sobota, 26 sierpnia 2017

Hakuouki: zanim powrócą wspomnienia (prolog + rozdział 1)

Tak jak zapowiadałam ostatnio, od dziś zaczynam publikować mój pierwszy fanfik, który będzie sequelem anime Hakuouki. Szczegóły podałam w poście "Coś Nowego", ale powtórzę się. W moim opowiadaniu bohaterowie odradzają się we współczesnym świecie bez wspomnień o poprzednim życiu. Będzie to taka pseudo-Japonia. Oczywiście to jest fanfik, więc pozwoliłam sobie nieco zmienić charakter głównej Chizuru (a w tym wypadku Yuzuru). Starałam się tak pisać, by osoby nie oglądające mogły zrozumieć co się dzieje (w takim przypadku polecam chociaż zaznajomić się z ogólną fabułą oryginału). Natomiast ci co oglądali, lepiej zrozumieją relacje i tym podobne, ale to logiczna rzecz.

Nie przeciągam. Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że nie jest beznadziejny ;)


Prolog


                „Znów słyszę ten głos. Wzywa mnie każdej nocy. Przez umysł przemykają obrazy tak dziwnie znajome. Widzę wiele postaci, lecz gdy się budzę, nie pamiętam ich twarzy. W głowie pozostaje jedynie dziewczyna. Mogę patrzeć jej oczami. Czasem wszystko zabarwia się na niebiesko jak płaszcze noszone przez wojowników lub czerwono niczym wypływająca z ran krew. Ktoś stoi pod drzewem, a jego włosy tak pięknie powiewają na wietrze. Kwiaty wiśni wirują wokół niego. Wołam, lecz dźwięk nie wydobywa się z mych ust.”
***
                Dziesięcioletnia Yuzuru obudziła się zalana potem. Tej nocy po raz pierwszy miała dziwny sen. Widziała w nim wojowników, a obrazy przewijały się jak klatki filmu. Czuła w nim lęk, rozpacz, ale również dziwny spokój jakby wszystko było na miejscu. Od tamtego dnia owe wizje męczyły ją co noc.
***
                Szybko zorientowała się, że widzi wciąż te same postaci. W snach potrafiła je rozróżnić, lecz po przebudzeniu niewiele pamiętała. Często poruszała się w nich przybierając postać nieznanej dziewczyny, lecz bywała też obserwatorem. Zazwyczaj miała na sobie tradycyjny, męski strój. Najbardziej lubiła sny z pewnym mężczyzną. Najczęściej znajdowała go wśród wiśni. Spacerowali obok siebie w ciszy, a on uśmiechał się do niej czule. Przy nim czuła się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Czasem wyciągał do niej dłoń, którą łapała bez wahania. Przepełniała ją wtedy miłość i tęsknota, która rozsadzała ją od środka. Po takim śnie budziła się najczęściej z mokrymi od łez policzkami. Długo leżała, by dojść do siebie. Z wiekiem zdarzało się to coraz częściej, lecz nikt nie potrafił jej pomóc. Za dnia zdarzało jej się myśleć o owej postaci, wokół której tańczyły płatki wiśni. Czuła się jakby ją straciła, a to bardzo bolało.

Rozdział 1
Kwiat i miecz

                Yuzuru otarła pot z czoła. Tej nocy walczyła z jakimiś demonami. Wszystkie były blade jak topielce, miały czerwone oczy i śmiały się złowrogo. Posiadały kły jak wampiry. Trudno było je zabić. Na szczęście nie była sama. Po jej stronie walczyli młodzieńcy z poprzednich wizji.
- To mnie wykończy – mruknęła do siebie. Przeciągnęła się i zrzuciła kołdrę.
Obecnie miała szesnaście lat i chodziła do pierwszej klasy czteroletniego liceum. Lekcje rozpoczynały się o dziewiątej. W instytucji znajdowały się dwa sztandarowe kluby: „Klub Honoru” dla chłopców i „Kwitnące Pąki” dla dziewcząt. Chłopcy uczyli się posługiwania katanami, studiowali historię państwa oraz przyswajali kodeks honorowy. Dziewczyny natomiast ćwiczyły tradycyjny taniec, ceremonię parzenia herbaty, malowanie, wyszywanie, a także układanie kwiatów. W każdym z tych dwóch klubów było wybranych jedynie po dwadzieścia osób i Yuzuru należała do „Kwitnących Pąków”. Zajęcia klubów odbywały się bardzo często, zarówno przed jak i po zajęciach, więc należały do nich jedynie bardzo zdeterminowane osoby. Jednak tego dnia zajęcia klubowe dziewczyny nie odbywały się, więc mogła nieco dłużej pospać.
Będąc w szkole pół godziny przed rozpoczęciem lekcji, Yuzuru zajrzała do jednej z sali treningowej, gdzie młodzieńcy z „Klubu Honoru” machali kijami. Lubiła patrzeć na ich skupione twarze. Wtedy natrafiła na wzrok Herizawy Sasuke – jej kolegi z klasy i można powiedzieć przyjaciela z gimnazjum. Patrzył na nią ukradkiem i uśmiechał się z rozbawieniem. Był jej wzrostu, czyli mniej niż metr sześćdziesiąt. Miał dość dziewczęcą urodę – blond grzywkę, turkusowe oczy i gładką twarz.
                Natychmiast cofnęła głowę nieco zła na samą siebie. Ruszyła do swojej sali lekcyjnej. Większość osób znajdowała się już przy swoich ławkach. Pięć minut przed dzwonkiem przybyły osoby z „Klubu Honoru”, a więc również Sasuke. Chłopak oparł się o ławkę dziewczyny.
- Hej Yuzuru. Nieładnie tak podglądać. Czyżby któryś z chłopców ci się podobał? Który?
Trzepnęła go w tył głowy. Chłopak jęknął.
- Dzieciak… - mruknęła.
- Ej! Czemu to zrobiłaś?!
- Zachowujesz się jak dziecko z podstawówki.
- Co?! Wcale nie!
Uczniowie zaczęli chichotać, a Yuzuru uśmiechnęła się pobłażliwie. Chwilę po tym zadzwonił dzwonek i rozpoczęła się lekcja.
Ich relacja była dość dziwna. Rozmawiali ze sobą dość często, lecz dziewczyna niemal zawsze uderzała go w głowę, gdy zrobił coś głupiego lub niedojrzałego. Sasuke zazwyczaj nie dąsał się zbyt długo, więc Yuzuru raczej nie przejmowała się tym, że rani jego dumę.
                W czasie przerwy obiadowej, dziewczyna natknęła się na nauczycielkę, która poprosiła ją o zaniesienie zeszytów do pokoju nauczycielskiego. Zamyślona zaczęła schodzić po schodach. Z powodu ładnej pogody większość uczniów przebywało na dworze. Po drodze była świadkiem niecodziennej sceny: Tanaka Hiiro i Isana Kou obejmowali się niczym stęsknieni przyjaciele. Widok zaskoczył ją, gdyż obaj uczniowie raczej nie rozmawiali ze sobą. Hiiro był od niej rok starszy, a Kou dwa. W dodatku ten pierwszy był dość surowy i chłodny. Drugi natomiast znany był ze swojej dobrotliwości i naiwnej szczerości. Mogli się nawet nie znać, więc co się stało? Omal nie wypuściła zeszytów, gdy ktoś położył jej dłoń na ramieniu.
