Na ogół rzadko publikuję recenzję kolejnych sezonów jakiejś serii, ale w tym przypadku musiałam.
Jeśli ktoś jest zainteresowany to odsyłam do opisu 1 serii - https://portal-do-swiata-anime.blogspot.com/2018/09/kuroko-no-basket.html
Tak w skrócie pisałam, że 1 sezon mnie nie porwał, brakowało emocji (nawet nie chodzi mi o Kuroko ;P), mecze spływały po mnie i nie znalazłam nikogo, komu bym jakoś bardziej kibicowała. Wspomniałam również, że obejrzałam pierwsze odcinki 2 sezonu - były dziwne, ale wywołały u mnie jakieś emocje. Teraz jestem zaraz po 2 sezonie i muszę przyznać, że naprawdę mi się podobał :).
W tym poście nie będę sypała szczegółowymi spojlerami, więc możecie być spokojni. Pojawią się jednak jakieś ogólne obrazy jakiś sytuacji.
Na co przede wszystkim zwróciłam uwagę? Bardziej skupiono się na emocjach bohaterów. Banzai!!! Strasznie mi tego brakowało w 1 sezonie, gdyż nie za bardzo miałam jak się z kimś utożsamić. Tu w końcu miałam poczucie, że trochę kogoś znam. Dzięki temu lepiej się oglądało. Nie bójcie się wy, którzy tego nie lubicie - nie było tego tak dużo jak w Haikyuu ;P
Owa emocjonalność nareszcie dotarła też do Kuroko! Początek 1 sezonu był udręką. Chłopak naprawdę był jak posąg, a szczytem emocji był błysk w oku. Tutaj w końcu zobaczyłam Kuroko naprawdę zdenerwowanego. Raz nawet prawie się popłakał. Czekam na jego całkowite rozklejenie :P Heh... Brzmię jak jakaś sadystka... Nie no, nie jestem wymagająca. Mogą być też łzy szczęścia. Po prostu chcę zobaczyć jeszcze więcej Kuroko, którymi zawładnęły emocje. Hm... Ale tak właściwie większymi sadystami są twórcy tego anime, a właściwie autor mangi.
Ponownie zobaczyłam straty w ludziach w anime sportowym. Tylko, że pierwszy raz tak właściwie legalnie torturowano zawodnika xD Szczerze powiedziawszy, zdziwiłabym się, gdyby w Haikyuu przeciwnicy przechodzili pod siatką i wyjeżdżali innym z łokcia w brzuch... Tylko wtedy na pewno zdjęto by ich z boiska. Tu natomiast znęcano się nad gościem i nic.
Drużyna, którą mam na myśli, była naprawdę bulwersująca. Faulowali przeciwników tak, by nikt nie zauważył. Dość mocno przeżywałam ten mecz, gdyż mam wrodzone poczucie sprawiedliwości i takie coś było dla mnie odrażające, nawet jeśli to tylko anime. Koleś skończył z rozwalonym czołem..., ko..., a zresztą nie będę spojlerować ;P
Tak jak się spodziewałam, nasza główna drużyna stała się super-silną-machiną-do-niszczenia-reszty-drużyn. No i oczywiście wyjechali z super zajebistymi technikami, których uczyli się na obozach treningo...
Heh...
Heh...
Heee...
Fajne obozy. Tia... Pod względem treningu wszystko było cacy, tylko że z pewnego, konkretnego powodu, którzy oglądający znają, prawie nie skończyli wąchając kwiatki od dołu. Przeurocza sytuacja.
Co z moim stosunkiem do bohaterów? Aomine trochę wrócił do dawnego siebie i stał się naprawdę fajny :) Kuroko też bardziej zyskał w moich oczach. Kagami również się poprawił.
Wcześniej wspominałam, że coś czuję, że polubię różowowłosego z "Pokolenia Cudów", którego głos brzmi jak Levi z Shingeki no Kyojin. Z nim sprawa jest trochę trudna. Niewiele go jeszcze było. Co jakiś czas migał jako obserwator, co potwierdzało, że jest ważną osobistością dla tego anime, choć i tak ze słów innych to wynikało. Już wcześniej miałam przeczucie, że to sadysta... I zapewne nim jest, choć na razie nie miał okazji jeszcze nic zrobić... No prawie. Tylko tam tak na dzień dobry zasunął kolesiowi nożyczkami w twarz i gdyby się nie uchylił to miałby o jedno oko mniej. A tam, takie niewinne żarty. No i muszę przyznać, że przypomina mi szefa mafii. Inni zachowują się jakby miał na nich teczki, albo zastraszał czymś innym. Wygląda dość niepozornie, ale to tylko pogarsza sytuację innych.
