wtorek, 11 grudnia 2018

Nil Admirari no Tenbin: Teito Genwaku Kitan

Tym razem mam dla was mniej ambitne dzieło na podstawie gry otome, ale myślę że całkiem przyjemnie się je ogląda. Mówię o Nil Admirari no Tenbin: Teito Genwaku Kitan. Główna bohaterka jest nieco tępawa jak przystało na bohaterkę visual novel, ale nie ma tragedii, gdyż potrafi się zdenerwować i pokazuje emocje.
Anime ma charakter nieco kryminalny. Akcja ma miejsce chyba na początku XXw. Nasza główna bohaterka to Kuze Tsugumi - szlachcianka, która mieszka ze swoim młodszym bratem Hitakim w pięknej willi. Dziewczyna ma wkrótce wyjść za mąż, bo chyba krucho u nich z kasą. Pewnego dnia chłopak wbija jej do pokoju zdenerwowany, czemu mu nie powiedziała o swoim zamążpójściu. Sam podsłuchał to od pokojówek. Hitaki komentuje, że ojciec ją sprzedaje. To dość ciekawe spostrzeżenie, gdyż sugeruje to, że ich ojciec żyje i mieszka z nimi lub wyjechał gdzieś na trochę. Natomiast rodzic nie pojawił się przez całe anime ani razu, choć w sumie wypadałoby, ale o tym później. Chłopak ma focha jak z ziemi do nieba i oznajmia, że jej nienawidzi, po czym wychodzi.
Nieco przygnębiona Kuze jedzie do miasta, by kupić mu rzeczy, które lubi, by przestał się na nią gniewać. Po powrocie chłopak ucieka na jej widok do pokoju. Puka do niego, ale nie otwiera. Ostatecznie wchodzi do środka bez zaproszenia i jest świadkiem niecodziennej sceny... 
Hitaki siedzi po ciemku przytulając książkę i mamrocze coś pod nosem. Cała podłoga jest mokra od nafty. Chłopak natomiast odpala zapałkę i... zapala się.
Młody trafia do szpitala, ale na szczęście nic mu nie grozi. Kuze obwinia siebie, że jest powodem próby samobójczej braciszka. W tym momencie pojawia się dwóch bishów, którzy informują, że to nie ona jest winna, a książka.
Przenosimy się do salonu dziewczyny. Młodzieńcy należą do Biura Zarządzania Aktywami Imperialnej Biblioteki Wywiadowczej (zapluć się można... na co dzień używają skrótu). Ogólnie ostatnimi czasy rozprzestrzeniło się zjawisko przeklętych ksiąg. Są to książki w stylu japońskim, które autor pisał pod wpływem silnych emocji, zazwyczaj niezwykle negatywnych. Ludzie, którzy czytają te książki, zostają "zahipnotyzowani" i zazwyczaj zabijają siebie lub innych w różnorodny sposób. Hitaki prawdopodobnie jest ofiarą takiej właśnie księgi. Nasza główna bohaterka przypomina sobie, że w istocie Hitaki podczas samospalania przytulał do siebie książkę w stylu japońskim. Lokaj biegnie po tę książkę. Kuze spogląda na przyniesioną rzecz po czym zaczyna krzyczeć, by puścił ją, bo się pali. Reszta patrzy na nią jak na idiotkę, bo przecież nic się nie pali... Tak naprawdę nie. Młodzieńcy informują, że prawdopodobnie uaktywniła się w niej umiejętność widzenia aur przeklętych ksiąg. Po czym jeden z nich proponuje jej współpracę w szukaniu owych książeczek.
Kolejnego dnia po spotkaniu z szefową organizacji, Kuze decyduje się dołączyć do nich, by wspólnie ratować ludzi przed przeklętymi księgami. Ten fakt oczywiście musiał zostać zaakcentowany ścięciem włosów jako symbol wzięcia życia we własne ręce :P

W trakcie serii bohaterowie będą szukali książek oraz próbowali dowiedzieć się czegoś o Karasu - organizacji, która prawdopodobnie celowo tworzy przeklęte księgi.

Znalezione obrazy dla zapytania nil admirari no tenbin

Skoro to anime na podstawie gry otome to musi być i harem!

Na stanie mamy sześciu bishów:

1. Hayato - bardzo miły dla głównej bohaterki, a przy tym bardzo troskliwy. Widać, że zauroczył się w Kuze (właściwie tak jak wszyscy...). Taki tam przeciętny chłopaczyna.

Znalezione obrazy dla zapytania nil admirari no tenbin Hayato

2. Akira - małomówny, niby poważny, a tak naprawdę bardzo uczuciowy. Mógłby być niezłą partią.

Znalezione obrazy dla zapytania nil admirari no tenbin Akira

3.Rui - student, przyszły lekarz, który tworzy kalejdoskopy, a jego przyjaźń z główną bohaterką pojawia się jakby znikąd. 

Podobny obraz

4. Shougo - bogaty paniczyk tsundere, który jest mniejszym tsundere niż można by było przypuszczać, gdyż po kilku dniach obrażania głównej bohaterki jest dla niej wyjątkowo miły i nawet obiera jej ziemniaki. 

Podobny obraz

5. Hisui - kolega z dwukolorowymi oczami i magicznymi mocami. Kolekcjonuje pióra i kamienie.


6. Shizuru - pisarz-playboy, który podaje się za chłopaka głównej bohaterki pomimo jej zaprzeczeń, a w wolnym czasie sprzedaje złote rybki.

Znalezione obrazy dla zapytania nil admirari no tenbin shizuru

Należy zaznaczyć, że wszyscy mają traumatyczną przeszłość :P No i nie dawajcie się zwieść, większość z nich nie jest taka jak się wydaje/tym za kogo się podaje (albo może raczej przemilczają lepszą część).

Towar, który zostaje nam zaprezentowany nie jest najgorszy, aczkolwiek do części mam zastrzeżenia. Oczywiście główna bohaterka nie jest ostatecznie z moim faworytem -.-

Chciałabym jeszcze powiedzieć coś o braciszku głównej bohaterki. Według mnie to dziecko było niestabilne emocjonalnie. Ogólnie w jednym momencie zachowuje się jak rozwydrzony bachor, w kolejnym jak jakieś yandere, a w następnym jak dziecko szczęścia. Nienormalne to było. Powinna go zabrać na jakąś terapię. W dodatku czytał książki Shizuru, które były romansami i to chyba takimi nieszczęśliwymi. To źle wpływa na psychikę nastolatka.

Muszę wspomnieć o muzyce w tym anime. W trakcie serii soundtrack bardzo mi się podobał. Towarzyszyła nam tajemnicza muzyka, która tworzyła nastrój. Natomiast opening to jakaś porażka. Obejrzałam go w całości tylko dla potrzeb tego posta. Muzyka jest beznadziejna. Taka tam przeciętna łupanka, której nie da się słuchać. Natomiast obraz jest jeszcze gorszy. Bohaterowie prawdopodobnie próbują tańczyć k-pop, ale taki bardzo uproszczony. Wszyscy mają tępawe wyrazy twarzy jakby ktoś im wstrzyknął sylikon. Najbardziej irytująca jest główna bohaterka, która zachowuje się jak lalka. Nie wiem do czego miał pasować ten opening... Natomiast ending... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ending również obejrzałam tylko raz na potrzeby tego posta, ale moje spostrzeżenia są diametralnie różne. Muzyka też nie jest najwyższych lotów, ale nawet miło się słucha i jest cień szansy, że dałabym sobie to na MP3. Natomiast obraz... W pierwszym kadrze widzimy jednego bohatera wykonującego striptiz. No ok. Zdarza się. Usui też się rozbierał. W kolejnej inny bish oblewa się wodą. No ok... Czemu nie. Fanki będą piszczeć. W trzecim kadrze kolejny bohater ma do połowy rozpiętą koszulę, aksamitkę chwyta ustami i patrzy w "kamerę" sugestywnie. No ok... Ekhu, ekhu... Czwarty kolo po prostu zakłada koszulę. Nic ciekawego. Natomiast piąty siedzi na łóżku w szlafroku tak ustawiając się, że zaraz będzie mu widać, a przy tym popija sobie sake. No comment. No a piąty w całej okazałości czyta sobie książkę w wannie w kuszącej pozie. No okej... Tylko jeszcze warto wspomnieć o pewnym szczególiku. Za każdym razem przy każdym facecie pojawia się nasza główna bohaterka ubrana w ubrania, które powinien nosić ten właśnie osobnik. W dodatku widać, że np. zarzuca jego płaszcz na nagie ciało. Albo zakłada jego koszulę... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Także ten... Nieźle tu pojechali podtekstami. W anime nic ciekawe się nie dzieje, ale zaczyna mnie intrygować gra. Czy tam mają miejsce takie sytuacje? :P

To by było na tyle. Ogólnie myślę, że fajnie to sobie obejrzeć na odstresowanie. Poza tym, że ludzie podpalali samych siebie, zarzynali się, koleś mówił o zgwałceniu głównej bohaterki i posiadaniu z nią dziecka, a część bohaterów miała zaawansowane choroby psychiczne to wszystko było normalne ;)




sobota, 3 listopada 2018

Yahari Ore No Seishun Love Come Wa Machigatteiru

Uh... Yahari Ore No Seishun to z gatunku komedia, dramat, romans, okruchy życia i szkolne. Jest całkiem niezłą produkcją, ale tak w gruncie rzeczy może się nie wyróżniać. Chyba że spojrzy się na nią z nieco innej perspektywy. Cieszę się, że obejrzałam ją dopiero teraz. Gdybym zrobiła to kilka lat temu, zapewne uznałabym je za całkiem niezłe, normalne anime i być może wróciła kiedyś do niego w przyszłości. Tak właściwie kilka lat temu obejrzałam pierwsze pięć odcinków i przerwałam je, gdyż zaczęłam oglądać coś innego. Natomiast teraz... to anime naprawdę mnie zafascynowało. Jednak nie jest to zasługa samej produkcji, a przekazu, który pewnie nie wszyscy rozczytali. Czytałam czyjąś recenzję, że miał na tym ubaw po pachy. Wiele osób podzielało tę opinię. Natomiast według mnie to było głęboko smutne i depresyjne anime z komediowymi wstawkami.

Główny bohater to aspołeczny licealista Hikigaya Hachiman. Chłopak jest niezwykle inteligentny i ma nieco inny światopogląd niż przeciętny człowiek. To doskonały obserwator. Już w najmłodszych latach został odrzucony przez rówieśników. Ogólnie drwiono z niego, ignorowano, nadawano różne niemiłe ksywki, przekręcano imię i to nawet nie przez złośliwość, a czystą niewiedzę (czytaj: całkowicie nie zwracano uwagi, że to nie jego imię). Hikigaya już wtedy był raczej samotnikiem, ale jeszcze jakoś się starał zaprzyjaźnić z kimś. Nawet wyznał miłość dziewczynie, ale ta mówiąc krótko spojrzała na niego z obrzydzeniem, zaproponowała przyjaźń i więcej się nie odezwała. Wydaje mi się, że mniej więcej w tamtym momencie przestał się interesować relacjami z ludźmi, wybrał żywot kompletnego samotnika i stwierdził, że nie chce jak inni bawić się w szczęśliwą młodość. Ogólnie Hikigaya mówi bardzo dosadnie, szczerze, ale co się z tym wiąże - często okrutnie, złośliwie i niedelikatnie. No cóż... nie lubi fałszu i jeszcze mu się za to obrywa.
Na jedną lekcję miał napisać wypracowanie o licealnym życiu i prawdopodobnie napisał rzeczy w swoim stylu, czyli młodość to głupota, wszyscy są fałszywi i tak dalej, więc został wezwany przez nauczycielkę. Owa kobieta za karę zaprowadziła go do pewnego klubu, aby do niego dołączył. Klub ma jednego członka i jest nim Yukinoshita Yukino - powiedzmy, że najpiękniejsza, najinteligentniejsza, przez wszystkich podziwiana dziewczyna. Owy klub okazuje się być Klubem Pomocy Społecznej. Pomińmy jak głupio to brzmi, ale nazwa pasuje idealnie. Ogólnie ich zadaniem jest pomaganie ludziom, którzy zgłaszają się do nich z różnymi problemami. Są to kłopoty różnego gatunku i kalibru - od wsparciu w pieczeniu ciasteczek, oceny dzieła literackiego do pomocy w wyznaniu komuś miłości, czy utrzymaniu przyjaźni.
Yukinoshita i Hikigaya od początku siebie nie lubili. Dziewczyna uważała go za obleśnego osobnika z oczami zdechłej ryby, któremu nie można ufać.
Można by powiedzieć, że ta dwójka jest do siebie podobna, ale tak naprawdę to kompletna bzdura. Jedyne co ich łączy to samotne życie, ale z kompletnie różnych powodów. 
Yukinoshita też nie ma przyjaciół. Prawdopodobnie zaczęło się od tego, że dziewczyny ze szkoły były o nią zazdrosne, gdyż zadawała się z "samcem alfa" i uważały ją za lokalną Mary Sue i trochę ją prześladowały. Do tego doszedł brak zaufania do ludzi i inne rzeczy, które są zbyt dużym spojlerem. Tak właściwie Yukinoshita również mówi co myśli, przy czym jest dość chłodna i bywa równie niemiła co Hikigaya, tylko że trochę lepiej się z tym kryje. No i tak swoją drogą to żadna z niej Mary Sue, a zagubiona dziewczyna ze słabym charakterem.
W pierwszych odcinkach do klubu dołącza jeszcze jedna dziewczyna - Yuigahama Yui, której pomogli w chyba pierwszym odcinku. Jest to hałaśliwa i nieco naiwna osóbka, ale raczej w tych towarzyskich i przyjacielskich.
Anime opiera się na wykonywaniu przez nich "zleceń", ale naprawdę nie brak różnych konfliktów i problemów międzyludzkich. Tak właściwie jest to właśnie anime o relacjach.
Znalezione obrazy dla zapytania Yahari Ore no Seishun Love Comedy wa Machigatteiru

Podobny obraz

Podobny obraz

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania Yahari Ore no Seishun hachiman

To jedno z takich anime, których nie mogę zrecenzować póki nie obejrzę drugiego sezonu. Zawsze pod koniec pierwszego mam takie przeczucie, że jeśli zacznę oceniać bohaterów, bardzo się pomylę. O jak bardzo dobrze zrobiłam. Tak właściwie po obejrzeniu kolejnego sezonu tego anime może wam się całkowicie zmienić opinia o niektórych bohaterach. Większość wyczułam już wcześniej, że coś jest na rzeczy, ale co do niektórych się zdziwiłam. Lubię to anime właśnie dlatego, że wszyscy są bardzo, bardzo, bardzo skomplikowani i niejednoznaczni.

Skręcało mnie w środku za każdym razem, gdy inni naskakiwali na Hikigayę, gdy ten powiedział prawdę. Coś w stylu, że ktoś zachowywał się jak suka, on powiedział głośno, że ta osoba zachowuje się jak suka, owa osoba zaczęła płakać, a inni ją pocieszać i krzyczeć na chłopaka jaki to on jest okropny, obleśny, paskudny i najlepiej to skocz z mostu, choć sami pewnie uważali, że ta osoba zachowuje się jak suka. Co za hipokryzja! I jemu obrywało się tak przez dwa sezony. 
Tak właściwie główny bohater jest naprawdę miłą osobą. Pragnie wszystkim pomóc, tylko jego metody bywają kontrowersyjne. Osobiście uważam, że w większości przypadków miał rację i słusznie postępował, a inni i tak mieli mu to za złe, bo lepiej zachowywać pozory, jeździć na jednorożcach i dzielić się z wrogiem różową watą zamiast coś z tym zrobić. Z pełną premedytacją robił z siebie kozła ofiarnego, poświęcał własne szczęście, robił z siebie tego złego, a przy okazji ratował innych raniąc siebie, a wszyscy mieli jeszcze do niego pretensje. Po prostu zero wdzięczności. Czy tak trudno było go zrozumieć? Jedyną osobą, która bardziej go rozumiała była jego młodsza siostra, która naprawdę była fajną postacią. Można powiedzieć, że Yukinoshita i Yuigahama również starały się rozszyfrować jego zachowania, ale momentami brały niektóre rzeczy za bardzo do siebie.
Wiem, że trochę za bardzo to przeżywam, ale po prostu w pewien sposób utożsamiam się z Hikigayą. W 90% zgadzam się z tym co on mówi i tak właściwie w środku w dużym procencie jestem taka jak on. Dlatego boli mnie jak go traktują, gdyż rozumiem go.

Dodatkowo bolały mnie jego żenujące sytuacje z przeszłości, gdyż były solą na moje własne rany. Mam na myśli jego przykre sytuacje z dziewczynami. Sama miałam sporo naprawdę żenujących sytuacji, o których pragnę zapomnieć. Wyżej pisałam już o tym jak odrzucono jego wyznanie miłosne. To było smutne, ale na szczęście tego nie doświadczyłam. Bardziej dotknęła mnie sytuacja jak ktoś coś mówił, on odpowiedział, a to nie było do niego. Potem przeżywał to w domu, a ja dobrze to rozumiem. W takich momentach po prosty ściska cię w środku i masz ochotę zapaść się pod ziemię. Z tych momentów z jego przeszłości, o których opowiadał można się śmiać, ale w moim wypadku jest to gorzki śmiech pełen współczucia.

Muszę wspomnieć jeszcze o bohaterach drugoplanowych.

W klasie Hikigay'i jest taka grupka, którą widać na zdjęciu drugim. Ta blondyna to taka typowa księżniczka, której wszyscy mają służyć, blondynek to szkolny Gary Stu - pan idealny i miłosierny, a reszta to ich przyjaciele. Ich grupa również jest skomplikowana. 
W pierwszym sezonie blondyna zachowywała się jak sucz i zadufana w sobie idiotka, lecz w drugim były przebłyski, kiedy ją nawet lubiłam i zachowywała się całkiem inaczej. Nie wiem czy to kwestia tego, że spojrzenie na świat Hikigay'i się zmieniło, czy to oni ulegli zmianie. Ta dziewczyna wyglądała na osobę płytką i wredną, ale w sumie trzymała się ze swoją przyjaciółką, która jest niby osobą normalną, ale tak naprawdę yaoistką do szpiku kości i nie kryje się z tym. Trochę dziwił mnie ten duet, bo w takim razie blondyna nie mogła być taka zła jak ją przedstawiono na samym początku. Mam na myśli, że ich przyjaźń była w pewien sposób bezinteresowna i blondyna nie przekraczała bariery osobistej swojej przyjaciółki, której dziewczyna nie chciała by przekraczano. To znaczyło, że naprawdę zależało jej na swojej przyjaciółce, a w pierwszych odcinkach traktowała Yuigahamę jak śmiecia. Czyli nie mogła być taka zła tak ją przedstawiono.
No a blondyn... Meh... Ciągle sypał tekstami w stylu "pogódźmy się, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi", "kochajmy się, pokój na świecie, bądźmy dobrzy" i ble, ble ble. Aż się niedobrze robiło. Mówiono, że to taki dobry chłopak, ale jak dla mnie to było strasznie fałszywe. Początkowo nie mogłam go znieść, momentami zachowywał się inteligentnie i nawet go lubiłam, ale zaraz po tym zawsze odwalał coś, za co miałam ochotę go udusić. Pod koniec drugiego sezonu również dziwne rzeczy odstawiał i tak naprawdę nie mam pojęcia o co mu chodziło. Znaczy podejrzewam, ale to tylko moje własne przemyślenia, które nie muszą być zgodne z prawdą. A jeśli moje przemyślenia są właściwe to chłopak po prostu użala się nad sobą i ma myśli w stylu: " Oni tego nie rozumieją. Świat mnie nie zrozumie. Tylko ja mam problemy w życiu."

A propos. W tym anime chyba połowa bohaterów jest święcie przekonana o własnej wartości, że nikt ich nie rozumie i tylko oni mają prawdziwe problemy, a reszta to w ogóle ma dobrze i narzeka bezpodstawnie. Według mnie tak właśnie zachowywała się Yukinoshita, blondasek i paru innych bohaterów.

Tak właściwie to anime opowiada o ludziach z depresją, problemami z osobowością, nienawidzących siebie i kryjącymi się za maskami.
Według mnie depresję zdecydowanie miał główny bohater. Wystarczy jego posłuchać, ale jego myśli jeszcze lepiej pokazują, że ma depresję.
Przyjaciółka blondyny nienawidziła siebie. Myślę, że cała trójka głównych miała to samo.
Za maskami kryli się m.in. Yukinoshita, blondas, czy siostra Yukinoshity.
Także ten... Wszyscy mieli problemy psychiczne. Tak jak normalni ludzie.

W tym poście muszę wspomnieć o siostrze Yukinoshity, Haruno, która zdecydowanie zasługuje na miano zołzy nad zołzami tego anime. Dziewczyna udawała taką przyjazną i miłą i nawet jak ktoś zauważył co się za tym kryje, nie ściągała maski i z uśmiechem mówiła mu najbardziej okrutne rzeczy. Ta postać miała naprawdę paskudny charakter i ten co oglądał, powinien zauważyć bardzo dużo obciążających ją rzeczy. Prawdopodobnie matka Yukinoshity łapie się pod ten sam tytuł, ale o niej nie mogę za dużo powiedzieć, bo tylko mignęła, a i tak w ciągu tych paru sekund pokazała swój równie paskudny charakter kryjący się pod miłymi słówkami.

W tym anime występuje strasznie dużo irytujących mnie postaci. Jedną z nich był przewodniczący z drugiego sezonu. Jeden z tłumaczy skomentował, że w wolnym czasie chyba przesiewa mąkę, gdyż w ten sposób gestykulował rękoma xDDD. Ten facet był dlatego nie do zniesienia, gdyż zamiast coś robić, pieprzył bez sensu. Jego koledzy tylko mu przytakiwali i miałam wrażenie, że oglądam marionetki bez własnego zdania, które bawią się w samorząd. Ta dziewczyna która z nimi wtedy była i którą oglądający znają z czegoś innego też działała mi na nerwy. Te jej chichoty sprawiały, że ściskało mnie w środku.

Heh... Nieco się rozpisałam o tym co sądzę o bohaterach. To brzmi trochę jak hejt, ale to nie do końca tak.

Teraz trochę zmienię temat i spojrzę na nie pod względem produkcji. Otóż po tym anime spodziewałam się rzeczy typowych dla seinenów i ogólnie anime szkolnych. Jednak były tu momenty, których kompletnie się nie spodziewałam. Jedną z nich jest właśnie owa yaoistka. W sumie już nawet nie chodzi o sam fakt jej istnienia, ale co w związku z tym twórcy odwalili XD. Czytaliście "Małego Księcia"? To teraz wyobraźcie sobie "Małego Księcia", ale w innym kontekście. W sensie przedstawienie szkolne, w którym Mały Książę tak właściwie uwodzi Pilota. Tak... To się właśnie wydarzyło. I oni nawet nie pozmieniali kwestii. Tylko przekręcili ich wydźwięk. No i trudno się dziwić, skoro reżyserem była ta oto yaoistka. W dodatku dziewczyna ciągle wprost informowała swoich kolegów z klasy o jej shipach i kto z nich jest uke, a kto seme. Tego serio się nie spodziewałam.
Nie sprawdzałam kto jest tego twórcą, ale mam wrażenie, że ten ktoś był yaoistką. W klasie Hikigay'i jest pewien chłopiec, który wygląda jak dziewczynka i jest najbardziej uroczą postacią tego anime. Część chłopaków czerwieni się na jego widok i wydaje mi się, że jego orientacja jest wiadoma. Sam główny bohater czasem rozmarzał się przy nim. Tylko on nie mógł być gejem, a najwyżej bi, bo czerwienił się też z powodu Yukinoshity, Yuigahamy i paru innych dziewczyn. 
Zdecydowanie dziwnym momentem był widok ucznia w stroju fistaszka... Nie bardzo wiem czemu miał takie przebranie, ale spoko. Jak kto lubi...
Między innymi ten wróżko-chłopiec, pewien gimbusonerd i dziewczyna z fajnym, długim kucykiem byli postaciami, które sprawiały, że atmosfera w anime robiła się luźniejsza. Momentami (głównie przez niechęć wszystkich do głównego bohatera) atmosfera była tak ciężka, że ciężko było to oglądać.

Wspomnę jeszcze o pewnym, ciekawym zjawisku. W tym anime często pojawiały się jakieś spięcia między bohaterami. Mam wrażenie, że część z nich wybuchała z niczego. W sensie wszystko było dobrze, a nagle oni zaczynali o czymś gadać, a ja nie miałam kompletnego pojęcia o co im chodzi i pojawiał się spór. Kilkukrotnie też mówili o czymś, a ja ich nie rozumiałam. Przez to trochę ciężko było nadążyć. 

Dużo osób narzekało na otwarte zakończenie drugiego sezonu. Według mnie to nie było takie złe... W sensie chętnie obejrzę trzeci sezon, ale jeśli wyjdzie i będzie chciał rozwiązać pewną sprawę, to fani shejtują go. Mam na myśli, że bohaterowie są w tak beznadziejnej sytuacji, że tego nie można naturalnie dobrze rozwiązać tak, by widzowie byli zadowoleni. Dziwi mnie, że nie zdają sobie z tego sprawy. Teraz będą rozwiązania jakie im pozostają, a przy tym mały spojler: Według mnie trójka głównych bohaterów musiałaby odkochać się, znaleźć inne drugie połówki i pozostać przyjaciółmi; Mogą też żyć w nielegalnym trójkącie, który mimo wszystko nie jest dobrym pomysłem; Każdy może iść w swoją stronę i zapomnieć o przyjaźni, ale to nie jest dobre rozwiązanie; Mogą dalej tkwić na etapie, na którym są, ale to będzie bardzo toksyczna znajomość; Główny bohater może znaleźć sobie kogoś innego (proponuję nauczycielkę), ale to wiąże się z pierwszym rozwiązaniem, czyli każdy znajduje kogoś innego; Rozwiązaniem byłoby też, gdyby jedna z dziewczyn zmarła... Wtedy chłopak byłby z drugą lub pozostaliby przyjaciółmi lub przerwaliby znajomość; Jest też szansa, że chłopak umarłby i dziewczyny pozostałyby przyjaciółkami lub poszły we własną stroną; Gdyby jednak jedna dziewczyna odkochała się i znalazła kogoś innego, wszystko nie byłoby jak dawniej, gdyż ich przyjaźń również zrobiłaby się jakaś dziwna.
Także kto przeczytał ten wie, że według mnie ich sytuacja jest opłakana i happy end dla każdego niemal nie istnieje. Na miejscu twórców nie podjęłabym się trzeciego sezonu, a otwarte zakończenie było najlepszą i najbezpieczniejszą rzeczą jaką mogli zrobić. Dziękuję.



wtorek, 16 października 2018

Kuroko no Basket 2

Na ogół rzadko publikuję recenzję kolejnych sezonów jakiejś serii, ale w tym przypadku musiałam. 
Jeśli ktoś jest zainteresowany to odsyłam do opisu 1 serii - https://portal-do-swiata-anime.blogspot.com/2018/09/kuroko-no-basket.html 
Tak w skrócie pisałam, że 1 sezon mnie nie porwał, brakowało emocji (nawet nie chodzi mi o Kuroko ;P), mecze spływały po mnie i nie znalazłam nikogo, komu bym jakoś bardziej kibicowała. Wspomniałam również, że obejrzałam pierwsze odcinki 2 sezonu - były dziwne, ale wywołały u mnie jakieś emocje. Teraz jestem zaraz po 2 sezonie i muszę przyznać, że naprawdę mi się podobał :).

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket 2

W tym poście nie będę sypała szczegółowymi spojlerami, więc możecie być spokojni. Pojawią się jednak jakieś ogólne obrazy jakiś sytuacji.

Na co przede wszystkim zwróciłam uwagę? Bardziej skupiono się na emocjach bohaterów. Banzai!!! Strasznie mi tego brakowało w 1 sezonie, gdyż nie za bardzo miałam jak się z kimś utożsamić. Tu w końcu miałam poczucie, że trochę kogoś znam. Dzięki temu lepiej się oglądało. Nie bójcie się wy, którzy tego nie lubicie - nie było tego tak dużo jak w Haikyuu ;P
Owa emocjonalność nareszcie dotarła też do Kuroko! Początek 1 sezonu był udręką. Chłopak naprawdę był jak posąg, a szczytem emocji był błysk w oku. Tutaj w końcu zobaczyłam Kuroko naprawdę zdenerwowanego. Raz nawet prawie się popłakał. Czekam na jego całkowite rozklejenie :P Heh... Brzmię jak jakaś sadystka... Nie no, nie jestem wymagająca. Mogą być też łzy szczęścia. Po prostu chcę zobaczyć jeszcze więcej Kuroko, którymi zawładnęły emocje. Hm... Ale tak właściwie większymi sadystami są twórcy tego anime, a właściwie autor mangi. 

Ponownie zobaczyłam straty w ludziach w anime sportowym. Tylko, że pierwszy raz tak właściwie legalnie torturowano zawodnika xD Szczerze powiedziawszy, zdziwiłabym się, gdyby w Haikyuu przeciwnicy przechodzili pod siatką i wyjeżdżali innym z łokcia w brzuch... Tylko wtedy na pewno zdjęto by ich z boiska. Tu natomiast znęcano się nad gościem i nic. 
Drużyna, którą mam na myśli, była naprawdę bulwersująca. Faulowali przeciwników tak, by nikt nie zauważył. Dość mocno przeżywałam ten mecz, gdyż mam wrodzone poczucie sprawiedliwości i takie coś było dla mnie odrażające, nawet jeśli to tylko anime. Koleś skończył z rozwalonym czołem..., ko..., a zresztą nie będę spojlerować ;P

Tak jak się spodziewałam, nasza główna drużyna stała się super-silną-machiną-do-niszczenia-reszty-drużyn. No i oczywiście wyjechali z super zajebistymi technikami, których uczyli się na obozach treningo...
Heh...
Heh...
Heee...
Fajne obozy. Tia... Pod względem treningu wszystko było cacy, tylko że z pewnego, konkretnego powodu, którzy oglądający znają, prawie nie skończyli wąchając kwiatki od dołu. Przeurocza sytuacja.

Co z moim stosunkiem do bohaterów? Aomine trochę wrócił do dawnego siebie i stał się naprawdę fajny :) Kuroko też bardziej zyskał w moich oczach. Kagami również się poprawił.
Wcześniej wspominałam, że coś czuję, że polubię różowowłosego z "Pokolenia Cudów", którego głos brzmi jak Levi z Shingeki no Kyojin. Z nim sprawa jest trochę trudna. Niewiele go jeszcze było. Co jakiś czas migał jako obserwator, co potwierdzało, że jest ważną osobistością dla tego anime, choć i tak ze słów innych to wynikało. Już wcześniej miałam przeczucie, że to sadysta... I zapewne nim jest, choć na razie nie miał okazji jeszcze nic zrobić... No prawie. Tylko tam tak na dzień dobry zasunął kolesiowi nożyczkami w twarz i gdyby się nie uchylił to miałby o jedno oko mniej. A tam, takie niewinne żarty.  No i muszę przyznać, że przypomina mi szefa mafii. Inni zachowują się jakby miał na nich teczki, albo zastraszał czymś innym. Wygląda dość niepozornie, ale to tylko pogarsza sytuację innych.

O czym jeszcze chciałabym napisać? Co prawda to dotyczy wszystkich sezonów, ale dopiero teraz o tym pomyślałam. Dresy Shutoku przypominają mi kombinezony więzienne:

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket shutoku

Znalezione obrazy dla zapytania pomarańczowe stroje więzienne

...To musiała być inspiracja autora. Nie wiem do czego to pije, ale coś musi być na rzeczy! To nie może być przypadek.

Ogólnie w tej serii też wszystko jest przesadzone i bohaterowie sypią super słodkimi mowami o przyjaźni, miłości i równości, od których ma się odruch wymiotny lub po prostu przewraca oczami, bo "eh... znowu...". Chyba mistrzem takich przemów był Kuroko. Jego wypowiedzi można cytować na facebooku pod zdjęciami :P

Hehe. Jest jeszcze jedno, o którym chciałabym wspomnieć. Ogólnie jak każda prawilna fangirl KnB shippuję Kuroko z Kagamim. O ile w pierwszym sezonie nic się nie działo, to w drugim były takie ledwo zauważalne momenty i teksty, które yaoistki mogą interpretować jak chcą :P W dodatku zastanawiają mnie openingi... Wspomnę o openingu 3 i 4, bo tylko je przeanalizowałam. Kiedy oglądałam odcinki drugiego sezonu, widziałam openingi i pod koniec zwracałam uwagę na słowa w tłumaczeniu i miałam takie... wtf? Czemu to jest piosenka miłosna?
Najpierw powiem o moich teoriach spiskowych na temat 3 op, czyli 1 op 2 sezonu - The other self
Nie przeczę, że może po prostu chodzić o czyjąś drugą, wewnętrzną naturę, którą wyzwala podczas meczy, ale to byłoby bardzo narcystyczne, bo kto mówi do siebie "kochanie" O.o Ten tekst brzmiałby co najmniej jak tekst schizofrenika. Polecam przeczytać, jeśli ktoś wątpi. 
Ja mam tutaj inną interpretację ( ͡° ͜ʖ ͡°): Wielokrotnie zaznaczano, że Kagami to światło, a Kuroko to jego cień, czyli tworzą pewną całość. Kuroko jako cień czuwa za plecami Kagamiego. Cytat z piosenki: "Przeszliśmy razem przez najgorsze ciemności,
Ja i ten drugi śmiejący się za moimi plecami". Hehe...
Ta piosenka ewidentnie zalatuje miłością: "Płoniemy, kochamy, po prostu wierzymy. Rozkołysz mnie kochanie, pokaż mi kochanie. Pokaż mi co jeszcze możesz zrobić
Razem stworzymy legendę. Ja i moje drugie ja." Hehehe. To brzmi jakby Kagami zwracał się do Kuroko. Dalej jest więcej fragmentów potwierdzających moją tezę. Według mnie opening daje jasno do zrozumienia, że ta dwójka ciągnie do siebie, albo przynajmniej Kagami.
Oczywiście może chodzić też o miłość do koszykówki, ale to byłoby kompletnie bez sensu. Dlatego uważam, że opening jest ukrytym przekazem lub po prostu nastąpił błąd w tłumaczeniu xP

Został jeszcze drugi opening, op 4 - Hengen jizai no magical star
Piosenka już w drugiej linijce wprost informuje, że jest piosenką miłosną. Według mnie całościowo tekst jest trochę bez sensu, ale nie ważne. Może to też kwestia tłumaczenia. Ciągle mowa o jakimś kwestionowaniu kłamstwa, ale nie do końca wiem o jakie kłamstwo im chodzi xD Ogólnie chłopak zwraca się do dziewczyny, której obiecuje oddać całego siebie. Mowa też o koszykówce, ale to raczej drugorzędna sprawa. Biorąc pod uwagę poprzedni opening, ten również może dotyczyć Kuroko i Kagamiego, ale dla niepoznaki zamieniono adresata na dziewczynę :P Właściwie kluczowe jest też to, czy dobrze przetłumaczyli z japońskiego. Sama nie za bardzo umiem to stwierdzić *.*. Czy w japońskim nie bywa tak, że bezpośrednio z tekstu nie wynika, czy mówimy do dziewczyny, czy chłopaka, ale to wychodzi z kontekstu? Bo tu może być to samo. W końcu dziewczyna jest bardziej poprawna politycznie ;P
Podsumowując, ta piosenka również mówi o Kagamim i Kuroko. Albo po prostu popaprali tekst i chodzi o jakieś pokrętne kochanie koszykówki, do której mówi się jak do człowieka.

Na tym zakończę moje wywody i przemyślenia. Polecam drugi sezon Kuroko no Basket, gdyż jest o wiele lepszy od pierwszego i w końcu coś się dzieje, a mecze ogląda się z zapartym tchem.



niedziela, 9 września 2018

Kuroko no Basket

Tym razem mam dla Was kolejne anime sportowe - "Kuroko no Basket". Jest to jedno z tych anime, o których większość wtajemniczonych słyszała. Po obejrzeniu "Haikyuu" nieźle się napaliłam na ten gatunek. Wcześniej pisałam, że pierwszy odcinek "KnB" mnie nie powalił... i w sumie cała reszta też.
Zacznijmy od tego, że w jednym z gimnazjów był klub koszykówki liczący ponad 100 członków. W tej oto szkole była drużyna, która była tak genialna, że nawet przekwalifikowani Chuck Norris, James Bond, Rambo, Bruce Lee, Jean-Claude Van Damme i Steven Seagal nie daliby im rady. Nazywano ich "Pokoleniem Cudów". Cała piątka była wybitnymi graczami z unikatowymi zdolnościami. Był też szósty członek, członek widmo, którego nikt nie widział, a szanowała go reszta drużyny. Tak mniej więcej głosi wstęp.
Przenosimy się do początku roku, w którym "Pokolenie Cudów" rozeszło się do różnych liceów. 
W bardzo młodej szkole Seirin panuje nabór do klubu koszykówki. Wszyscy chętni składają podania o przyjęcie. Wśród nich pojawia się Kagami Taiga - chłop jak dąb, trochę jak zwierzę. Ogólnie idealny nabytek. Jednak na kupce zgłoszeń jest jeszcze inna interesująca persona. Kuroko Tetsuya, który w powodach pisze "Szkoła Teikou", co równoznaczne było z pochodzeniem z "Pokolenia Cudów". 
Wszyscy chętni zebrali się w sali gimnastycznej na przegląd przez ich trener-menażer. Dziewczyna jest wprost zachwycona statystykami Kagamiego, które przerastają normalne możliwości licealisty. Jednak interesuje ją jeszcze ktoś - Kuroko, którego wydaje się nie być, gdyż nie można by przeoczyć kogoś takiego. Wtedy odzywa się głos należący do bardzo niepozornie wyglądającego chłopaka o błękitnych włosach i dość eterycznej prezencji. Oto Kuroko, który należał do głównego składu "Pokolenia Cudów", a prawdopodobnie gra gorzej od przeciętnego gracza. To było dla nich dość szokujące odkrycie.
Prezencja Kuroko jest tak nikła, że wszyscy go przeoczają. Można na niego patrzeć, ale się go nie zauważa, dopóki się nie odezwie. Jak łatwo się domyśleć, on był tym szóstym członkiem, na którego nikt nigdy nie zwracał uwagi, a stanowił dość kluczowe miejsce w drużynie.
Dość szybko dowiadujemy się w czym tkwi niezwykłość Kuroko. Chłopak jest beznadziejny w rzucaniu do kosza, nie ma zbyt dużej odporności i nie skacze zbyt wysoko. Natomiast mistrzowsko podaje. Jego ruchy są tak szybkie, że przeciwnik tylko widzi, że piłka z niewyjaśnionych przyczyn zmieniła tor lotu i nie jest w stanie jej złapać.
Kuroko i Kagami zaczynają współpracować, gdyż niebiesko-włosemu zaimponowała gra drugiego. Poinformował iż stanie się cieniem dla jego światła. Tak mniej więcej przedstawia się sytuacja. 

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket season 1  

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket season 1

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket kuroko kagami

Znalezione obrazy dla zapytania kuroko no basket seirin

Kuroko to dość nietypowy główny bohater. Ogólnie jego ekspresja niewiele różni się od mimiki posągu. Czasem zmarszczy brwi, albo zaświecą mu się oczy, gdy naprawdę naprawdę coś go poruszy. Bo na ogół w jego oczach brak życia i emocji. W sumie o tym co czuje dowiadujemy się z jego słów. Tak ogólnie jest nawet spoko. Przynajmniej myśli.
Kagami to taki trochę nadpobudliwy i głupi człowieczek. Jego zdolnościom nie można zaprzeczyć. Jako postać też nie jest zły. Szczerze powiedziawszy, nie wyróżnia się jakoś bardzo. Mam na myśli, że nie ma w sobie czegoś takiego unikalnego co by mnie przyciągnęło.
Ogólnie problemem tego anime było dla mnie to, że nie było nikogo, kogo wyjątkowo bym polubiła. Być może ktoś taki pojawi się w drugim sezonie. Mam dobre przeczucia co do tego różowowłosego chłoptasia z "Pokolenia Cudów", ale to się zobaczy ;). Ogólnie Aomine zapowiadał się dobrze, ale później za bardzo mnie irytował. Mam nadzieję, że w dalszych sezonach powróci do swojej formy z początku gimnazjum. Kise nawet polubiłam, a zwłaszcza pod koniec.

To dość przewidywalne, ale wspomnę, że nowa drużyna Seirin będzie brała udział w zawodach i próbowała pokonać drużyny z ludźmi z "Pokolenia Cudów". To jest takie ogólne założenie anime.
Początkowo strasznie irytowało mnie to, że wszystko wygrywali. Nie ważne jak silny był przeciwnik - oni i tak go zniszczą, mimo iż jeszcze niedawno ich starsi koledzy z drużyny w ogóle sobie nie radzili. Później na szczęście ich passa została przerwana, ale oczywiście w złym momencie. Mieli komuś utrzeć nosa, a tu nici.
Zapewne wkrótce powrócą jako super-silne-machiny-do-niszczenia-reszty-drużyn, bo we wszystkich sportowych anime w końcu każdy się ulepsza i znajduje jakąś super zajebistą technikę.

Wiem że się czepiam ^.^. Po prostu to anime strasznie mnie zawiodło. Ogólnie na "Haikyuu" i wszystkich innych anime sportowych jakie oglądałam, strasznie jarałam się na meczach i kibicowałam, z trudem pamiętając o oddychaniu. Tu natomiast te mecze po mnie spływały. Ogólnie bardzo je skrócano i trwały średnio odcinek. Sami oceńcie czy to dobrze, czy źle. Jakieś ważniejsze pod koniec trwały nieco dłużej, ale te poprzednie to były chwile. Nie czułam jakiejś ekscytacji, a tylko oczekiwałam końca lub aż czymś mnie zaskoczą. Początkowo pierwszy raz zaśmiałam się, gdy przeciwnicy zrobili coś fajnego. No a jakiekolwiek emocje wywołał u mnie ostatni mecz, który w dodatku grały dwie drużyny nie będące główną.
Swoją drogą, to był ładny mecz. Zwłaszcza końcówka. Zaraz po skończeniu, Kise był taki awwwww :3. Po prostu przytulić do serduszka. No i to był mój ulubiony moment.

Zaczęłam oglądać drugi sezon i mam wrażenie, że będzie lepszy. Głównie dlatego, że od pierwszego odcinka poczułam jakąś ekscytację i że w końcu komuś kibicuję.
Po pierwszym odcinku w mojej głowie odbijało się takie "wtf?!" Tam się dziwne rzeczy działy. Głównie mam na myśli zrąbaną logikę bohaterów i tą bracianą sprawę z pierścieniem i meczem. Ale że whaaaat? Chyba autor na gwałt musiał wprowadzić nowego bohatera i jakiś dramatyzm sytuacji, bo to co zobaczyłam, było dziwne. Po prostu logika -1. Trochę opkiem zalatywało.

"Kuroko no Basket" nie jest złym anime. Obiektywnie patrząc, całkiem niezłym. Mimo iż nie wywoływało większych emocji, byłam ciekawa co będzie dalej. Brakowało mi jednak tego czegoś, co miało nawet denne "Diabolik Lovers". "Diabolik Lovers" jest denne, po prostu dno i muł, ale i tak je lubiłam, pomimo że było tak denne. Czytałam nawet opinie osób, których "Kuroko no Basket" jest ulubionym anime, a takie "Haikyuu", czy "Free" to nic. Każdy ma własny gust. Sama oceniłam na 8/10 na malu, ale w moim przypadku to nie jest aż tak wysoka ocena ;).    

Tak sobie myślałam czym różni się "Haikyuu" od "KnB", że jedno uwielbiam, a drugie ledwo lubię, choć mają tak podobne założenia.
W "Haikyuu" mecze były przeraźliwie długie xD. Tu jakaś piłka w zwolnionym tempie, tam bohater prowadzi monolog, tu ktoś ma retrospekcje. Ale to było fajne :D. Od razu nawiązywało się więź z bohaterami, a dla mnie bohaterowie są czasem nawet ważniejsi od fabuły. W "KnB" nieco tego oszczędzili. W "Haikyuu" postaci miały w sobie to coś, co przyciąga. Mogę jeszcze powiedzieć, że anime było na tyle realistyczne, na ile może być anime xD. Chodzi mi o postępy bohaterów. W "KnB" trochę przesadzili. Nawet bardzo. Ogólnie fikcja mi nie przeszkadza, ale w tym przypadku jakoś tak za bardzo raziło. W "Haikyuu" podobała mi się emocjonalność bohaterów. W "KnB" bohaterowie też przeżywali, ale był na to zdecydowanie mniejszy nacisk.

Podsumowując, "Kuroko no Basket" jest dobrym anime, ale na razie mnie nie przekonało. Oglądam drugi sezon i mam nadzieję, że to się zmieni.


wtorek, 28 sierpnia 2018

SpiritPact - Ling Qi

Dziś mam dla was dość świeże anime typu ONA - Ling Qi, czyli SpiritPact. Seria ma dwa sezony i nie wiem, czy planowane jest więcej.
Główny bohater - You Keika - wywodzi się z rodziny egzorcystów. Chłopak ma już chyba 23 lata, jego rodzice nie żyją, a on ledwo wiąże koniec z końcem. Interes podupadł i mało kto wierzy w jego talizmany i tym podobne rzeczy. Aby przeżyć, dorabia przy naprawie komputerów, a i części musi znajdować na złomowisku, bo nie stać go na nie. Ogólnie bida z nędzą. 
Jednego wieczoru, gdy przekopuje całe złomowisko, jest świadkiem dość nietypowego wydarzenia. Jakiś mężczyzna walczy z demoniczną dziewczynką. Gdy tamci zdają sobie sprawę z obecności Keiki i demon ucieka, chłopak dowiaduje się, że owy nieznajomy to Tanmoku Ki, również egzorcysta. Ostatecznie i ten znika bez śladu, a Keika wraca do domu.
Chłopak musiał mieć ogromne szczęście, gdyż wracając, zostaje przejechany przez ciężarówkę i umiera na miejscu. Jako duch budzi się w szpitalu, gdzie obok niego stoi właśnie Tanmoku Ki. Keika zdaje sobie również sprawę, że wygląda znacznie młodziej i przystojniej, jak za czasów gimnazjalnych. Jako duch jest dość zdezorientowany i nie do końca rozumie co się właśnie stało. Wtedy Tanmoku proponuje mu, by został jego Duchowym Cieniem. Dzięki temu będzie mógł nadal chodzić po Ziemi i pomagać Tanmoku w zabijaniu demonów. Jedyną alternatywą byłoby poczekanie siedmiu dni, aż Keika stanie się złym duchem i Tanmoku wymaże go z tego świata. Pomimo dość oczywistego wyboru, Keika nie chce zostać jego Duchowym Cieniem i woli znaleźć sposób na reinkarnację.
Ich "negocjacje" zostają przerwane przez wcześniej spotkaną demoniczną dziewczynkę, która zebrała trochę mocy i chce odebrać siłę Tanmoku, który przy okazji jest Youmeshi, czyli głową niezwykle wpływowej rodziny egzorcystów Tanmoku. Ogólnie Keika zostaje przez nią porwany i później ma miejsce walka dziewczynki z Tanmoku. W pewnym momencie Keika niemal zostaje wessany przez takie złe twory demona. Nie ma innego wyjścia, więc zakłada pierścienie dane mu przez Tanmoku, dzięki którym zawiązuje się pakt.
W ten oto sposób Keika zostaje skazany na resztę "życia" (w sumie już nie żyje) u boku Tanmoku.
Dość istotnym szczegółem jest to, że to shounen-ai ;). Wszystko dzieje się tak niezauważalnie, że w pewnym momencie zaczynasz się zastanawiać jak do tego doszło, że oni się w sobie zakochali. Przez dużą część nie okazywali sobie czułości, choć jak się uważnie ogląda, to można zauważyć ich wyrazy twarzy na różne sytuacje. W sumie było sporo momentów, które przeciętny człowiek od biedy nazwałby po prostu przekomarzaniem i nie wziąłby ich na poważnie, ale yaoistki wszystko wyczują ;). Potem natomiast to było dość jawne i chyba wszyscy w okolicy wiedzieli, że Tanmoku jest z Keiką. No a tak w ogóle wystarczy spojrzeć na plakaty ;P

Znalezione obrazy dla zapytania Spiritpact ling qi

Ten plakat mówi sam za siebie.

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact anime

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact anime

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact tanmoku

Czasem zastanawiałam się, czy Keika nie ma instynktu samozachowawczego, czy po prostu niektóre rzeczy robił celowo... Na tym obrazku właśnie klepie po głowie owe demoniczne dziecko.

Znalezione obrazy dla zapytania spiritpact tanmoku

Podobny obraz

Keika to taki lekkomyślny i naiwny optymista, który czasem bardziej udaje niż naprawdę się cieszy. Z czasem robi się coraz bardziej odpowiedzialny i przydatny, a wyjątkowo czadowy staje się po transformacji ;P.
Tanmoku natomiast początkowo wydaje się bardzo tajemniczy i skryty. Później robi się bardziej otwarty - zwłaszcza na Keikę. Kiedy mówiono o jego przeszłości, czułam się nieco zdezorientowana, gdyż to była całkiem inna osoba xD.

Po załatwieniu pewnych spraw, Keika i Tanmoku od razu jadą do rezydencji Tanmoku, która znajduje się gdzieś głęboko w lesie i nieco przypomina zamek cesarski ;) W rodzinie ludzie różnie reagowali na Keikę. Część zapewne wzięła go za całkowitego idiotę xD. Natomiast system rozwaliła babcia Tanmoku xD. Tak z naszego można by ją nazwać yaoistką. Od pierwszego spotkania shippowała tę dwójkę, zanim jeszcze coś zaczęło się dziać. No i kiedy inni byli oburzeni, ona rumieniła się i płakała ze szczęścia xD.

W tym anime jest sporo bohaterów drugoplanowych, których byłam w stanie naprawdę polubić dopiero po czasie. Większość nieziemsko mnie irytowała ze względu na podejście do Tanmoku Ki. Albo po prostu odwalali jakieś szopki.

Pierwszy sezon przebiegał dość spokojnie, choć ciekawiej robiło się od połowy. Natomiast drugi to istna drama. Jakie tam się szopki działy... Ale takie fajne szopki.

Ogólnie kibicowałam Keice i Ki i nie tylko dlatego, że lubię takie pary ;). Po prostu pasowali do siebie i wyglądali bardzo uroczo.

Myślę, że to dobre anime, jeśli ktoś zaczyna drogę z shounen-ai. Nie ma jakiś szokujących scen i takich, które mogą zrazić oglądającego. Przynajmniej tak mi się wydaje ;).



poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Haikyuu!!

Kilka dni temu pomyślałam sobie, że może obejrzę sobie Kuroko no Basket. Włączyłam pierwszy odcinek, ale jakoś mnie nie powalił. Jednak chęć na anime sportowe pozostała. Dlatego odpaliłam pierwszy epizod Haikyuu i to było to. Anime od początku mnie zaczarowało.
Większość wtajemniczonych powinno kojarzyć, że Haikyuu to to od siatkówki ;P. Seria opowiada o Hinacie Shouyou - małym rudzielcu, który pewnego dnia widział w telewizji turniej, w którym mierzyło się między innymi liceum Karasuno. Akurat ujrzał moment, w którym zawodnik o wiele niższy od reszty, wyskoczył bardzo wysoko i ściął piłkę. Owego chłopaka nazywano "Małym Gigantem". Hinacie tak zaimponował ten uczeń, że postanowił trenować siatkówkę i samemu stać się tak świetnym atakującym, który pomimo niskiego wzrostu, wyskoczy wyżej niż ktokolwiek inny i przebije się przez blok.
Początki były bardzo trudne. Gdy poszedł do gimnazjum, okazało się, że drużyna męska siatkówki w sumie niezbyt istnieje i może być jedynym członkiem klubu siatkówki lub przyłączyć się do dziewczyn. Oczywiście wybrał indywidualne zajęcia. Hinata bardzo ciężko trenował. Miał kilku przyjaciół, którzy należeli do drużyn koszykarskich, czy piłkarskich i ciągle pytał ich, czy chcieliby mu wystawić (czyli podrzucić piłkę, by mógł ją przebić na drugą stronę siatki). Początkowo znajomi trochę go unikali, gdyż chłopak był bardzo napalony i ciągle ćwiczył, a oni mieli własne zajęcia. Jednak w trzeciej klasie gimnazjum udało mu się zebrać "drużynę" na zawody. Dwaj jego znajomi z innych klubów oraz trzech pierwszaków zgodziło się zagrać. Pojechali i ewidentnie się wyróżniali. Hinata ogólnie należał do niziołków, ale jego koledzy nie byli wiele wyżsi. W efekcie poruszali się jak kurczaki między gęsiami - niektórym sięgali do ramion.
Nastąpił ich pierwszy mecz, w którym było widać, że ich szanse są nikłe. Oprócz wzrostu, przeciwnicy dysponowali większym doświadczeniem. No a koledzy Hinaty niewiele mieli wspólnego z siatkówką. Szczególnym atutem drugiej drużyny był genialny rozgrywający (ten, który wystawia innym piłki) - Kageyama Tobio, nazywany też "Królem Boiska". W efekcie drużyna Hinaty została całkowicie zniszczona i tylko chłopak trochę zaimponował innym swoimi wyskokami. Warto dodać, że Hinata i Kageyama nieco pożarli się jeszcze przed meczem, a i po nim nie pałali do siebie przyjaźnią.
Nasz bohater skończył gimnazjum i poszedł do upragnionego liceum Karasuno, z nadzieją, że w końcu będzie miał prawdziwy zespół, w którym spotka się z rozgrywającym, który będzie wystawiał mu piłki. Jednak spotkał go wielki zawód, gdyż okazało się, że Kageyama poszedł do tej samej szkoły i teraz będą musieli współpracować.

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu

Znalezione obrazy dla zapytania haikyuu hinata kageyama

Może powiem coś o Hinacie i Kageyamie.

Hinata to taki typowy optymista. Trochę przypomina Naruto. To ktoś, kto nigdy się nie poddaje i bardzo ciężko pracuje. W dodatku jest bardzo szczery i prosty.
Natomiast Kageyama, jak można było się spodziewać, jest przeciwieństwem Hinaty i nieco przypomina Sasuke, ale jednak to nie to samo. Chłopak jest niezwykle ambitny i przy tym samolubny. Chce mieć kontrolę nad całą grą, przez co w gimnazjum nieźle się panoszył i koledzy z drużyny ledwo znosili jego wołania, aby skakali wyżej, szybciej itd. Często robił szybkie wystawy, które z pewnością ograłyby przeciwników, ale jego koledzy z zespołu nie nadążali nad nimi, przez co gromadziło się jeszcze więcej sporów. Ogólnie wszystkich równo opierniczał. W liceum nieco się uspokoił, ale tylko w wyniku pewnego wydarzenia z przeszłości. Początkowo nie mógł przetrawić, że będzie musiał współpracować z Hinatą, którego uważał za gorszy sort.
Jak pewnie się domyślacie, w końcu zgadali się i można powiedzieć, że z czasem zaprzyjaźnili. Utworzyli genialny duet, którego nie można zastąpić. W końcu szybkie wystawy Kageyamy były tak szybkie, że tylko zwinny Hinata był w stanie za nimi nadążyć. 

W anime pojawia się mnóstwo postaci - cała drużyna Karasuno no i inne zespoły. W tym anime ewidentną perełką są właśnie bohaterowie. Wszyscy zostali genialnie wykreowani. Bardzo podobało mi się też to, że siły w drużynie Karasuno były odpowiednio rozłożone i nie okazało się nagle, że niedoświadczony, rudy pierwszak ma lepszą technikę niż wytrenowany trzecioklasista. Hinata stawał się coraz lepszy, ale nie był kimś niepokonanym, jak to często bywa w shonenach fantasy. Można powiedzieć, że z zespołu był właściwie jednym ze słabszych.

W anime zazwyczaj moimi ulubionymi postaciami męskimi są osoby w moim typie (czyli tacy tajemniczy, mroczni, skomplikowani itp ;P). Pod tym względem Haikyuu nieźle mnie zdziwiło. Od samego początku bardzo polubiłam Hinatę, ale również Tanakę (łysego). Tanaka to ktoś, kto wobec obcych i tych, których nie lubi, usiłuje zachowywać się jak "koleś z yakuzy". Jednak tak właściwie jest bardzo miły i wielkoduszny. Urzekły mnie pewne sceny w jego wykonaniu. Były takie momenty, w których miałam ochotę przywalić w twarz jakiemuś bohaterowi, a Tanaka mówił na głos lub robił to, co w głębi serca sama chciałam zrobić. Najbardziej wspominam tą scenę: xD

 Podobny obraz

Oj, ja też wewnętrznie miałam taką minę xD.

Ogólnie niektórzy bohaterowie zyskiwali moją większą sympatię bliżej końca. Dopiero wtedy tak całkowicie przekonałam się do Tsukishimy (takiego złośliwego blondyna w okularach).
Kageyamę od początku nawet lubiłam, ale trochę wkurzało mnie jego rządzenie w pierwszych odcinkach. Natomiast pod koniec był taki uroczy, że... xDDDD. Konkretnie mówię o ostatnim meczu z pierwszego sezonu, w którym postanawia porozmawiać z Tsukishimą, czy wspierać kolegów. Obie rzeczy w jego wykonaniu były komiczne xDDDD.

Ogólnie zapomniałam jak to jest się ekscytować na anime w ten charakterystyczny sposób, który dotyczy jedynie sportowych. Ostatni raz przeżywałam tak na Chihayafuru. W Haikyuu tak strzelała mi adrenalina, że szok. Dobre walki też są spoko, ale to nie to samo co anime sportowe. Mecze w tym anime były po prostu genialne. 

Plusem Haikyuu były momenty komiczne. O niektórych już wyżej wspomniałam i wszystkie cofałam po kilka razy. Do tego zestawienia dałabym jeszcze niefortunny rzut Hinaty z jego pierwszego meczu z Karasuno. Ci, którzy obejrzeli, powinni pamiętać co wyrabiał zestresowany Hinata i jaki ochrzan otrzymał od Kageyamy. Po prostu piękna scena. Było więcej takich scen, ale te najbardziej utkwiły mi w pamięci.

Bardzo urocze było to, jak Hinata, czy Kageyama się cieszyli. Te uśmiechy były po prostu miód na serce. 
Też tak sobie myślałam i doszłam do wniosku, że Kageyama irytował mnie na samym początku, gdyż w pewien sposób przypominał mnie xD.

Bardzo polecam Haikyuu!! Pierwszy sezon ma 25 odcinków. Już go skończyłam i wkrótce zabiorę się za drugi ;). O i jeszcze jedno. Haikyuu to anime sportowe, w którym jest dużo postaci męskich, więc i tu, tak jak w przypadku Free, fandom pracuje, a konkretniej yaoistki xD. W anime nic się nie wydarzyło, ale wiecie, yaoistki wszystko sparingują ;). 


czwartek, 16 sierpnia 2018

Gravitation

Tym razem mam dla was anime, o którym nie wiem co myśleć xD Oglądając je, byłam czasem tak skonfundowana, że szok. Dawno nic nie wzbudziło we mnie tylu emocji.
Ale o czym mowa? Gravitation to bardzo łagodne shounen-ai z 2000 roku, więc po prostu prehistoria ;P Główny bohater, Shindou, to typowy żywiołowy, głupi i naiwny wokalista nowego "rockowego"(pf... gdzie oni tam rock słyszą xD) zespołu "Bad Luck", który współtworzy ze swoim przyjacielem, o wiele inteligentniejszym Hiro. Aby cokolwiek zdziałać, Shindou ma za zadanie napisać piosenkę. Chłopak coś tam nabazgrał na kartce i podczas wieczornego powrotu do domu, wiatr wyrwał mu ją z ręki (przypadek, nie sądzę). Owa piosenka leci sobie i leci, aż dolatuje do pewnego jegomościa. Mężczyzna czyta tekst i ogólnie informuje Shindou, że nie ma talentu, wiersz jest do bani, rzuć to, a tak w ogóle to idź się zabić (nie no, tego ostatniego nie było). Shindou załamuje się, że jakiś obcy koleś zrównał go z ziemią. Potem żali się swojemu przyjacielowi i postanawia znaleźć tego kolesia, którego imienia nawet nie zna. Niedługo po tym, Shindou idzie sobie chodnikiem i zauważa super wypasiony samochód, za którym wszyscy się oglądają. I wtedy dostrzega kto siedzi za kierownicą (to zbyt przewidywalne, by nie zgadnąć). Oczywiście genialny Shindou wybiega na środek ulicy i zachodzi drogę samochodowi. Geniusz po prostu xD. W końcu jakoś wychodzi, że trafia do domu nieznajomego, gdzie żąda przeprosin, ale nici z tego wychodzą.
Chyba następnego dnia Shindou i Hiro rozmawiają sobie o tym wszystkim i znikąd dowiadujemy się, że główny bohater prawdopodobnie zakochał się w nieznajomym. Nie wiem, nie pytajcie. No a Shindou nadal nie zna imienia swojego ukochanego. Wtedy menadżer włącza telewizję i w jednym z programów pojawia się owy nieznajomy. Okazuje się, że to bardzo znany powieściopisarz, Yuki Eiri. Po tym Shindou wybiega i leci do domu Yukiego. Tam dzieją się jakieś cyrki i ogólnie to się całują, a Eiri informuje, że nie zakocha się w facecie. 
Trochę wam zaspojlerowałam, ale po prostu musiałam. To wszystko wydarzyło się w jednym odcinku, tak więc, szybko jadą. To anime jest momentami tak bardzo opkowate, że aż strach. Jest wiele naciąganych i naprawdę nierealnych scen, ale to w sumie nadaje uroku tej serii. Trzeba wspomnieć, że to komedia, a humor bywa specyficzny. Zacznijmy od tego, że to ten typ komedii, gdzie samochody przejeżdżają przez ściany, a bohaterowie przebijają się przez mury, gdyż uważają to za szybsze rozwiązanie, niż otworzenie jakiś drzwi. Nieźle rozwaliła mnie chwila, gdy bohater ryczał na środku chodnika, inny do niego podszedł i by go pocieszyć, zaczął wyciągać zza kurtki misia, słodycze, zdechłego robala i różne inne przedmioty. A gdy tamten w końcu się podbudował i dał jakąś arcyważną przemowę, przechodnie, którzy ustawili się wokół nich, zaczęli klaskać xDDD. Nie no, tego jeszcze nie widziałam. W dodatku niektórzy bohaterowie znikąd wytrzaskują tak wystrzałowe kostiumy jak przebranie banana, baterii, czy psa.

Znalezione obrazy dla zapytania gravitation anime



























Znalezione obrazy dla zapytania gravitation K

Znalezione obrazy dla zapytania gravitation K

Z tego co widziałam, dużo osób narzekało na kreskę. No ale czego się spodziewaliście po roku 2000? Taka panowała moda. No i według mnie to nie jest największy problem tej serii xD.

Ogólnie na początku zetkniemy się z komedią z elementami romansu, ale tak patrząc całościowo, niewiele było tu jakiś wielkich romantycznych momentów, a o dziwo nie czuję jakiegoś niedosytu. Jednak to co dzieje się później... Po prostu jedna wielka drama. Polecam ;P. Nie no, później zrobiło się bardzo ciekawie, ale podczas oglądania nie ogarniałam jak do tego wszystkiego doszło.

W tym anime pojawiła się pewna postać, która strasznie mnie skonfundowała. Otóż pan K. Pan K. na samym początku wyglądał dość normalnie, nie wydawał się osobą, która robiłaby coś dziwnego. A tu ci później znikąd wyskakuje z jakimś kałasznikowem, czy innym rewolwerem. I on tak po mieście łaził. Oczywiście to była komedia, więc nikt niczego nie brał na poważnie, ale pomyślcie sobie, że w naszym świecie byłby sobie koleś, który wszystkich by szantażował bronią i to jeszcze z uśmiechem na twarzy. To przerażające. No i on strzelał do innych O.O To było dziwne...

Jest jeszcze jedna postać, do której miałam zastrzeżenia i naprawdę jej nie ogarniałam. Chodzi mi o Tohmę, takiego blondaska, co był producentem, dorosłym człowiekiem z głosikiem chłopczyka. On to był straszny. Ogólnie to taki ktoś, kto niemal wszystko wie i jak mu podpadniesz... Nawet wyjazd w Bieszczady nie pomoże. Ani ucieczka na Neptuna. Początkowo się tego nie odczuwało, ale on był dziwny... Mam wrażanie, że od takich gości zaczęli się tworzyć w mangach yandere.

Co do końca serii. Ostatnie odcinki były jakieś takie creepy. Nie potrafię sprecyzować, ale takie miałam odczucia. Dziwne się rzeczy działy i Tohma miał w nich swój udział. Nie ogarniam gościa ;___;

Co mogę jeszcze powiedzieć o bohaterach? Shindou był całkiem spoko, ale czasem zachowywał się jak szczeniak. Mam na myśli, że łasił się do Yukiego. Natomiast Yuki na początku był bardzo sztywny i niemiły, potem całkiem spoko, ale pod koniec też miał taki dziwny epizod, przez który czułam się, jakbym coś ominęłam. Polubiłam nawet tego menadżera "Bad Luck" w okularkach. Mam wrażenie, że trochę miał przedstawiać naturę Japończyka. Mam na myśli, że po większych porażkach chciał popełnić samobójstwo. To też brzmi niepokojąco, ale anime to komedia, więc wszystko stało się żartem. Też zachowywał się dziwnie, ale w pozytywny sposób. W chwilach stresowych zamieniał się w tornado lub zaczynał zamiatać. 

Pewnie i tak już to zauważyliście, ale całe to anime jest bardzo przerysowane, wręcz karykaturalne i gdy je skończyłam, naszła mnie myśl, czy to przypadkiem nie była parodia.

W sumie już jakiś czas temu chciałam zacząć to anime. Włączyłam sobie pierwszy odcinek tego i jeszcze innego anime i zaczęłam oglądać. Te drugie anime wyłączyłam po jednym odcinku, a Gravitation nawet po 10 minutach. Jakoś nie zachęciło mnie i trochę znudziło. Wczoraj jednak chciałam dać temu szansę i nie żałuję. Teraz tylko waham się, czy dać szansę temu drugiemu anime xDDD.

Ogólnie nawet polecam. Anime było dziwne, ale potrafiło zaskoczyć.


niedziela, 12 sierpnia 2018

Amnesia Memories

Post zawiera spojlery, w większości niewielkie, a przed tymi większymi będzie ostrzeżenie :)

Nareszcie nadeszła pora na post, który od dawna chciałam napisać, ale czekałam na zdobycie wszystkich happy endów. Mowa o Amnesia Memories. Część z was pewnie już kojarzy tę grę, np. z anime, które powstało, by ją wypromować. 
O czym jest Amnesia? Pewnego dnia budzimy się i... kompletnie nic nie pamiętamy. W dodatku przed nami pojawia się duszek o imieniu Orion, który przeprasza, gdyż to przez niego straciłyśmy pamięć. Otóż sobie leciał, wleciał w nas i zajął miejsce naszych wspomnień. Uroczo, czyż nie? Po krótkiej wymianie zdań i nazwaniu swojej postaci, nadchodzi czas na wybranie świata, do którego chcemy się przenieść, a mamy do wyboru cztery.
Będzie to niewielki spojler, ale jest to coś w stylu alternatywnych światów, po których będziemy krążyć, by odnaleźć ten właściwy.
Jak można by się spodziewać, w każdym świecie kto inny jest naszym chłopakiem. Dla komplikacji, historie bohaterów są diametralne różne. Mam na myśli, że w jednym świecie jesteście przyjaciółmi, a w drugim się nie lubicie. W jednym ktoś jest w kimś zakochany, a w drugim w kimś kompletnie innym. W jednym ktoś pracuje w kawiarni, w innym nie. W dodatku w każdym świecie nie wiemy, komu możemy ufać.
Powiem jeszcze, że we wszystkich ścieżkach ktoś próbuje nas zabić. Podwójnie uroczo. W części ścieżek trochę to odczujemy, ale inne będą pod tym względem hardcorowe xD.
W dodatku przechodzenie gry, kiedy to bohaterka nic nie pamięta, jest straszne xD. Nie masz pojęcia jak się do kogo zwracać, gdzie mieszkasz, gdzie pracujesz i ogólnie kim ty jesteś. I weź tutaj dokonuj dobrych wyborów!