- Co robisz?
To był Yamato Kei – przewodniczący rady uczniowskiej. Jego uśmiech zawsze był chłodny i opanowany, a wszystko robił perfekcyjnie. Yuzuru znała go trochę, gdyż często wysyłano ją do niego w imieniu klubu z różnych przyczyn.
- Kei! Nie strasz mnie…
- Na co tak patrzysz?
Dziewczyna nie bardzo wiedziała co powiedzieć.
- Ee…  nie ważne – rzuciła krótko, ominęła go i szybko ruszyła do pokoju nauczycielskiego. Przewodniczący obejrzał się za nią, a następnie podszedł do dwójki uczniów.
- Powinniście bardziej uważać na to co robicie. Te wasze nagłe czułości są zbyt podejrzane. Widziała was już jedna uczennica.
- Zamknij się Sannan – zaśmiał się Hiiro.
Przewodniczący poprawił okulary i uniósł kąciki ust. Kou objął również jego.
                W tym czasie Yuzuru oddała zeszyty, po czym usiadła na dworze i wyciągnęła swoją śniadaniówkę. Przez to małe zamieszanie nie zdążyła jeszcze zjeść. Część uczniów grało w piłkę nożną. Popatrzyła na zawodników, pośród których najbardziej wyróżniał się Iroha Kurano z roku wyżej. Chłopak był najwyższy ze wszystkich uczniów, umięśniony i dość roztrzepany w pełnym tego słowa znaczeniu. Chodził wiecznie uśmiechnięty z charakterystyczną czupryną i zieloną chustką na czole. Był bardzo silny, lecz niektórzy chłopcy dorównywali mu. W trakcie meczu wielu schodziło mu z drogi. Prócz Sasuke. Nastolatek stanął na drodze mięśniakowi. Yuzuru roześmiała się,  gdy Kurano nawet go nie zauważył, staranował i pobiegł dalej. Dopiero gdy strzelił gola, zorientował się, że ktoś tarasował mu drogę.
- Nic ci nie jest? Powinieneś uważać, dzieciaku.
Sasuke poczerwieniał i skoczył do niego.
- Coś ty powiedział?! Jestem Sasuke z „Klubu Honoru”, a nie jakiś dzieciak!
Iroha wyszczerzył się, podrapał po głowie, klepnął młodego po plecach, aż ten się wywrócił i poszedł.
                Yuzuru zwijała się ze śmiechu na ławce. Cudem nie wypluła i nie udławiła się jajkiem, które miała w buzi. Po chwili opanowała się i połknęła. Zaraz po tym ktoś dosiadł się do niej.
- Cześć… Jesteś Murano Yuzuru, prawda?
To była śliczna dziewczyna o niezwykłych malinowych oczach i krótkich włosach.
- Am… tak.
- Miło cię poznać! Jestem Himeno Osaki z trzeciego roku… Właśnie dołączyłam do „Klubu Kwitnących Pąków” i kazano mi się do ciebie zgłosić.
Yuzuru zamrugała nieco zdezorientowana.
- Czemu do mnie? – zdziwiła się
- No… pani Rei powiedziała, że jesteś przewodniczącą.
Dziewczynie jedzenie stanęło w gardle, więc zaczęła kaszleć.
- Co? – wydusiła po chwili – Od kiedy?!
Osaki wzruszyła lekko ramionami. Yuzuru westchnęła teatralnie. Mogła się tego spodziewać. Co prawda była stosunkowo nowa, ale szybko się zaangażowała i była w tym naprawdę dobra. Pani Rei była ich opiekunką, lecz bardzo roztrzepaną, więc po prostu chciała się pozbyć formalnej odpowiedzialności. Do tej pory Yuzuru czasem kontrolowała treningi z uwagi na jej poważne podejście do sprawy, ale nigdy nie było mowy o jakiejś przewodniczącej.
- Ech… chyba muszę sobie porozmawiać z panię Rei… No nic. Czego miałaś się dowiedzieć?
- Na razie to kiedy są zajęcia.
- Pierwsze dla ciebie odbędą się dziś o siedemnastej dwadzieścia. Nie spóźnij się.
***
                Yuzuru zawiązała pas i odetchnęła.
- No dobrze dziewczyny. Ustawcie się! Zaczynamy tradycyjnie od ukłonu.
Był czerwiec. Miały ćwiczyć układ na wrześniowe święto szkoły. Sytuację pogarszał fakt, że w sierpniu były dwutygodniowe wakacje, a układ nie był jeszcze zatwierdzony. Pani Rei zostawiła jej pełne ręce roboty.
                Dużo klubowiczek miało potencjał, lecz niektóre znalazły się tam chyba przez przypadek. Część nieźle grała na instrumentach, a inne lepiej odnajdywały się w tańcu. Na tych umiejętnościach musiała oprzeć ich występ. Czuła się nieco głupio pouczając grające klubowiczki, gdyż sama nie grała lepiej od nich, ale na szczęście posiadała słuch muzyczny.
                Po zajęciach Yuzuru udała się do automatu. Stwierdziła, że przynajmniej cztery dziewczyny powinny zostać wyrzucone z klubu, gdyż całkowicie się tam nie nadawały. Obawiała się jednak, że gdy zacznie usuwać członkinie, zbuntują się inne i same odejdą. Westchnęła i kupiła herbatę. Zawsze najpierw piła coś ciepłego, a dopiero wtedy przebierała. Usiadła na piętach i zaczęła wolno sączyć. Mimowolnie przymknęła oczy i zasnęła. Poczuła zapach kwiatów wiśni. Widziała falujące włosy. Czemu nie mogła ujrzeć twarzy? Ten fakt bardzo ją frustrował. Nagle wszystko zaczęło wirować. Brutalnie wracała do rzeczywistości. Poczuła jakieś wstrząsy.
- Hej! Wiesz która godzina? Wstawaj!
Wiedziała, że siedziała tu dłużej niż powinna i do kogo należał głos. Może powinna udawać, że śpi? Po chwili walki z samą sobą otworzyła oczy. Tanaka Hiiro wyprostował się, gdy zobaczył że jest przytomna.
- Wracaj do domu. Zajęcia klubów skończyły się już jakiś czas temu.
Yuzuru niechętnie wstała i nieco przeciągnęła.
- Dziękuję za obudzenie mnie. Do widzenia.
Lekko skinęła głową i szybko zniknęła w szatni. Czemu on? W sumie niezbyt go znała i nawet nie miała pewności, czy kojarzył jej imię. Wolałaby aby to Sasuke ją obudził, albo najlepiej jakaś dziewczyna z klubu.
                Obok Hiiro pojawili się przewodniczący Kei i Kou.
- Co tak długo, Toshi? Mieliśmy się pośpieszyć. W końcu trzeba znaleźć resztę.
Chłopak popatrzył na nich.
- Jasne… Dobrze o tym wiem.
- Ciekawe, czy już się przebudzili… - pomyślał Kei.
- W sumie jest to bardzo prawdopodobne. – odpowiedział Hiiro.
Kou posmutniał nieco.
- Bardzo mi ich brakuje… Zwłaszcza Okity.
Hiiro uśmiechnął się półgębkiem.
- Jego chyba znalazłem.
- Serio?! – ucieszył się Kou.
- Ma niezły charakterek. Myślę, że odnalazłem jeszcze Saito. Ten chłopak jest w mojej klasie. Wygląda i zachowuje się bardzo podobnie.
- A Chizuru? – zapytał niepewnie Kou.
Cała trójka posmutniała. Wszyscy czuli się winni, że ją zostawili. Zwłaszcza Hijikata.
- Toshi… A więc mówisz, że Chizuru była twoją żoną? – oznajmił nagle Kon.
Hiiro lekko poczerwieniał i odwrócił głowę.
- Wykorzystał okazję. Praktycznie zero konkurencji – zażartował Kei.
- O czym wy mówicie? – żachnął się
- Mimo wszystko, myślę, że od początku była tobą zauroczona. Dużo o tobie wspominała i nie zauważała starań niektórych. – stwierdził przewodniczący.
- Dobre było z niej dziecko… - uśmiechnął się Kou.


