wtorek, 28 sierpnia 2018

SpiritPact - Ling Qi

Dziś mam dla was dość świeże anime typu ONA - Ling Qi, czyli SpiritPact. Seria ma dwa sezony i nie wiem, czy planowane jest więcej.
Główny bohater - You Keika - wywodzi się z rodziny egzorcystów. Chłopak ma już chyba 23 lata, jego rodzice nie żyją, a on ledwo wiąże koniec z końcem. Interes podupadł i mało kto wierzy w jego talizmany i tym podobne rzeczy. Aby przeżyć, dorabia przy naprawie komputerów, a i części musi znajdować na złomowisku, bo nie stać go na nie. Ogólnie bida z nędzą. 
Jednego wieczoru, gdy przekopuje całe złomowisko, jest świadkiem dość nietypowego wydarzenia. Jakiś mężczyzna walczy z demoniczną dziewczynką. Gdy tamci zdają sobie sprawę z obecności Keiki i demon ucieka, chłopak dowiaduje się, że owy nieznajomy to Tanmoku Ki, również egzorcysta. Ostatecznie i ten znika bez śladu, a Keika wraca do domu.
Chłopak musiał mieć ogromne szczęście, gdyż wracając, zostaje przejechany przez ciężarówkę i umiera na miejscu. Jako duch budzi się w szpitalu, gdzie obok niego stoi właśnie Tanmoku Ki. Keika zdaje sobie również sprawę, że wygląda znacznie młodziej i przystojniej, jak za czasów gimnazjalnych. Jako duch jest dość zdezorientowany i nie do końca rozumie co się właśnie stało. Wtedy Tanmoku proponuje mu, by został jego Duchowym Cieniem. Dzięki temu będzie mógł nadal chodzić po Ziemi i pomagać Tanmoku w zabijaniu demonów. Jedyną alternatywą byłoby poczekanie siedmiu dni, aż Keika stanie się złym duchem i Tanmoku wymaże go z tego świata. Pomimo dość oczywistego wyboru, Keika nie chce zostać jego Duchowym Cieniem i woli znaleźć sposób na reinkarnację.
Ich "negocjacje" zostają przerwane przez wcześniej spotkaną demoniczną dziewczynkę, która zebrała trochę mocy i chce odebrać siłę Tanmoku, który przy okazji jest Youmeshi, czyli głową niezwykle wpływowej rodziny egzorcystów Tanmoku. Ogólnie Keika zostaje przez nią porwany i później ma miejsce walka dziewczynki z Tanmoku. W pewnym momencie Keika niemal zostaje wessany przez takie złe twory demona. Nie ma innego wyjścia, więc zakłada pierścienie dane mu przez Tanmoku, dzięki którym zawiązuje się pakt.
W ten oto sposób Keika zostaje skazany na resztę "życia" (w sumie już nie żyje) u boku Tanmoku.
Dość istotnym szczegółem jest to, że to shounen-ai ;). Wszystko dzieje się tak niezauważalnie, że w pewnym momencie zaczynasz się zastanawiać jak do tego doszło, że oni się w sobie zakochali. Przez dużą część nie okazywali sobie czułości, choć jak się uważnie ogląda, to można zauważyć ich wyrazy twarzy na różne sytuacje. W sumie było sporo momentów, które przeciętny człowiek od biedy nazwałby po prostu przekomarzaniem i nie wziąłby ich na poważnie, ale yaoistki wszystko wyczują ;). Potem natomiast to było dość jawne i chyba wszyscy w okolicy wiedzieli, że Tanmoku jest z Keiką. No a tak w ogóle wystarczy spojrzeć na plakaty ;P

Znalezione obrazy dla zapytania Spiritpact ling qi

Ten plakat mówi sam za siebie.

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact anime

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact anime

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact tanmoku

Czasem zastanawiałam się, czy Keika nie ma instynktu samozachowawczego, czy po prostu niektóre rzeczy robił celowo... Na tym obrazku właśnie klepie po głowie owe demoniczne dziecko.

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact tanmoku

Podobny obraz

Keika to taki lekkomyślny i naiwny optymista, który czasem bardziej udaje niż naprawdę się cieszy. Z czasem robi się coraz bardziej odpowiedzialny i przydatny, a wyjątkowo czadowy staje się po transformacji ;P.
Tanmoku natomiast początkowo wydaje się bardzo tajemniczy i skryty. Później robi się bardziej otwarty - zwłaszcza na Keikę. Kiedy mówiono o jego przeszłości, czułam się nieco zdezorientowana, gdyż to była całkiem inna osoba xD.

Po załatwieniu pewnych spraw, Keika i Tanmoku od razu jadą do rezydencji Tanmoku, która znajduje się gdzieś głęboko w lesie i nieco przypomina zamek cesarski ;) W rodzinie ludzie różnie reagowali na Keikę. Część zapewne wzięła go za całkowitego idiotę xD. Natomiast system rozwaliła babcia Tanmoku xD. Tak z naszego można by ją nazwać yaoistką. Od pierwszego spotkania shippowała tę dwójkę, zanim jeszcze coś zaczęło się dziać. No i kiedy inni byli oburzeni, ona rumieniła się i płakała ze szczęścia xD.

