisać w ciągu 6min i 40s. Raito wypróbował notes, wpisując nazwisko porywacza, które ukazało się w telewizji. Mężczyzna umarł. Potem jeszcze raz wypróbował moc notesu na kolesiu, który chciał zrobić krzywdę dziewczynie przed sklepem. Tym razem dopisał, by zginął pod kołami ciężarówki. Tak również się stało. Po powrocie do domu odwiedził go pewien miły osobnik. Ryuuk. Otóż był to shinigami, który upuścił owy notes. Bóg śmierci oznajmił, że Raito może wpisać kogokolwiek chce i nie zapłaci w żaden sposób (chyba, że swoim strachem i nieszczęściem). Tak więc chłopiec wpadł na pomysł, że będzie karał przestępców i złych ludzi oraz zostanie bogiem świata.
Ogólnie miał dobre zamiary... Ludzie szybko zorientowali się, że to nie przypadek, że nagle zaczęli ginąć wszyscy mający coś na sumieniu po kolei i to na zawał serca. Nie wiedzieli jeszcze kto za tym stoi. Ową osobę lub organizację nazwali Kira.
Policja z całego świata stwierdziła, że coś trzeba z tym zrobić (bo w końcu Kira też jest mordercą). Zatrudniono L - "detektywa", który rozwiązuje jedynie najtrudniejsze i najważniejsze zagadki. Nikt jego twarzy nie widział ani nie słyszał prawdziwego głosu (prócz jego jedynego pomocnika). Był to genialny człowiek, który od razu oznajmił, że Kira znajduje się w Japonii.
Od tego momentu zaczęła się walka Kira vs L. Twarz L widzimy dopiero po kilku odcinkach (nie licząc openingu).
Oglądając to miałam taki zaciesz na twarzy. Tak dla jasności: to nie jest anime, które człowiek ogląda szukając komedii. To moja reakcja była nienormalna. Może to dlatego, że pierwszy raz widziałam coś takiego... Klimat był niepowtarzalny.
Podobały mi się gry psychologiczne przez całą serię. Te z L i N. Oni byli po prostu genialni. Nie wiem jakie posiadali IQ...
Ogólnie shinigami powinni być przerażający, lecz Ryuuk był po prostu uroczy ^.^ Czy wiedzieliście, że shinigami jedzą jabłka? Nasz bóg śmierci bardzo je lubił. Robił dziwne rzeczy będąc na głodzie jabłkowym... No i w ogóle nie był straszny (zwłaszcza, gdy próbował zwrócić uwagę Raito).
Przez całą serię miałam dylemat komu kibicować: Kirze, czy L. Z jednej strony L był fajniejszy i nie chciałam, by zmarł, a z drugiej prawie schodziłam na zawał, gdy mogli złapać Raito. Na początku Raito był "sprawiedliwy", lecz z czasem zaczął też zabijać przeszkadzających mu ludzi (całkowicie nie winnych). Smutne było jak mordował tych z rodzinami...
Co do muzyki. W trakcie melodia trzyma w ciągłym napięciu. Pierwszy opening był niezły i chaotyczny (pasował do całej serii). Natomiast drugi mnie rozbawił... Był nawet bardziej dziwny. A tekst... powalał.
Z czasem pojawiła się jeszcze jedna istotna postać - Misa. Dziewczyna Raito z przymusu. Powiedzmy, że była dla niego bardzo użyteczna, więc ją "przygarnął". Trudno powiedzieć, czy była głupia, czy inteligentna. Na co dzień zachowywała się jak irytująca blondynka, lecz w dwóch momentach (gdzieś w środku i w ostatnim odcinku) zachowywała się jak nie ona. Podobała mi się te dwie piosenki, które śpiewała w tym czasie.
Domyślałam się, że tak się skończy ta seria. Nie mogę powiedzieć, czy się cieszę, czy nie. Powiedzmy, że dowiemy się losów innych (albo domyślimy). Będziecie wiedzieli kto umarł, a kto nadal żyje.
Przypomniało mi się jeszcze porównanie z 9 odcinka: uosobienie geniuszu to rozpieszczony maminsynek i facet, który wygląda jakby dopiero wyszedł z lasu. Coś w tym jest...