Oto strona startowa. Już ona zachęca do grania :)



A oto miejsce do zapisywania ścieżek. Mamy tutaj trochę mniej miejsc, niż w innych visual novels, ale jest dobrze jak będzie się je zastępować nowymi. 





















A tak wygląda karta z dodatkami. Ogólnie zaskoczyło mnie jak dużo pobocznych rzeczy ma ta gra. Ilustracje, dodatkowe wspomnienia, mini gry... Naprawdę sporo :)





Oto screen z gry i nasz kochany Orion. Naprawdę będzie nam pomagać, więc warto go słuchać. To chyba dość logiczne, ale dodam, że Oriona widzimy tylko my.















A to moment wybrania świata. Ogólnie stroje postaci są bardzo powiązane z kartami. Mi bardzo podobają się looki wszystkich (najgorszy ma nasza Heroina), chociaż niektórzy naprawdę wyglądają... specyficznie xD.

Wspomnę jeszcze o sposobie grania. Gdy gramy w czyjąś ścieżkę i klikniemy prawy przycisk, pojawi się pasek z opcjami, a jedną z nich są parametry:















Na ogół wyświetlają nam się trzy paski i zazwyczaj są wyśrodkowane, ale przy niektórych chłopakach, ten ostatni już na początku sięga końca.
Czyli widzimy jak nasza bohaterka się zakochuje, jak bardzo ufamy sobie nawzajem i czy nasz chłopak wie, że mamy amnezję. Przy jednym chłopaku jest jeszcze jeden pasek, ale wspomnę o tym później :)
Otóż nasze odpowiedzi wpływają na owe paski. Naszym celem jest oczywiście zmaksowanie pierwszych dwóch, a w przypadku tego wyjątku, jeszcze czwartego. W tej grze trzeba BARDZO uważać z odpowiedziami, więc za każdym razem warto zapisać sobie grę przed wyborem, odczekać trochę dialogu i sprawdzić, czy coś się zmieniło. Jak gram w Amnesię, to rodzice dziwnie na mnie patrzą, bo przyklejam sobie karteczki na ekranie, by widzieć różnicę xD

Teraz powiem coś o bohaterach:

Nasza główna bohaterka jest taka jak na otome przystało, czyli cicha, nieciekawa i wstydliwa. W grze przez większość czasu mówi Orion, a my cały czas milczymy. Nie wiem jak ci chłopcy z nami wytrzymywali xD. Czasem się rozkręcała i potrafiła nawet żartować sobie z innych, ale na ogół nic ciekawego.














Shin
Jego ścieżka jest teoretycznie pierwsza. Shin to nasz przyjaciel z dzieciństwa. Taki trochę tsundere. Ogólnie jest niemiły, potem nas całuje, a gdy mamy się chwycić za rączki, to się rumieni. To ten typ, co ciągle wyzywa od idiotów, więc dziwię się, że tak mało nas zwyzywał. Może dlatego, że z nim chodziłyśmy i nie chciał byśmy go zostawiły?

Toma
Kolejny przyjaciel z dzieciństwa. Jego ścieżka jest czwarta. Uważa siebie za starszego brata Heroiny i Shina. Trochę chore, zważywszy, że chce z nami chodzić. Ogólnie jego jednego nigdy jakoś nie lubiłam... Teraz będzie spoiler... Nie dajcie się zwieść jego uroczej buźce i bardzo przymilnemu zachowaniu. To yandere. I to taki, który mnie wyjątkowo irytował. Ogólnie chce bronić główną bohaterkę przed światem. Ci, którzy oglądali anime, wiedzą co zrobił -.- Za to stracił u mnie wszystkie punkty jakie mu jeszcze zostały. I to nie jedyne co robił. A jeden z jego bad endów jest... naprawdę niepokojący. W sumie wszystkie od niego są, no ale... To u niego jest ten czwarty pasek, który mówi o zwątpieniu głównej bohaterki.

Kent 
Po obejrzeniu anime chyba był dla mnie obojętny, ale w czasie gry bardzo po polubiłam :) Naprawdę się przy nim ubawiłam xD. Kent kompletnie nie ma pojęcia o stosunkach międzyludzkich. Do tego stopnia, że chodził po całym mieście, a Heroina za nim biegała, bo nie nadążała, a okazało się, że to była randka, bo przyjaciel powiedział mu, że pary tak robią xDDD

Ikkyu
Początkowo miałam mieszane uczucia. Ikkiego można spokojnie nazwać playboyem. Ma własny fanklub psychopatek. Momentami ta ścieżka była creepy ;__; Bo wiecie, fankom nie podobało się, że ich Ikki-sama ma dziewczynę i jej poświęca czas.
Z czasem jednak polubiłam go, bo więcej zrozumiałam.

Tak prezentuje się czwórka głównych boyów.

Teraz będzie spojler, ale chyba nikogo to nie zaskoczy, zwłaszcza kiedy spojrzy się, jak ułożono opcje w grze.

Jest jeszcze jeden bish. Oczywiście Ukyo, którego widywaliśmy już w innych ścieżkach i mógł wydać się nam niepokojący. Ogólnie to mój ulubiony bohater <3. Już w anime go lubiłam, ale tam oczerniali go w złych momentach -.-

Ukyo to ten zielonowłosy przystojniak. Jest fotografem i ma rozdwojenie jaźni. Normalnie jest milutki, trochę płaczliwy, a gdy przestawia mu się tryb, to chce nas zaciupać. Nie będę wchodziła w szczegóły, ale gdy przejdziemy powyższe ścieżki, odblokowuje się jego i ona najbardziej mi się podobała. 

Właśnie... Warto jeszcze o czymś wspomnieć. Mamy 5 happy endów i 5 normal endów. No i 16 bad endów. Na razie odblokowałam tylko 8 (głównie te z Ukyo), ale ta liczba jest zatrważająca :<

Otóż śmiertelność w innych ścieżkach była podwyższona, ale jakoś dawało się umknąć przeznaczeniu, gdy się myślało i przeczuwało kto i gdzie może chcieć nas zabić. Natomiast u Ukyo ta liczba pomnażała się razy 5. Jejku, tam na każdym kroku mogłeś umrzeć. Chyba już 2 dnia rozgrywki nas zabiło w pożarze!!!! A drugi raz 5 dnia!!! Ogólnie ja po słowach Ukyo wiedziałam, że umrę, gdy wybiorę tą złą opcję, więc normalnie wybierałam dobrą, a w osobnym polu tą drugą. No ale naprawdę... A pod koniec gry było tylko gorzej i trudniej. Czasem myślałam, że to dobra opcja, klikam, a kilkanaście minut później okazuje się, że ktoś nas zaciąga do mieszkania, byśmy spędziły tam wieczność i ci tu bad end wyskakuje i musisz skipować grę od początku -.- Meh... Tego się nie spodziewałam xDDD 

W ciągu gry, w różnych ścieżkach, nasza bohaterka ginęła w naprawdę różnorodny sposób. Spaliłyśmy się w pożarze, wrzucono nas do studni, zaciupano nas w lesie, przygniotło nas coś ciężkiego, co później okazało się chyba pociągiem, spadło na nas jakieś żelastwo, które chyba było metalową konstrukcją... Jeszcze usiłowano nas zabić, np. prawie rozjechał nas samochód, spadłyśmy z klifu, coś omal nie rozbiło się o naszą głowę, mogłyśmy zamarznąć, spalić się i zostać przeszytym nożem. Naprawdę przeuroczo.
No i jeszcze pewien KTOŚ uwięził nas na resztę życia. Ta gra naprawdę kocha główną bohaterkę.

Atutem tej gry są z pewnością ilustracje. Wszystkie są śliczne (chociaż niektóre wyglądałyby lepiej, gdyby wycięto Heroinę, bo jej tępy wyraz twarzy psuje efekt). Wybrałam po jednej z każdym chłopakiem, by wam zaprezentować:

Z Shinem:















Z Ikkim:














Z Kentem:















Z Tomą:















Z Ukyo:















Ta ilustracja jest śliczna, ale tych najładniejszych z Ukyo nie mogłam pokazać, bo były zbyt dużym spojlerem :<

Zanim zapomnę, dopowiem o co chodzi z tymi mini grami. Otóż możemy sobie pograć w papier-kamień-nożyce lub hokei z każdym chłopakiem. Gdy wygramy ze wszystkimi, mamy kolejne osiągnięcie.














A teraz powiem coś o anime. Kiedy oglądałam je te kilka lat temu, podobało mi się, chociaż było tak pogmatwane, że często nie rozumiałam co się dzieje. Teraz już wiem dlaczego. Anime pokazuje może 20% całej gry, przez co sens niektórych sytuacji przepadł na dobre. W dodatku panuje tam okropne pomieszanie z poplątaniem. Ogólnie do dziś to anime trochę zatarło się w mojej pamięci, więc obejrzałam kilka odcinków pobieżnie i jestem oburzona. Oni całkowicie pomieszali ścieżki i pozmieniali niektóre sytuacje. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęli niektóre rzeczy. Rozumiem, że skrócili całą grę do 12 odcinków anime i pousuwali sytuacje z połową bohaterów, ale te, które zmienili, nie wymagały tego -.- Przez to wszystko jest naciągane i nie dziwię się, że nielogiczne. Naprawdę... To co było później, powiedzieli że było wcześniej itd. 

Tak mniej więcej przedstawia się sprawa. Oto mój ranking proponowanych chłopaków:

1. Ukyo
2. Kent
3. Ikkyu
4. Shin
5. Toma

Gdy kupowałam tę grę, nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie. Zwłaszcza, że początkowo nie była moim celem, gdyż dostałam ją w pakiecie z innymi, które chciała :> Opłacało się. 

Skoro mowa o Amnesii, nie mogę nie dać pewnego linku. Nie czytajcie jeśli nie oglądaliście anime lub nie graliście, albo nie macie poczucia humoru:
Ten artykuł jest wyjątkowo trafny xP

To tyle w kwestii Amnesii. Gorąco polecam grę, aczkolwiek anime... Nie wiem, głosy są podzielone. Może wam się spodoba ;)