Na kolejny rozdział musicie poczekać tydzień. Planuję publikować je co sobotę, ale czasami może być poślizg. I jak wam się podobało? Zdaję sobie sprawę, że to nie jest jakieś ambitne dzieło. W tworzeniu fanfików jestem zielona jak szczypiorek na wiosnę, ale praktyka czyni mistrza ;)
Chciałabym podziękować mojej becie, która chciała pozostać anonimowa (no nie wiem czemu; to nie jest aż tak straszne :P). Bez niej to opowiadanie byłoby nieco gorsze.

 

środa, 9 sierpnia 2017

Mikakunin de Shinkoukei

Mikakunin de Shinkoukei to anime, które niedawno obejrzałam. Opowiada o Kobeni, która w swoje szesnaste urodziny dowiaduje się, że jest zaręczona z chłopakiem o imieniu Hakuya. Owe zaręczyny zostały zaaranżowane przez dziadka dziewczyny z pewnych przyczyn. Młodzieniec i jego młodsza siostra Mashiro wprowadzają się do domu Kobeni. To anime bardzo mnie zaskoczyło. Pierwsze dwa odcinki były dla mnie pewnym szokiem. Mikakunin de Shinkoukei okazało się strasznie pokręcone, ale w nawet zabawny i pozytywny sposób. Warto powiedzieć coś o bohaterach. 
Kobeni to dziewczyna, która nie lubi być w centrum uwagi. Z powodu ciągłych nieobecności rodziny, zajmowała się pracami domowymi i nadal tak pozostało. To jedna z najmniej absurdalnych postaci tej serii. Można powiedzieć, że nawet zwyczajna, ale łatwo ją polubić. Jednak jej siostra Benio to już inna sprawa...
Benio jest naprawdę dziwna. W szkole jest uwielbiana przez wszystkich. Ponad 90% uczniów zachowuje się jak pod wpływem jakiegoś halucynogennego środku xD Piękna, inteligentna, wysportowana... Można by uznać ją za mary sue, ale jej codzienne zachowanie wszystko rekompensuje. Uwielbia małe dziewczynki (nieważne jak to brzmi ;P). Uwielbia swoją młodszą siostrzyczkę i najchętniej nie spuszczałaby z niej oka. W dodatku, gdy pojawiła się w domu Mashiro, zaczęła ją wręcz napastować. Dziewczynka nazywa jej zachowanie po imieniu, a ona nadal zachowuje się jak wcześniej i nie da się jej nic przetłumaczyć xD W sumie Benio jest nawet fajna, ale trzeba przyzwyczaić się do jej dziwactw.
Co do Hakuyi. Mało się odzywa i trudno wyczytać jego emocje. Od początku bardzo go polubiłam. On i jego siostra wcześniej mieszkali głęboko w górach i bardzo to po nim widać. Czasem źle interpretuje zachowania Kobeni, np. gdy nie chciała na niego spojrzeć, bo nie wiedziała jak się zachować, uznał że go nienawidzi :) Chyba zrobiłby dla Kobeni wszystko... W przeciwieństwie do niej, od najmłodszych lat wiedział o ich zaręczynach. Mogę jeszcze powiedzieć, że ta dwójka znała się kiedyś, ale Kobeni zapomniała o tym. Ogólnie Hakuya jest bardzo uroczy według mnie. Trochę było mi go szkoda, gdyż jego hobby było tworzenie budowli z zapałek. Jednak za każdym razem na finiszu, ktoś (zazwyczaj jego siostra) wchodził do pokoju z impetem, przez co dzieło się rozsypywało... 
Warto powiedzieć coś o Mashiro. W sumie jest to dziecko, ale zachowuje się bardzo dojrzale (a przynajmniej stara się). Czasem zamiast powiedzieć prawdę, że czegoś nie lubi, udawała że wszystko jest ok.
W anime pojawia się jeszcze kilka dziwnych postaci. Bardzo polubiłam wiceprzewodniczącą, przyjaciółkę Benio. Dziewczyna jako jedyna z reszty uczniów znała prawdziwą stronę przewodniczącej i zazwyczaj hamowała jej dziwne myślenie. W dodatku też nie miała spokoju, gdyż Benio często dzwoniła do niej i zwierzała ze swoich nienormalnych wizji/pomysłów/problemów.