O czym jeszcze chciałabym napisać? Co prawda to dotyczy wszystkich sezonów, ale dopiero teraz o tym pomyślałam. Dresy Shutoku przypominają mi kombinezony więzienne:
...To musiała być inspiracja autora. Nie wiem do czego to pije, ale coś musi być na rzeczy! To nie może być przypadek.
Ogólnie w tej serii też wszystko jest przesadzone i bohaterowie sypią super słodkimi mowami o przyjaźni, miłości i równości, od których ma się odruch wymiotny lub po prostu przewraca oczami, bo "eh... znowu...". Chyba mistrzem takich przemów był Kuroko. Jego wypowiedzi można cytować na facebooku pod zdjęciami :P
Hehe. Jest jeszcze jedno, o którym chciałabym wspomnieć. Ogólnie jak każda prawilna fangirl KnB shippuję Kuroko z Kagamim. O ile w pierwszym sezonie nic się nie działo, to w drugim były takie ledwo zauważalne momenty i teksty, które yaoistki mogą interpretować jak chcą :P W dodatku zastanawiają mnie openingi... Wspomnę o openingu 3 i 4, bo tylko je przeanalizowałam. Kiedy oglądałam odcinki drugiego sezonu, widziałam openingi i pod koniec zwracałam uwagę na słowa w tłumaczeniu i miałam takie... wtf? Czemu to jest piosenka miłosna?
Najpierw powiem o moich teoriach spiskowych na temat 3 op, czyli 1 op 2 sezonu - The other self
Nie przeczę, że może po prostu chodzić o czyjąś drugą, wewnętrzną naturę, którą wyzwala podczas meczy, ale to byłoby bardzo narcystyczne, bo kto mówi do siebie "kochanie" O.o Ten tekst brzmiałby co najmniej jak tekst schizofrenika. Polecam przeczytać, jeśli ktoś wątpi.
Ja mam tutaj inną interpretację ( ͡° ͜ʖ ͡°): Wielokrotnie zaznaczano, że Kagami to światło, a Kuroko to jego cień, czyli tworzą pewną całość. Kuroko jako cień czuwa za plecami Kagamiego. Cytat z piosenki: "Przeszliśmy razem przez najgorsze ciemności,
Ja i ten drugi śmiejący się za moimi plecami". Hehe...
Ta piosenka ewidentnie zalatuje miłością: "Płoniemy, kochamy, po prostu wierzymy. Rozkołysz mnie kochanie, pokaż mi kochanie. Pokaż mi co jeszcze możesz zrobić
Razem stworzymy legendę. Ja i moje drugie ja." Hehehe. To brzmi jakby Kagami zwracał się do Kuroko. Dalej jest więcej fragmentów potwierdzających moją tezę. Według mnie opening daje jasno do zrozumienia, że ta dwójka ciągnie do siebie, albo przynajmniej Kagami.
Oczywiście może chodzić też o miłość do koszykówki, ale to byłoby kompletnie bez sensu. Dlatego uważam, że opening jest ukrytym przekazem lub po prostu nastąpił błąd w tłumaczeniu xP
Został jeszcze drugi opening, op 4 - Hengen jizai no magical star
Piosenka już w drugiej linijce wprost informuje, że jest piosenką miłosną. Według mnie całościowo tekst jest trochę bez sensu, ale nie ważne. Może to też kwestia tłumaczenia. Ciągle mowa o jakimś kwestionowaniu kłamstwa, ale nie do końca wiem o jakie kłamstwo im chodzi xD Ogólnie chłopak zwraca się do dziewczyny, której obiecuje oddać całego siebie. Mowa też o koszykówce, ale to raczej drugorzędna sprawa. Biorąc pod uwagę poprzedni opening, ten również może dotyczyć Kuroko i Kagamiego, ale dla niepoznaki zamieniono adresata na dziewczynę :P Właściwie kluczowe jest też to, czy dobrze przetłumaczyli z japońskiego. Sama nie za bardzo umiem to stwierdzić *.*. Czy w japońskim nie bywa tak, że bezpośrednio z tekstu nie wynika, czy mówimy do dziewczyny, czy chłopaka, ale to wychodzi z kontekstu? Bo tu może być to samo. W końcu dziewczyna jest bardziej poprawna politycznie ;P
Podsumowując, ta piosenka również mówi o Kagamim i Kuroko. Albo po prostu popaprali tekst i chodzi o jakieś pokrętne kochanie koszykówki, do której mówi się jak do człowieka.
Na tym zakończę moje wywody i przemyślenia. Polecam drugi sezon Kuroko no Basket, gdyż jest o wiele lepszy od pierwszego i w końcu coś się dzieje, a mecze ogląda się z zapartym tchem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz