niedziela, 1 października 2017

Hakuouki: zanim powrócą wspomnienia (rozdział 5)

Hejka :) Mam dla was już piąty rozdział.



Rozdział 5
Nowi przyjaciele?
 
                Członkinie „Klubu Kwitnących Pąków” wraz z Soujirou sklejały zniszczone wachlarze. Zadanie było całkiem ciekawe, ale potrzebowało precyzji i zmysłu. Yuzuru poczuła ogromną ulgę, gdy zobaczyła efekt końcowy. Rekwizyty zostały nieco przerobione, ale nie wyglądały na pracę amatorów.
- Dziękuję za waszą pomoc. Na dziś to już wszystko. Wracajcie bezpiecznie.
Dziewczyny w dobrym humorze opuszczały salę. Została Yuzuru i Soujirou, który pomógł jej pochować materiały.
- Jak dobrze, że się udało… - westchnęła.
- Według mnie wyglądają lepiej niż wcześniej. – uśmiechnął się.
Przewodnicząca zachichotała.
- Z pewnością są bardziej kolorowe.
Ze szkoły wyszli tuż przed siedemnastą.
- Dość wcześnie skończyliśmy. – zauważyła.
Chłopak pokiwał głową.
- Wracasz już do domu? – zapytał.
- Pewnie tak… A co?
- Może gdzieś pójdziemy? Choćby na spacer.
Yuzuru pomyślała przez chwilę. Był dla niej podejrzanie miły.
- No ok… Czemu nie?
Ruszyli w stronę centrum. Rozmawiali o jakichś nieistotnych rzeczach, ale nawet dobrze się bawili. W pewnym momencie Yuzuru zwróciła uwagę na grupę nadciągającą z naprzeciwka. Myślała, że jej się przewidziało, ale jednak nie. Popatrzyła na Soujirou, który miał minę chłopca, który coś przeskrobał.
- Yo… - podniósł dłoń do przybyszy.
- Souji… - powiedział Hiiro surowo. – Mieliśmy się dziś spotkać. Właśnie idziemy do mieszkania Saito. Gdzie się wybierasz?
- No wiesz Hiji… Hiiro. Coś obiecałem i…
Tanaka przeniósł wzrok na Yuzuru.
- Znowu ty? – oznajmił z niedowierzaniem.
Dziewczyna niezbyt wiedziała jak powinna się zachować. Właśnie stali przed nią Hiiro, Kou, Kei, Yun, Shin, a w dodatku jeszcze Sasuke i Kurano!
- Hej Yuzuru – zawołał Sasuke.
Popatrzyła na niego z widocznym zaskoczeniem. Coś było w nim innego. Wydawał się… mniej dziecinny niż zawsze.
- E… mhm… - mruknęła. – Widzę, że masz nowych znajomych… - powiedziała ostrożnie.
- A tak. – uśmiechnął się wesoło.
Starała się ukryć swoje zaniepokojenie, ale widocznie nie do końca jej to wyszło, gdyż cała grupa (a zwłaszcza Hiiro i Kei) obserwowała ją wnikliwie, co jeszcze bardziej ją speszyło.
- Sorry Hiiro, ale sam zaprosiłem Yuzuru, więc nie mogę nagle sobie pójść.
Dziewczyna zaczęła bawić się dekoracją bluzki.
- Wiesz Soujirou… Nic nie szkodzi. Idź, bo to wygląda na ważne. Ja wrócę do domu…
Chłopak popatrzył na nią w zamyśleniu z widocznym dylematem.
- Dom Yuzuru jest po drodze. Możemy ją odprowadzić, a potem iść do mnie. – oznajmił Shin.
Soujirou ucieszył się.
- Zróbmy tak. Sorki Yuzuru. Nie chciałem, by tak to wyszło.
- Rozumiem. Nic nie szkodzi.
W rezultacie Yuzuru, Soujirou i Sasuke szli na przedzie, a reszta kawałek za nimi.
- Udało wam się naprawić te wachlarze? – zapytał Sasuke.
- Na szczęście tak. Jak przyjdziesz do klubu to ci pokażę.
- Ok, Yuzuru.
Dziewczynę korciło, by zapytać co tu się tak właściwie wyprawia, ale stwierdziła, że to pogorszy jej sytuację. Przez chwilę szli w ciszy. Czuła, że inni ich obserwują. Nieco się skuliła i zapytała cicho:
- Czemu oni nas podsłuchują?
Soujirou westchnął z uśmiechem i powiedział tak głośno, by na pewno usłyszeli.
- Widocznie nie mają nic ciekawego do robienia. W końcu nie ma nic przyjemniejszego od słuchania cudzych rozmów i wbijania wzroku w ich plecy!
Yuzuru zaśmiała się pod nosem, a ci z tyłu zmieszali.
- Chyba masz rację. – zażartowała.
Wkrótce dotarli pod dom dziewczyny.
- Dzięki za pomoc, Soujirou. Bardzo nam pomogłeś. – uśmiechnęła się.
- Spoko. W końcu ja jestem tego pośrednią przyczyną.
Nagle drzwi domu otworzyły się i na zewnątrz wyszła mama klubowiczki z garem do ostudzenia.
- O! Yuzuru! Już wró…ciłaś… - zawahała się pod koniec.
Kobieta zmierzyła wzrokiem grupę chłopców.
- Dzień dobry proszę pani! – zawołał Sasuke.
- Dzień dobry Sasuke! Dawno cię nie widziałam. Trochę urosłeś od początku roku.
- Dziękuję. – wyszczerzył się.
 Yuzuru szybko pożegnała się z chłopakami i weszła do domu z ulgą.
- Jejku, córeczko… O co tu chodzi? Skąd ta cała obstawa?
- To trochę skomplikowane… Soujirou pomagał mi z wachlarzami, a gdy wracaliśmy, natknęliśmy się na jego znajomych, którzy zmierzali w tym kierunku i tak powstało to zbiegowisko.
- Nie powiem, zrobiło to na mnie wrażenie. Moja córka otoczona tyloma przystojnymi młodzieńcami…
Yuzuru zaśmiała się i przytuliła mamę.
- Pewnie masz rację. To nie zmienia faktu, że wolałabym być z dala od tego składu.
- A to czemu?
- Bo to strasznie dziwne. W ciągu niecałego miesiąca zaczęli wszędzie ze sobą łazić choć wcześniej ze sobą nie gadali lub nawet się nie znali! No i Sasuke jest jakiś inny…
- Czyli?
- No… pierwszy raz w życiu czułam się głupio z myślą, by go uderzyć w głowę. Zawsze go tak karałam… A teraz nawet nie zrobił niczego żenującego.
Mama dziewczyny zaśmiała się.
- Oj kochanie. Może i jest coś na rzeczy, ale nie warto szukać dziury w całym. Chłopcy dorastają. Może w końcu zmądrzał?
- Jeśli tak, to zbyt nagle.
Udała się do swojego pokoju na górze. Yh… Jak bardzo ją to korciło… W głowie pojawiła się absurdalna myśl, by iść za nimi, ale to by absolutnie nic nie dało.
***
                W szkole Yuzuru była już całkowicie pewna, że z Sasuke coś się stało. Zmienił się, choć na szczęście na lepsze. Zaprzestał z głupkowatymi żartami i trochę zmienił wygląd, przez co zrobił się mniej laleczkowaty. Wszyscy to zauważyli i wypytywali o nagłą zmianę. Jakby w jeden dzień przybyło mu kilka lat.
- Idziemy na dwór na lunch? – zapytał Yuzuru.
- Jasne.
Zajęli miejsca blisko boiska. Tym razem grali chłopcy. Chwilę później przysiadła się Osaki.
- Cześć! – pomachała.
- Hej Osaki!
Zaczęli we trójkę rozmawiać. W pewnym momencie usłyszeli jakieś poruszenie. Yuzuru spojrzała w stronę boiska i poczuła coś na swojej twarzy, a chwilę po tym już leżała na trawie oszołomiona. Przybiegł do nich Kurano.
- Przepraszam! Dobrze się czujesz?
Dziewczynie kręciło się w głowie. Nagle zaczęła się cicho śmiać.
- Znowu…
To nie pierwszy raz, gdy chłopak posłał w jej stronę piłkę. Z trudem usiadła i chciała wstać, ale ponownie opadła na ziemię z jękiem. Kurano wyglądał na nieco wystraszonego.
- Czekaj! Zaniosę cię do pielęgniarki.
Nieco zbyt brutalnie przerzucił ją sobie przez ramię, a Yuzuru zrobiło się słabo.