Dobrze, że taki notatnik nie istnieję. To co mówiła Rem może być prawdą: stworzenia zwale ludźmi są naprawdę nikczemne.
Najbardziej w Misie podobały mi się jej stroje...
Jeżeli lubicie tego typu anime, gorąco polecam!
Ogólnie miał dobre zamiary... Ludzie szybko zorientowali się, że to nie przypadek, że nagle zaczęli ginąć wszyscy mający coś na sumieniu po kolei i to na zawał serca. Nie wiedzieli jeszcze kto za tym stoi. Ową osobę lub organizację nazwali Kira.
Policja z całego świata stwierdziła, że coś trzeba z tym zrobić (bo w końcu Kira też jest mordercą). Zatrudniono L - "detektywa", który rozwiązuje jedynie najtrudniejsze i najważniejsze zagadki. Nikt jego twarzy nie widział ani nie słyszał prawdziwego głosu (prócz jego jedynego pomocnika). Był to genialny człowiek, który od razu oznajmił, że Kira znajduje się w Japonii.
Od tego momentu zaczęła się walka Kira vs L. Twarz L widzimy dopiero po kilku odcinkach (nie licząc openingu).
Oglądając to miałam taki zaciesz na twarzy. Tak dla jasności: to nie jest anime, które człowiek ogląda szukając komedii. To moja reakcja była nienormalna. Może to dlatego, że pierwszy raz widziałam coś takiego... Klimat był niepowtarzalny.
Podobały mi się gry psychologiczne przez całą serię. Te z L i N. Oni byli po prostu genialni. Nie wiem jakie posiadali IQ...
Ogólnie shinigami powinni być przerażający, lecz Ryuuk był po prostu uroczy ^.^ Czy wiedzieliście, że shinigami jedzą jabłka? Nasz bóg śmierci bardzo je lubił. Robił dziwne rzeczy będąc na głodzie jabłkowym... No i w ogóle nie był straszny (zwłaszcza, gdy próbował zwrócić uwagę Raito).
Przez całą serię miałam dylemat komu kibicować: Kirze, czy L. Z jednej strony L był fajniejszy i nie chciałam, by zmarł, a z drugiej prawie schodziłam na zawał, gdy mogli złapać Raito. Na początku Raito był "sprawiedliwy", lecz z czasem zaczął też zabijać przeszkadzających mu ludzi (całkowicie nie winnych). Smutne było jak mordował tych z rodzinami...
Co do muzyki. W trakcie melodia trzyma w ciągłym napięciu. Pierwszy opening był niezły i chaotyczny (pasował do całej serii). Natomiast drugi mnie rozbawił... Był nawet bardziej dziwny. A tekst... powalał.
Z czasem pojawiła się jeszcze jedna istotna postać - Misa. Dziewczyna Raito z przymusu. Powiedzmy, że była dla niego bardzo użyteczna, więc ją "przygarnął". Trudno powiedzieć, czy była głupia, czy inteligentna. Na co dzień zachowywała się jak irytująca blondynka, lecz w dwóch momentach (gdzieś w środku i w ostatnim odcinku) zachowywała się jak nie ona. Podobała mi się te dwie piosenki, które śpiewała w tym czasie.
Domyślałam się, że tak się skończy ta seria. Nie mogę powiedzieć, czy się cieszę, czy nie. Powiedzmy, że dowiemy się losów innych (albo domyślimy). Będziecie wiedzieli kto umarł, a kto nadal żyje.
Przypomniało mi się jeszcze porównanie z 9 odcinka: uosobienie geniuszu to rozpieszczony maminsynek i facet, który wygląda jakby dopiero wyszedł z lasu. Coś w tym jest...
Dobrze, że taki notatnik nie istnieję. To co mówiła Rem może być prawdą: stworzenia zwale ludźmi są naprawdę nikczemne.
Najbardziej w Misie podobały mi się jej stroje...
Jeżeli lubicie tego typu anime, gorąco polecam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo nie czytaj...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńteraz mnie ciekawi o co chodziło w tej dyskusji
UsuńBardzo możliwe, że chodziło coś z tym tekstem piosenki, ale pojęcia nie mam
Usuń