W tym anime jest sporo bohaterów drugoplanowych, których byłam w stanie naprawdę polubić dopiero po czasie. Większość nieziemsko mnie irytowała ze względu na podejście do Tanmoku Ki. Albo po prostu odwalali jakieś szopki.

Pierwszy sezon przebiegał dość spokojnie, choć ciekawiej robiło się od połowy. Natomiast drugi to istna drama. Jakie tam się szopki działy... Ale takie fajne szopki.

Ogólnie kibicowałam Keice i Ki i nie tylko dlatego, że lubię takie pary ;). Po prostu pasowali do siebie i wyglądali bardzo uroczo.

Myślę, że to dobre anime, jeśli ktoś zaczyna drogę z shounen-ai. Nie ma jakiś szokujących scen i takich, które mogą zrazić oglądającego. Przynajmniej tak mi się wydaje ;).



poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Haikyuu!!

Kilka dni temu pomyślałam sobie, że może obejrzę sobie Kuroko no Basket. Włączyłam pierwszy odcinek, ale jakoś mnie nie powalił. Jednak chęć na anime sportowe pozostała. Dlatego odpaliłam pierwszy epizod Haikyuu i to było to. Anime od początku mnie zaczarowało.
Większość wtajemniczonych powinno kojarzyć, że Haikyuu to to od siatkówki ;P. Seria opowiada o Hinacie Shouyou - małym rudzielcu, który pewnego dnia widział w telewizji turniej, w którym mierzyło się między innymi liceum Karasuno. Akurat ujrzał moment, w którym zawodnik o wiele niższy od reszty, wyskoczył bardzo wysoko i ściął piłkę. Owego chłopaka nazywano "Małym Gigantem". Hinacie tak zaimponował ten uczeń, że postanowił trenować siatkówkę i samemu stać się tak świetnym atakującym, który pomimo niskiego wzrostu, wyskoczy wyżej niż ktokolwiek inny i przebije się przez blok.
Początki były bardzo trudne. Gdy poszedł do gimnazjum, okazało się, że drużyna męska siatkówki w sumie niezbyt istnieje i może być jedynym członkiem klubu siatkówki lub przyłączyć się do dziewczyn. Oczywiście wybrał indywidualne zajęcia. Hinata bardzo ciężko trenował. Miał kilku przyjaciół, którzy należeli do drużyn koszykarskich, czy piłkarskich i ciągle pytał ich, czy chcieliby mu wystawić (czyli podrzucić piłkę, by mógł ją przebić na drugą stronę siatki). Początkowo znajomi trochę go unikali, gdyż chłopak był bardzo napalony i ciągle ćwiczył, a oni mieli własne zajęcia. Jednak w trzeciej klasie gimnazjum udało mu się zebrać "drużynę" na zawody. Dwaj jego znajomi z innych klubów oraz trzech pierwszaków zgodziło się zagrać. Pojechali i ewidentnie się wyróżniali. Hinata ogólnie należał do niziołków, ale jego koledzy nie byli wiele wyżsi. W efekcie poruszali się jak kurczaki między gęsiami - niektórym sięgali do ramion.
Nastąpił ich pierwszy mecz, w którym było widać, że ich szanse są nikłe. Oprócz wzrostu, przeciwnicy dysponowali większym doświadczeniem. No a koledzy Hinaty niewiele mieli wspólnego z siatkówką. Szczególnym atutem drugiej drużyny był genialny rozgrywający (ten, który wystawia innym piłki) - Kageyama Tobio, nazywany też "Królem Boiska". W efekcie drużyna Hinaty została całkowicie zniszczona i tylko chłopak trochę zaimponował innym swoimi wyskokami. Warto dodać, że Hinata i Kageyama nieco pożarli się jeszcze przed meczem, a i po nim nie pałali do siebie przyjaźnią.
Nasz bohater skończył gimnazjum i poszedł do upragnionego liceum Karasuno, z nadzieją, że w końcu będzie miał prawdziwy zespół, w którym spotka się z rozgrywającym, który będzie wystawiał mu piłki. Jednak spotkał go wielki zawód, gdyż okazało się, że Kageyama poszedł do tej samej szkoły i teraz będą musieli współpracować.

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu hinata kageyama

Może powiem coś o Hinacie i Kageyamie.

Hinata to taki typowy optymista. Trochę przypomina Naruto. To ktoś, kto nigdy się nie poddaje i bardzo ciężko pracuje. W dodatku jest bardzo szczery i prosty.
Natomiast Kageyama, jak można było się spodziewać, jest przeciwieństwem Hinaty i nieco przypomina Sasuke, ale jednak to nie to samo. Chłopak jest niezwykle ambitny i przy tym samolubny. Chce mieć kontrolę nad całą grą, przez co w gimnazjum nieźle się panoszył i koledzy z drużyny ledwo znosili jego wołania, aby skakali wyżej, szybciej itd. Często robił szybkie wystawy, które z pewnością ograłyby przeciwników, ale jego koledzy z zespołu nie nadążali nad nimi, przez co gromadziło się jeszcze więcej sporów. Ogólnie wszystkich równo opierniczał. W liceum nieco się uspokoił, ale tylko w wyniku pewnego wydarzenia z przeszłości. Początkowo nie mógł przetrawić, że będzie musiał współpracować z Hinatą, którego uważał za gorszy sort.
Jak pewnie się domyślacie, w końcu zgadali się i można powiedzieć, że z czasem zaprzyjaźnili. Utworzyli genialny duet, którego nie można zastąpić. W końcu szybkie wystawy Kageyamy były tak szybkie, że tylko zwinny Hinata był w stanie za nimi nadążyć. 

W anime pojawia się mnóstwo postaci - cała drużyna Karasuno no i inne zespoły. W tym anime ewidentną perełką są właśnie bohaterowie. Wszyscy zostali genialnie wykreowani. Bardzo podobało mi się też to, że siły w drużynie Karasuno były odpowiednio rozłożone i nie okazało się nagle, że niedoświadczony, rudy pierwszak ma lepszą technikę niż wytrenowany trzecioklasista. Hinata stawał się coraz lepszy, ale nie był kimś niepokonanym, jak to często bywa w shonenach fantasy. Można powiedzieć, że z zespołu był właściwie jednym ze słabszych.

W anime zazwyczaj moimi ulubionymi postaciami męskimi są osoby w moim typie (czyli tacy tajemniczy, mroczni, skomplikowani itp ;P). Pod tym względem Haikyuu nieźle mnie zdziwiło. Od samego początku bardzo polubiłam Hinatę, ale również Tanakę (łysego). Tanaka to ktoś, kto wobec obcych i tych, których nie lubi, usiłuje zachowywać się jak "koleś z yakuzy". Jednak tak właściwie jest bardzo miły i wielkoduszny. Urzekły mnie pewne sceny w jego wykonaniu. Były takie momenty, w których miałam ochotę przywalić w twarz jakiemuś bohaterowi, a Tanaka mówił na głos lub robił to, co w głębi serca sama chciałam zrobić. Najbardziej wspominam tą scenę: xD

 Podobny obraz

Oj, ja też wewnętrznie miałam taką minę xD.

Ogólnie niektórzy bohaterowie zyskiwali moją większą sympatię bliżej końca. Dopiero wtedy tak całkowicie przekonałam się do Tsukishimy (takiego złośliwego blondyna w okularach).
Kageyamę od początku nawet lubiłam, ale trochę wkurzało mnie jego rządzenie w pierwszych odcinkach. Natomiast pod koniec był taki uroczy, że... xDDDD. Konkretnie mówię o ostatnim meczu z pierwszego sezonu, w którym postanawia porozmawiać z Tsukishimą, czy wspierać kolegów. Obie rzeczy w jego wykonaniu były komiczne xDDDD.

Ogólnie zapomniałam jak to jest się ekscytować na anime w ten charakterystyczny sposób, który dotyczy jedynie sportowych. Ostatni raz przeżywałam tak na Chihayafuru. W Haikyuu tak strzelała mi adrenalina, że szok. Dobre walki też są spoko, ale to nie to samo co anime sportowe. Mecze w tym anime były po prostu genialne. 

Plusem Haikyuu były momenty komiczne. O niektórych już wyżej wspomniałam i wszystkie cofałam po kilka razy. Do tego zestawienia dałabym jeszcze niefortunny rzut Hinaty z jego pierwszego meczu z Karasuno. Ci, którzy obejrzeli, powinni pamiętać co wyrabiał zestresowany Hinata i jaki ochrzan otrzymał od Kageyamy. Po prostu piękna scena. Było więcej takich scen, ale te najbardziej utkwiły mi w pamięci.

Bardzo urocze było to, jak Hinata, czy Kageyama się cieszyli. Te uśmiechy były po prostu miód na serce. 
Też tak sobie myślałam i doszłam do wniosku, że Kageyama irytował mnie na samym początku, gdyż w pewien sposób przypominał mnie xD.

Bardzo polecam Haikyuu!! Pierwszy sezon ma 25 odcinków. Już go skończyłam i wkrótce zabiorę się za drugi ;). O i jeszcze jedno. Haikyuu to anime sportowe, w którym jest dużo postaci męskich, więc i tu, tak jak w przypadku Free, fandom pracuje, a konkretniej yaoistki xD. W anime nic się nie wydarzyło, ale wiecie, yaoistki wszystko sparingują ;). 


czwartek, 16 sierpnia 2018

Gravitation

Tym razem mam dla was anime, o którym nie wiem co myśleć xD Oglądając je, byłam czasem tak skonfundowana, że szok. Dawno nic nie wzbudziło we mnie tylu emocji.
Ale o czym mowa? Gravitation to bardzo łagodne shounen-ai z 2000 roku, więc po prostu prehistoria ;P Główny bohater, Shindou, to typowy żywiołowy, głupi i naiwny wokalista nowego "rockowego"(pf... gdzie oni tam rock słyszą xD) zespołu "Bad Luck", który współtworzy ze swoim przyjacielem, o wiele inteligentniejszym Hiro. Aby cokolwiek zdziałać, Shindou ma za zadanie napisać piosenkę. Chłopak coś tam nabazgrał na kartce i podczas wieczornego powrotu do domu, wiatr wyrwał mu ją z ręki (przypadek, nie sądzę). Owa piosenka leci sobie i leci, aż dolatuje do pewnego jegomościa. Mężczyzna czyta tekst i ogólnie informuje Shindou, że nie ma talentu, wiersz jest do bani, rzuć to, a tak w ogóle to idź się zabić (nie no, tego ostatniego nie było). Shindou załamuje się, że jakiś obcy koleś zrównał go z ziemią. Potem żali się swojemu przyjacielowi i postanawia znaleźć tego kolesia, którego imienia nawet nie zna. Niedługo po tym, Shindou idzie sobie chodnikiem i zauważa super wypasiony samochód, za którym wszyscy się oglądają. I wtedy dostrzega kto siedzi za kierownicą (to zbyt przewidywalne, by nie zgadnąć). Oczywiście genialny Shindou wybiega na środek ulicy i zachodzi drogę samochodowi. Geniusz po prostu xD. W końcu jakoś wychodzi, że trafia do domu nieznajomego, gdzie żąda przeprosin, ale nici z tego wychodzą.
Chyba następnego dnia Shindou i Hiro rozmawiają sobie o tym wszystkim i znikąd dowiadujemy się, że główny bohater prawdopodobnie zakochał się w nieznajomym. Nie wiem, nie pytajcie. No a Shindou nadal nie zna imienia swojego ukochanego. Wtedy menadżer włącza telewizję i w jednym z programów pojawia się owy nieznajomy. Okazuje się, że to bardzo znany powieściopisarz, Yuki Eiri. Po tym Shindou wybiega i leci do domu Yukiego. Tam dzieją się jakieś cyrki i ogólnie to się całują, a Eiri informuje, że nie zakocha się w facecie. 
Trochę wam zaspojlerowałam, ale po prostu musiałam. To wszystko wydarzyło się w jednym odcinku, tak więc, szybko jadą. To anime jest momentami tak bardzo opkowate, że aż strach. Jest wiele naciąganych i naprawdę nierealnych scen, ale to w sumie nadaje uroku tej serii. Trzeba wspomnieć, że to komedia, a humor bywa specyficzny. Zacznijmy od tego, że to ten typ komedii, gdzie samochody przejeżdżają przez ściany, a bohaterowie przebijają się przez mury, gdyż uważają to za szybsze rozwiązanie, niż otworzenie jakiś drzwi. Nieźle rozwaliła mnie chwila, gdy bohater ryczał na środku chodnika, inny do niego podszedł i by go pocieszyć, zaczął wyciągać zza kurtki misia, słodycze, zdechłego robala i różne inne przedmioty. A gdy tamten w końcu się podbudował i dał jakąś arcyważną przemowę, przechodnie, którzy ustawili się wokół nich, zaczęli klaskać xDDD. Nie no, tego jeszcze nie widziałam. W dodatku niektórzy bohaterowie znikąd wytrzaskują tak wystrzałowe kostiumy jak przebranie banana, baterii, czy psa.

Znalezione obrazy dla zapytania gravitation anime



























Znalezione obrazy dla zapytania gravitation K

Znalezione obrazy dla zapytania gravitation K

Z tego co widziałam, dużo osób narzekało na kreskę. No ale czego się spodziewaliście po roku 2000? Taka panowała moda. No i według mnie to nie jest największy problem tej serii xD.

Ogólnie na początku zetkniemy się z komedią z elementami romansu, ale tak patrząc całościowo, niewiele było tu jakiś wielkich romantycznych momentów, a o dziwo nie czuję jakiegoś niedosytu. Jednak to co dzieje się później... Po prostu jedna wielka drama. Polecam ;P. Nie no, później zrobiło się bardzo ciekawie, ale podczas oglądania nie ogarniałam jak do tego wszystkiego doszło.

W tym anime pojawiła się pewna postać, która strasznie mnie skonfundowała. Otóż pan K. Pan K. na samym początku wyglądał dość normalnie, nie wydawał się osobą, która robiłaby coś dziwnego. A tu ci później znikąd wyskakuje z jakimś kałasznikowem, czy innym rewolwerem. I on tak po mieście łaził. Oczywiście to była komedia, więc nikt niczego nie brał na poważnie, ale pomyślcie sobie, że w naszym świecie byłby sobie koleś, który wszystkich by szantażował bronią i to jeszcze z uśmiechem na twarzy. To przerażające. No i on strzelał do innych O.O To było dziwne...

Jest jeszcze jedna postać, do której miałam zastrzeżenia i naprawdę jej nie ogarniałam. Chodzi mi o Tohmę, takiego blondaska, co był producentem, dorosłym człowiekiem z głosikiem chłopczyka. On to był straszny. Ogólnie to taki ktoś, kto niemal wszystko wie i jak mu podpadniesz... Nawet wyjazd w Bieszczady nie pomoże. Ani ucieczka na Neptuna. Początkowo się tego nie odczuwało, ale on był dziwny... Mam wrażanie, że od takich gości zaczęli się tworzyć w mangach yandere.

Co do końca serii. Ostatnie odcinki były jakieś takie creepy. Nie potrafię sprecyzować, ale takie miałam odczucia. Dziwne się rzeczy działy i Tohma miał w nich swój udział. Nie ogarniam gościa ;___;

Co mogę jeszcze powiedzieć o bohaterach? Shindou był całkiem spoko, ale czasem zachowywał się jak szczeniak. Mam na myśli, że łasił się do Yukiego. Natomiast Yuki na początku był bardzo sztywny i niemiły, potem całkiem spoko, ale pod koniec też miał taki dziwny epizod, przez który czułam się, jakbym coś ominęłam. Polubiłam nawet tego menadżera "Bad Luck" w okularkach. Mam wrażenie, że trochę miał przedstawiać naturę Japończyka. Mam na myśli, że po większych porażkach chciał popełnić samobójstwo. To też brzmi niepokojąco, ale anime to komedia, więc wszystko stało się żartem. Też zachowywał się dziwnie, ale w pozytywny sposób. W chwilach stresowych zamieniał się w tornado lub zaczynał zamiatać. 

Pewnie i tak już to zauważyliście, ale całe to anime jest bardzo przerysowane, wręcz karykaturalne i gdy je skończyłam, naszła mnie myśl, czy to przypadkiem nie była parodia.

W sumie już jakiś czas temu chciałam zacząć to anime. Włączyłam sobie pierwszy odcinek tego i jeszcze innego anime i zaczęłam oglądać. Te drugie anime wyłączyłam po jednym odcinku, a Gravitation nawet po 10 minutach. Jakoś nie zachęciło mnie i trochę znudziło. Wczoraj jednak chciałam dać temu szansę i nie żałuję. Teraz tylko waham się, czy dać szansę temu drugiemu anime xDDD.

Ogólnie nawet polecam. Anime było dziwne, ale potrafiło zaskoczyć.


niedziela, 12 sierpnia 2018

Amnesia Memories

Post zawiera spojlery, w większości niewielkie, a przed tymi większymi będzie ostrzeżenie :)

Nareszcie nadeszła pora na post, który od dawna chciałam napisać, ale czekałam na zdobycie wszystkich happy endów. Mowa o Amnesia Memories. Część z was pewnie już kojarzy tę grę, np. z anime, które powstało, by ją wypromować. 
O czym jest Amnesia? Pewnego dnia budzimy się i... kompletnie nic nie pamiętamy. W dodatku przed nami pojawia się duszek o imieniu Orion, który przeprasza, gdyż to przez niego straciłyśmy pamięć. Otóż sobie leciał, wleciał w nas i zajął miejsce naszych wspomnień. Uroczo, czyż nie? Po krótkiej wymianie zdań i nazwaniu swojej postaci, nadchodzi czas na wybranie świata, do którego chcemy się przenieść, a mamy do wyboru cztery.
Będzie to niewielki spojler, ale jest to coś w stylu alternatywnych światów, po których będziemy krążyć, by odnaleźć ten właściwy.
Jak można by się spodziewać, w każdym świecie kto inny jest naszym chłopakiem. Dla komplikacji, historie bohaterów są diametralne różne. Mam na myśli, że w jednym świecie jesteście przyjaciółmi, a w drugim się nie lubicie. W jednym ktoś jest w kimś zakochany, a w drugim w kimś kompletnie innym. W jednym ktoś pracuje w kawiarni, w innym nie. W dodatku w każdym świecie nie wiemy, komu możemy ufać.
Powiem jeszcze, że we wszystkich ścieżkach ktoś próbuje nas zabić. Podwójnie uroczo. W części ścieżek trochę to odczujemy, ale inne będą pod tym względem hardcorowe xD.
W dodatku przechodzenie gry, kiedy to bohaterka nic nie pamięta, jest straszne xD. Nie masz pojęcia jak się do kogo zwracać, gdzie mieszkasz, gdzie pracujesz i ogólnie kim ty jesteś. I weź tutaj dokonuj dobrych wyborów!





Oto strona startowa. Już ona zachęca do grania :)



A oto miejsce do zapisywania ścieżek. Mamy tutaj trochę mniej miejsc, niż w innych visual novels, ale jest dobrze jak będzie się je zastępować nowymi. 





















A tak wygląda karta z dodatkami. Ogólnie zaskoczyło mnie jak dużo pobocznych rzeczy ma ta gra. Ilustracje, dodatkowe wspomnienia, mini gry... Naprawdę sporo :)





Oto screen z gry i nasz kochany Orion. Naprawdę będzie nam pomagać, więc warto go słuchać. To chyba dość logiczne, ale dodam, że Oriona widzimy tylko my.















A to moment wybrania świata. Ogólnie stroje postaci są bardzo powiązane z kartami. Mi bardzo podobają się looki wszystkich (najgorszy ma nasza Heroina), chociaż niektórzy naprawdę wyglądają... specyficznie xD.

Wspomnę jeszcze o sposobie grania. Gdy gramy w czyjąś ścieżkę i klikniemy prawy przycisk, pojawi się pasek z opcjami, a jedną z nich są parametry:















Na ogół wyświetlają nam się trzy paski i zazwyczaj są wyśrodkowane, ale przy niektórych chłopakach, ten ostatni już na początku sięga końca.
Czyli widzimy jak nasza bohaterka się zakochuje, jak bardzo ufamy sobie nawzajem i czy nasz chłopak wie, że mamy amnezję. Przy jednym chłopaku jest jeszcze jeden pasek, ale wspomnę o tym później :)
Otóż nasze odpowiedzi wpływają na owe paski. Naszym celem jest oczywiście zmaksowanie pierwszych dwóch, a w przypadku tego wyjątku, jeszcze czwartego. W tej grze trzeba BARDZO uważać z odpowiedziami, więc za każdym razem warto zapisać sobie grę przed wyborem, odczekać trochę dialogu i sprawdzić, czy coś się zmieniło. Jak gram w Amnesię, to rodzice dziwnie na mnie patrzą, bo przyklejam sobie karteczki na ekranie, by widzieć różnicę xD

Teraz powiem coś o bohaterach:

Nasza główna bohaterka jest taka jak na otome przystało, czyli cicha, nieciekawa i wstydliwa. W grze przez większość czasu mówi Orion, a my cały czas milczymy. Nie wiem jak ci chłopcy z nami wytrzymywali xD. Czasem się rozkręcała i potrafiła nawet żartować sobie z innych, ale na ogół nic ciekawego.














Shin
Jego ścieżka jest teoretycznie pierwsza. Shin to nasz przyjaciel z dzieciństwa. Taki trochę tsundere. Ogólnie jest niemiły, potem nas całuje, a gdy mamy się chwycić za rączki, to się rumieni. To ten typ, co ciągle wyzywa od idiotów, więc dziwię się, że tak mało nas zwyzywał. Może dlatego, że z nim chodziłyśmy i nie chciał byśmy go zostawiły?

Toma
Kolejny przyjaciel z dzieciństwa. Jego ścieżka jest czwarta. Uważa siebie za starszego brata Heroiny i Shina. Trochę chore, zważywszy, że chce z nami chodzić. Ogólnie jego jednego nigdy jakoś nie lubiłam... Teraz będzie spoiler... Nie dajcie się zwieść jego uroczej buźce i bardzo przymilnemu zachowaniu. To yandere. I to taki, który mnie wyjątkowo irytował. Ogólnie chce bronić główną bohaterkę przed światem. Ci, którzy oglądali anime, wiedzą co zrobił -.- Za to stracił u mnie wszystkie punkty jakie mu jeszcze zostały. I to nie jedyne co robił. A jeden z jego bad endów jest... naprawdę niepokojący. W sumie wszystkie od niego są, no ale... To u niego jest ten czwarty pasek, który mówi o zwątpieniu głównej bohaterki.

Kent 
Po obejrzeniu anime chyba był dla mnie obojętny, ale w czasie gry bardzo po polubiłam :) Naprawdę się przy nim ubawiłam xD. Kent kompletnie nie ma pojęcia o stosunkach międzyludzkich. Do tego stopnia, że chodził po całym mieście, a Heroina za nim biegała, bo nie nadążała, a okazało się, że to była randka, bo przyjaciel powiedział mu, że pary tak robią xDDD

Ikkyu
Początkowo miałam mieszane uczucia. Ikkiego można spokojnie nazwać playboyem. Ma własny fanklub psychopatek. Momentami ta ścieżka była creepy ;__; Bo wiecie, fankom nie podobało się, że ich Ikki-sama ma dziewczynę i jej poświęca czas.
Z czasem jednak polubiłam go, bo więcej zrozumiałam.

Tak prezentuje się czwórka głównych boyów.

Teraz będzie spojler, ale chyba nikogo to nie zaskoczy, zwłaszcza kiedy spojrzy się, jak ułożono opcje w grze.

Jest jeszcze jeden bish. Oczywiście Ukyo, którego widywaliśmy już w innych ścieżkach i mógł wydać się nam niepokojący. Ogólnie to mój ulubiony bohater <3. Już w anime go lubiłam, ale tam oczerniali go w złych momentach -.-

Ukyo to ten zielonowłosy przystojniak. Jest fotografem i ma rozdwojenie jaźni. Normalnie jest milutki, trochę płaczliwy, a gdy przestawia mu się tryb, to chce nas zaciupać. Nie będę wchodziła w szczegóły, ale gdy przejdziemy powyższe ścieżki, odblokowuje się jego i ona najbardziej mi się podobała. 

Właśnie... Warto jeszcze o czymś wspomnieć. Mamy 5 happy endów i 5 normal endów. No i 16 bad endów. Na razie odblokowałam tylko 8 (głównie te z Ukyo), ale ta liczba jest zatrważająca :<

Otóż śmiertelność w innych ścieżkach była podwyższona, ale jakoś dawało się umknąć przeznaczeniu, gdy się myślało i przeczuwało kto i gdzie może chcieć nas zabić. Natomiast u Ukyo ta liczba pomnażała się razy 5. Jejku, tam na każdym kroku mogłeś umrzeć. Chyba już 2 dnia rozgrywki nas zabiło w pożarze!!!! A drugi raz 5 dnia!!! Ogólnie ja po słowach Ukyo wiedziałam, że umrę, gdy wybiorę tą złą opcję, więc normalnie wybierałam dobrą, a w osobnym polu tą drugą. No ale naprawdę... A pod koniec gry było tylko gorzej i trudniej. Czasem myślałam, że to dobra opcja, klikam, a kilkanaście minut później okazuje się, że ktoś nas zaciąga do mieszkania, byśmy spędziły tam wieczność i ci tu bad end wyskakuje i musisz skipować grę od początku -.- Meh... Tego się nie spodziewałam xDDD 

W ciągu gry, w różnych ścieżkach, nasza bohaterka ginęła w naprawdę różnorodny sposób. Spaliłyśmy się w pożarze, wrzucono nas do studni, zaciupano nas w lesie, przygniotło nas coś ciężkiego, co później okazało się chyba pociągiem, spadło na nas jakieś żelastwo, które chyba było metalową konstrukcją... Jeszcze usiłowano nas zabić, np. prawie rozjechał nas samochód, spadłyśmy z klifu, coś omal nie rozbiło się o naszą głowę, mogłyśmy zamarznąć, spalić się i zostać przeszytym nożem. Naprawdę przeuroczo.
No i jeszcze pewien KTOŚ uwięził nas na resztę życia. Ta gra naprawdę kocha główną bohaterkę.

Atutem tej gry są z pewnością ilustracje. Wszystkie są śliczne (chociaż niektóre wyglądałyby lepiej, gdyby wycięto Heroinę, bo jej tępy wyraz twarzy psuje efekt). Wybrałam po jednej z każdym chłopakiem, by wam zaprezentować:

Z Shinem:















Z Ikkim:














Z Kentem:















Z Tomą:















Z Ukyo:















Ta ilustracja jest śliczna, ale tych najładniejszych z Ukyo nie mogłam pokazać, bo były zbyt dużym spojlerem :<

Zanim zapomnę, dopowiem o co chodzi z tymi mini grami. Otóż możemy sobie pograć w papier-kamień-nożyce lub hokei z każdym chłopakiem. Gdy wygramy ze wszystkimi, mamy kolejne osiągnięcie.














A teraz powiem coś o anime. Kiedy oglądałam je te kilka lat temu, podobało mi się, chociaż było tak pogmatwane, że często nie rozumiałam co się dzieje. Teraz już wiem dlaczego. Anime pokazuje może 20% całej gry, przez co sens niektórych sytuacji przepadł na dobre. W dodatku panuje tam okropne pomieszanie z poplątaniem. Ogólnie do dziś to anime trochę zatarło się w mojej pamięci, więc obejrzałam kilka odcinków pobieżnie i jestem oburzona. Oni całkowicie pomieszali ścieżki i pozmieniali niektóre sytuacje. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęli niektóre rzeczy. Rozumiem, że skrócili całą grę do 12 odcinków anime i pousuwali sytuacje z połową bohaterów, ale te, które zmienili, nie wymagały tego -.- Przez to wszystko jest naciągane i nie dziwię się, że nielogiczne. Naprawdę... To co było później, powiedzieli że było wcześniej itd. 

Tak mniej więcej przedstawia się sprawa. Oto mój ranking proponowanych chłopaków:

1. Ukyo
2. Kent
3. Ikkyu
4. Shin
5. Toma

Gdy kupowałam tę grę, nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie. Zwłaszcza, że początkowo nie była moim celem, gdyż dostałam ją w pakiecie z innymi, które chciała :> Opłacało się. 

Skoro mowa o Amnesii, nie mogę nie dać pewnego linku. Nie czytajcie jeśli nie oglądaliście anime lub nie graliście, albo nie macie poczucia humoru:
Ten artykuł jest wyjątkowo trafny xP

To tyle w kwestii Amnesii. Gorąco polecam grę, aczkolwiek anime... Nie wiem, głosy są podzielone. Może wam się spodoba ;)


sobota, 11 sierpnia 2018

Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Dziś mam dla was anime z naszej beczki ;) Otóż komedio-romans o nerdach i otaku. Seria ma tylko 11 odcinków i powstała na podstawie web mangi.
Główna bohaterka to Momose Narumi - młoda kobieta, która ma zacząć pracę w nowym biurze. Narumi to raczej roztrzepana i urocza osóbka, co oczywiście lubi sobie pospać, więc już pierwszego dnia niemal spóźnia się do pracy. Dziewczyna ma pewien sekret, o którym nie może dowiedzieć się nikt z jej nowego biura. Otóż jest otaku, a przy tym jeszcze yaoistką. Ludzie nie lubią nerdów, więc nie chce zostać wyrzutkiem.
Będąc w pracy, przypadkiem spotyka Nifuji Hirotakę, swojego przyjaciela z dzieciństwa, z którym nie widziała się od gimnazjum. Mężczyzna wie o jej hobby, a sam jest miłośnikiem gier, który chyba nic innego w wolnym czasie nie robi. Narumi zaciąga go po pracy do baru, by pogadać i wytłumaczyć mu, by nie mówił o jej preferencjach przy ich kolegach z pracy - Kabakurze i Koyanagi. Później żali się jak to trudno znaleźć chłopaka, a przy tym ukrywać przed nim swój sekret. Ostatecznie Hirotaka proponuje jej, by zaczęła z nim chodzić i przedstawia jakie miałaby z tego profity.

Znalezione obrazy dla zapytania Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Znalezione obrazy dla zapytania Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Znalezione obrazy dla zapytania Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Znalezione obrazy dla zapytania Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Znalezione obrazy dla zapytania Wotaku ni Koi wa Muzukashii

Podobny obraz

W tym anime pojawi się jeszcze druga para - oczywiście Kabakura i Koyanagi, którzy również okażą się interesować tym co główna para. W ten sposób powstania paczka przyjaciół.

Wszyscy bohaterowie są diametralnie różni i wszystkich uwielbiam. Tak jak wspomniałam, Momose jest urocza i roztrzepana, Hirotakę obchodzą tylko gry i ciągle ma ten sam wyraz twarzy, Kabakura to typowy choleryk, któremu zaraz żyłka pęknie, a Koyanagi niby poważna kobieta, która tak naprawdę jest histeryczką.