- Ej! Delikatniej! To dziewczyna, a nie worek kartofli. – oburzył się Sasuke.
Kurano szybko się zreflektował i wziął ją na ręce.
- Nie trzeba, naprawdę… - powiedziała słabo.
Chłopak jednak już jej nie słuchał i popędził do szkoły, a Yuzuru poczuła się jeszcze gorzej. W sali nie było nikogo, więc po prostu położył ją na łóżku. Nieco niezdarnie przeszukał pomieszczenie w poszukiwaniu zimnego okładu. Gdy go znalazł, położył jej go na głowie i zaczął coś bełkotać.
- Spokojnie, to nic takiego. Przecież takie uderzenie mnie nie zabije.
Widocznie te słowa nieco go uspokoiły, bo zachowywał się już normalnie.
- Nie musisz tu siedzieć.
- Ok… Powiedz jak coś ci się od tego stanie.
- Jasne.
Została sama. Głowa ją bolała, ale przynajmniej nie czuła mdłości. Leżała nieruchomo, gdy ktoś wszedł do Sali.
 -Toshi… Naprawdę przepraszam. Myślałem, że to odbijesz. Ostatnio chodzisz jakiś zamyślony – to był Kou.
- Przestań się mazać Kondo. Będzie trzeba to pozszywać… Ygh…
- Hiiro? Co się stało?
                Z późniejszych dźwięków i rozmów Yuzuru wyciągnęła wnioski, iż chłopcy ćwiczyli, a starszy niechcący skaleczył drugiego kataną. Prawdopodobnie w brzuch. Teraz Hiiro był opatrywany. Wkrótce Kou został przez niego wyrzucony z sali, a poszkodowany położył się na sąsiednim łóżku z westchnięciem. Yuzuru myślała, czy powinna udawać, że jej tu nie ma, ale stwierdziła, że pewnie wkrótce się wyda, więc lepiej samemu się przyznać.
                Przytrzymując okład cicho ześlizgnęła się z łóżka i odsunęła zasłonę.
- Hej – powiedziała.
- Ty?! – zawołał oskarżycielsko Hiiro, gwałtownie usiadł i złapał za brzuch z grymasem.
- Przepraszam. Nie chciałam podsłuchiwać. Dobrze się czujesz? Mocno ci się oberwało.
Patrzył na nią podejrzliwie.
- Jest dobrze. Nie interesuj się.
Yuzuru westchnęła i usiadła na swoim łóżku. Poczuła się trochę słabo.
- A co z tobą? – zapytał zauważając okład
- Heh… Oberwałam piłką w głowę.
- Niedobrze ci? Blado wyglądasz. – stwierdził.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Mogło być gorzej. Przynajmniej tym razem nie leci mi krew z nosa. Kurano to ma cela…
- Kurano? – powiedział Hiiro z pewnym westchnięciem.
Yuzuru zauważyła, że chłopak ma na sobie strój ćwiczeniowy. Na brzuchu widniała podłużna szpara, przez którą widać było bandaż.
- Może lepiej się połóż? A nie trzeba tego zszywać? Nie fajnie byłoby mieć tak widoczną bliznę. Ja też się położę… Mam nadzieję, że to uczucie minie.
Hiiro ku jej zdziwieniu uśmiechnął się i tak jak ona położył, zakładając ręce za głowę. Yuzuru nawet nie zauważyła kiedy zasnęła.


Według mnie od tego momentu zaczyna się akcja (ale na momenty kulminacyjne musicie jeszcze trochę poczekać). Jak zdążę, to w najbliższym czasie pokażę wam jak wyglądają wszyscy w mojej wyobraźni :) W sumie pierwszy obrazek, który namalowałam z nimi, powstał w te wakacje i przedstawia wyście mamy z domu (kiedy to Yuzuru została odprowadzona). Nie mogę się doczekać, aż opublikuję pewne rozdziały :D

 
 

1 komentarz:

  1. Hej!
    Coraz bardziej się wciągam :)
    I znowu wyobrażałam sobie siebie z mieczem w ręce, chyba za dużo anime obejrzałam :D

    OdpowiedzUsuń