https://shinden.pl/res/images/genuine/171683.jpg 

https://pbs.twimg.com/media/DBfWydiUwAATlDk.jpg 

https://31.media.tumblr.com/86cd5dbcf526473234bf610583077ed0/tumblr_mzuvj4a75C1s21xzoo2_500.gif 
Biedactwo, prawda? I tak za każdym razem. To wyjątkowo spokojny człowiek, gdyż ani razu nie podniósł na nikogo głosu.

http://img1.ak.crunchyroll.com/i/spire1/8384e83e18c5e72c081ebbbfd646f17e1393711608_full.jpg 
http://pa1.narvii.com/5832/a8c926de17b8bb70e8b8a816bd09d4e100bef23d_hq.gif
Benio w trakcie męczenia niewinnych istot :)

https://theglorioblog.files.wordpress.com/2014/01/engaged_03_1.jpg?w=700&h=393
A oto właśnie temperowanie Benio w wykonaniu Nadeshiko-wiceprzewodniczącej.

https://toxicmuffin.files.wordpress.com/2014/12/mikakunin-de-shinkoukei-157.jpg 

http://www.crymore.net/wp-content/uploads/2014/02/Underwater-Mikakunin-de-Shinkoukei-Engaged-to-the-Unidentified-06-720p-8560F530.mkv_snapshot_03.29_2014.02.12_22.29.34-640x360.jpg
Hakuya szczęśliwy (mówiłam, że jego wyraz twarzy rzadko się zmienia).

Do dziwności serii przyzwyczaiłam się tak od trzeciego odcinka. Mniej więcej w tym momencie wyjaśniło się kilka spraw, przez które anime nie było aż taką abstrakcją (zamieniło się to na fantasy ;)).
Co do openingu. Idealnie odzwierciedla dziwność całej serii. Trudno powiedzieć z czyjej perspektywy został zrobiony, ale początkowe "nagrania" z pewnością mają coś wspólnego z Benio. Tekst na początku wydaje się bez sensu, ale gdy przeczytałam go po skończeniu serii, stwierdziłam, że po prostu odnosi się do różnych sytuacji.
Myślę, że warto obejrzeć Mikakunin de Shinkoukei. Gdy się przyzwyczai, to naprawdę fajne anime :)




 

Coś nowego ;)

Hej wam! Od pewnego czasu pracuję nam moim pierwszym fanfikiem, który będzie publikowany na tym blogu. Będzie to sequel anime Hakuouki. Staram się go pisać tak, by osoby nieoglądające rozumiały co się właściwie dzieje. Otóż w mojej kontynuacji bohaterowie odradzają się we współczesnych czasach bez wspomnień o poprzednim życiu. Niektórzy uzyskali nieco inny charakter, a pewną osobę niemal całkowicie zmieniłam (łatwo się domyślić którą ;)), ale tylko dlatego, by się lepiej czytało. Pewnie dużą część osób denerwowała główna bohaterka. Moja Chizuru (a właściwie Yuzuru) ma nieco więcej charyzmy, charakteru i ogólnie wyrazu. Wszyscy dobrze wiemy, że w tego typu anime główne bohaterki są raczej... wyblakłe? (aby nie użyć innych określeń) Chizuru akurat nie należała do najgorszych przypadków (w tej kategorii trudno pobić Heroinę z Amnesii, czy Yui z Diabolik Lovers ;)), ale i tak warto wprowadzić zmianę, zwłaszcza, że na lepsze.
Prolog i pierwszy rozdział powinny się ukazać przed rozpoczęciem roku szkolnego. Nie mam na to większego wpływu, gdyż obecnie znajdują się u mojej bety...  Nie wiem jak często będą się pojawiały kolejne, ale myślę, że co tydzień. Nie sądzę by lista czytelników była zbyt długa, ale warto to robić dla tych dwóch, czy iluś tam osób :) Mam nadzieję, że nie będzie aż tak beznadziejny, by trafił na czyjąś stronę z analizami xD Pożyjemy, zobaczymy. Liczę, że jak trafi do użytku to czytelnicy pozostawią po sobie jakieś komentarze. Nawet jeśli będą czystym hejtem ;)