Szczerze powiedziawszy, kibicowałam obu parom, ale związek tej drugiej był bardziej uroczy :3 Może to też dlatego, że bardzo polubiłam Kabakurę. Jego ekspresja była wprost genialna xD

W tym anime bardzo podobała mi się kreska i wygląd postaci. Szczególnie ich oczy jakoś tak idealnie pasowały do każdego.

Co więcej? Bardzo polecam. Można się trochę pośmiać i zobaczyć coś nie przesłodzonego.



czwartek, 9 sierpnia 2018

Gimnazjum tytanów - Shingeki! Kyojin Chuugakkou

Tym razem mam dla was coś przekomicznego - Shingeki! Kyojin Chuugakkou. Jest to seria poboczna Shingeki no Kyojin. Dla przeciętnej osoby ta seria może wydawać się głupia i dziecinna, lecz fani nie powinni narzekać (chociaż seria nadal będzie głupia i dziecinna xD).
Gimnazjum tytanów to parodia głównej serii i to jeszcze w wersji chibi. Bohaterowie żyją w czasach współczesnych i właśnie idą do nowej szkoły - Gimnazjum Tytanów. W owej szkole uczą się zarówno tytani jak i ludzie. Dzieli ich jedynie mur. Jednakże tytani sieją terror wśród uczniów, a Eren nie spocznie póki nie pomści czegoś, co było dla niego najważniejsze.
Seria wyśmiewa właściwie wszystkich bohaterów, choć na niektórych jest szczególny nacisk. To parodia i to całkiem głupkowata, więc nie warto czekać na czyjąś śmierć - takie momenty po prostu nie istnieją. Twórcy wszystko obrócili w żart i momenty poważne w oryginale, tu otrzymały nieco niepoważne przełożenie.
Przez większość czasu spotkamy się z dość prymitywnym poziomem żartów, lecz mimo to, seria bardzo mnie wciągnęła xD. Niektóre sytuacje są po prostu genialne. Nie wiem co było najlepsze. Urzekło mnie ukształtowanie niektórych bohaterów.

Znalezione obrazy dla zapytania Shingeki! Kyojin Chuugakkou

Znalezione obrazy dla zapytania Gimnazjum tytanów

Znalezione obrazy dla zapytania Gimnazjum tytanów

Znalezione obrazy dla zapytania Gimnazjum tytanów

Znalezione obrazy dla zapytania Shingeki! Kyojin Chuugakkou jean

Znalezione obrazy dla zapytania Shingeki! Kyojin Chuugakkou bravery test

Bardzo podobało mi się to, że spotkaliśmy większość bohaterów, którzy pojawili się w pierwotnej serii, a nawet tych z odcinków specjalnych i z Bez Żalu. O ile Ilse miała jeszcze rolę na cały odcinek, to Farlan i Isabel mignęli przez chwilę, ale ich miny mówiły wszystko.

Jednak ta seria nie byłaby taka genialna, gdyby przez połowę czasu nie używano dialogów z głównej serii xDDD. Jejku, to było genialne, gdy oglądałeś jakąś mało poważną sytuację, a tu słyszysz tekst, który wiążesz z innymi momentami, które były zdecydowanie poważne. I jeszcze ta muzyka w tle... xD

Nie potrafię stwierdzić, które odcinki były najlepsze, ale zdecydowanie w mojej pamięci pozostanie list miłosny do Jeana (już na początku zgadłam od kogo będzie xD), próba odwagi (tutaj wszystko było komiczne, więc nie potrafię wybrać najlepszego momentu odcinka), koncert Leviego i jego grupy (oj tak, przyłączyłabym się do tych tytanofanów z tymi plakatami :3), niesienie przez Erena kamienia (wróć, klucza :P), no i ten festyn szkolny i rola Armina - to był chyba spojler odnośnie 3 sezonu xD.

A właśnie. Oglądacie już 3 sezon? Bo ja tak i na razie jestem zachwycona. Chociaż przez prawie cały pierwszy odcinek lałam się ze śmiechu - nie żeby tam były tak śmieszne rzeczy, ale uznajcie to za czarny humor :P. Nieco zmieniła się kreska, ale chyba na lepsze. Bohaterowie w kilka dni stali się dorośli. No a Eren przeszedł pranie mózgu xD. I chyba stał się inteligentny. Szok. Boję się jedynie, że z pewnych powodów bohaterowie będą padać jak muchy, ale poczekamy, zobaczymy. W dodatku na razie tytanów jest tyle co nic - jedynie Eren w pierwszym odcinku i jego "piękna" forma xD. Tak. To było zabawne.
Warto powiedzieć o openingu, który zwiastuje... sielankę i okruchy życia. No porównajcie sobie:


Jest różnica, co nie? Piosenka sama w sobie nie jest taka zła, ale według mnie kompletnie nie pasuje do serii. No chyba że bohaterowie stwierdzą, że przestają walczyć i będą prowadzili spokojne życie na farmie, hodując świnki i krówki lub robiąc sweterki dla biednych dzieci. Natomiast grafika jest strasznie oklepana. Zwłaszcza te momenty z chmurami w tle - w ilu openingach już to widzieliśmy, hę? No i zero symboliki (no chyba że spadający, kobiecy but coś oznacza. Albo mijający się mały Leviś i mały Erwunio oznaczają przyszłe przeplatanie ich losów. Średnio ukrytego sensu, co nie? Ogólnie opening jest taki słodko-pierdzący, że po prostu rzygam tęczą. Dziękuję.