sobota, 9 września 2017

Hakuouki: zanim powrócą wspomnienia (rozdział 3)

Dziś mam dla was już trzeci rozdział, a akcja powoli zaczyna się rozkręcać, choć na ciekawsze wydarzenia będziecie musieli jeszcze chwilkę poczekać :)

Rozdział 3
 Nieprzyjemne Skutki

                Yuzuru czekała aż zwolni się automat. Przed nią kupował Zahari Yun – jej kolega z klasy. Zawsze widziała go w grubej, granatowej bluzie z kapturem na głowie i słuchawkami. Raczej nie miał przyjaciół i rzadko się odzywał. Wziął zakupiony napój i poszedł. Dziewczyna standardowo kupiła herbatę. Lubiła chyba wszystkie jej rodzaje- w szczególności zieloną. Udała się do sali. Tego dnia była burza, więc wszyscy siedzieli w środku. Yuzuru znała kilka osób, które bały się piorunów, ale osobiście lubiła to zjawisko. Zamyślona wpatrywała się w krople na szybach i błyskawice przeszywające niebo. Przez ciemne chmury było bardzo ponuro, mimo że dochodziła czternasta.
- Yuzuru… - ktoś poruszył ją za ramię.
Zamrugała i oderwała wzrok od cudu przyrody. Obok stało sześć dziewczyn z klubu z innych klas.
- Tak? – zapytała nadal w dziwnym nastroju.
- Przewodnicząco… chyba powinnaś coś zobaczyć. Bo my zajrzałyśmy do schowka klubowego i no… ten tego… e…
- O co chodzi? – przerwała jej Yuzuru.
- Ktoś podziurawił wachlarze i wylał atrament na twoje kimono. – dokończyła inna.
Przewodnicząca złapała się za głowę i jęknęła zdenerwowana. Wstała i spojrzała na klubowiczki.
- Jakim cudem dostali się na zaplecze?
- Ja… - zająknęła się jedna – Ja otwierałam schowek, by schować tam swoją jukatę i… i chyba zapomniałam… zamknąć.
Yuzuru przetarła oczy dłonią.
- Maiko, i co ja mam z tobą zrobić?
- Przepraszam! – zawyła dziewczyna i pochyliła głowę.
Przewodnicząca poklepała ją po ramieniu.
- Już dobrze… Stało się. Następnym razem uważaj. Ech… Pójdę zobaczyć jak to wygląda.
Dziewczyny nie wiedziały, czy iść za Yuzuru, czy zostać, lecz po chwili udały się do klubu.
                Przewodnicząca mruknęła coś na widok wachlarzy. Nie były w najgorszym stanie. Można było próbować je naprawić, a w najgorszym wypadku zamówić nowe. Gorzej z jej strojem do tańca. Winowajca nie bawił się z rozłożeniem materiału i wylaniem na całą powierzchnię. Plama obejmowała prawdopodobnie dolną część z tyłu. Atrament nie zaschnął do końca, więc rozlano go stosunkowo niedawno.
                Yuzuru chwyciła ręczniki papierowe i próbowała zebrać jeszcze płynną ciecz. Niewiele to dało, więc popędziła do łazienki. Nie spodziewała się, że coś takiego zmyje się od wody z mydłem, ale warto było spróbować. Zewnętrzna warstwa nieco zeszła, ale zabrudzenie nadal było zbyt widoczne. Po chwili zastanowienia pobiegła do pani higienistki po spirytus. Miała nadzieję, że to pomoże. Ku jej uldze atrament zaczął schodzić. Niestety pozostała wyblakła niebieska plama.
- Nie przejmuj się dziecko. – pocieszała ją kobieta. – Można to czymś zasłonić. Do występu jeszcze trochę czasu, więc na pewno coś wymyślisz.
Yuzuru pokiwała ze łzami w oczach. Wiedziała o tym, ale nadal szkoda jej było stroju. Bardzo go lubiła i był dość drogi. Otarła łzy i odniosła go do schowka. Nieco przygnębiona wróciła do sali.
- I jak? – obok jej ławki stała Osaki ze zmartwioną miną.
- Nie najgorzej… Część zeszła, ale nadal jest ślad. – głos jej się trochę załamał.
Osaki przytuliła ją do siebie. Wiedziała jak to jest, gdy lubiana rzecz ulega zniszczeniu.
                Sasuke i Soujirou popatrzyli na nią smutno. Yuzuru miała silny charakter. Nie płakała nawet, gdy bardzo ją coś bolało (na przykład kiedy pewien chłopak kopnął piłkę z całej siły tak, że uderzyła ją w głowę, a dziewczyna przewróciła się z krwawiącym nosem). Bardziej przeżyła zniszczenie jakiegoś stroju. Souji zacisnął pięść, czując się jeszcze bardziej winny.
- A co z tymi wachlarzami? – zapytał nagle chłopak.
Yuzuru popatrzyła na niego szklistymi oczami.
- Spróbujemy je naprawić. Najwyżej zakupimy nowe.
- Powiedzcie jak będziecie to robiły. Przyjdę wam pomóc.
Yuzuru uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Dzięki… Zawołamy cię.
Po południu nie padało już, ale było niepokojąco ciemno. W domu Yuzuru szukała informacji jak naprawić wachlarze. Znalazła kilka przydatnych propozycji, ale była zbyt zmęczona, by więcej o tym myśleć. Tego dnia położyła się wcześniej spać. Jej sny były nieco inne. Była w nich tą samą dziewczyną co zawsze, jednak tym razem miała na sobie cudowne kimono. W tym śnie polewała sake swoim przyjaciołom. Wyszła też na dwór, gdzie czekał ten młodzieniec z długimi włosami. O czymś rozmawiali i było jej bardzo przyjemnie.
                Tym razem nie obudziła się zapłakana, ale czuła nostalgię. Była sobota, jednak miała zebranie klubu na dziewiątą. Bardzo nie miała na to ochoty, ale musiała uspokoić dziewczyny odnośnie wachlarzy i przedstawić układ na tegoroczny festyn. Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że powinna się pośpieszyć, bo jeszcze chwila i się spóźni. W biegu zjadła śniadanie, zabrała zapiski i pobiegła. Na szczęście dotarła na czas i zdążyła się przebrać.
- No dobrze… Nasz skład zmniejszył się o trzy osoby. Nie przejmujcie się tym, gdyż nie popsuje to układu. W tym roku planuję, by cała muzyka została zagrana przez klubowiczki.
Wśród dziewczyn przeszedł szum podniecenia. Do tej pory muzyka była odtwarzana z płyty, a czasem przygrywały do tego jakieś dwie osoby.
- Z obecnym składem możemy sobie na to pozwolić. Mamy osoby świetnie grające między innymi na koto, shamisenie, biwie... Za to reszta lepiej radzi sobie w tańcu. Nasz występ będzie się składał z trzech części. W pierwszej będą wachlarze, w drugiej parasolki, a w ostatniej wykonam taniec z mieczami.
Członkinie zareagowały bardzo żywo. Wszystkie wiedziały, że Yuzuru miała talent i uczyła się tego od kilku lat. Zapoznała je z innymi szczegółami i zaczęły ćwiczyć kroki.
- Pamiętajcie by się nie wygadać! Nasz układ ma być niespodzianką.
- Tak jest!
***
                W następnym tygodniu Yuzuru przyszła na poranne zajęcia klubowe jako jedna z pierwszych. Wielkie było jej zdziwienie, gdy nie mogła otworzyć drzwi.
- Co jest… - mruknęła.
- Raczej nie wejdziemy. Nie otworzyli.
- Jak to nie otworzyli?
- Pewnie ktoś zaspał – odpowiedział jakiś chłopak z „Klubu Honoru”.
Lekko zirytowana oparła się o słup. Zaczęli nadciągać inni klubowicze.
- Co jest przewodnicząco?
- Szkoła zamknięta.
- Nie…
Uczniowie zbili się w grupki i zaczęli rozmawiać. Przybyło też kilku nauczycieli. Yuzuru zobaczyła idących Tanake Hiiro, Yamato Kei’a i Isanę Kou’a.
- Co oni tu robią? – powiedziała
Osaki, z którą rozmawiała popatrzyła w tamtym kierunku.
- Kei i Kon dołączyli w tamtym tygodniu…
- Co? Tak nagle?
Osaki pokiwała.
- Mnie też to zdziwiło.
- Musieli kogoś się pozbyć, by ich przyjąć. – stwierdziła Yuzuru.
- Faktycznie.
Pod szkołę podjechał Shin na swoim motorze. Jak zawsze wyglądał wystrzałowo. Zauważył, że coś jest nie tak. Zaparkował i ruszył w stronę kolegów.
                Yuzuru spojrzała na zegarek. Za trzy minuty według planu powinny rozpocząć się zajęcia. Westchnęła rozdrażniona. Chwilę po tym zauważyła biegnącego Sasuke. Gdyby były zajęcia, spóźniłby się. Chłopak rozejrzał się zdezorientowany i pobiegł do Yuzuru.
- Yuzuru! – zawołał zbyt głośno jak na gust dziewczyny.
Gdy dotarł, trzepnęła go po głowie.
- Nie drzyj się – syknęła.
- Ała… Czemu nie wchodzimy?
- Bo jest zamknięte geniuszu.
Hiiro klepnął Kona po ramieniu.
- A oto i nasz Heisuke.
- On? – zdziwił się Kondo
Soujirou natomiast wybuchnął śmiechem.
- Sasuke to Heisuke? Pf…
- A tam – kontynuował – stoi Saito.
- Sanami Shin? – zapytał Kon – W sumie bardzo podobny.
Toshi pokiwał w zamyśleniu.
- Chyba pora.
Ruszył w stronę Shina i zabrał go na bok. Za nim ruszyli Kou, Kei i Soujirou. Oczywiście nie umknęło to uwadze Yuzuru.
- Co oni robią… - mruknęła do siebie.

W pierwszej wersji fragment z zamkniętą szkołą wyglądał nieco inaczej. Gdy przeczytałam go ponownie po kilka latach, od razu wiedziałam, że trzeba go całkiem przerobić xD Był on bardzo naciągany i przypominał mi jakością co poniektóre fillery Naruto (jeśli wiecie o co mi chodzi ;)) Może kiedyś lepiej go wam przybliżę :)

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz