czwartek, 21 listopada 2019

Fanfiction :3

Tym razem mam dla was post raczej luźno powiązany z anime i mangą, a dalej nawet poruszę wątek nietypowy na tym blogu (chociaż raczej nikogo nie zdziwi). Przyznam szczerze, że miałam ochotę coś napisać, ale ostatnio nie dokończyłam żadnej serii, a nie mam ochoty pisać o webtoonach, czy mangach. Recenzję anime tworzy się najprzyjemniej (przynajmniej ja mam przy niej największą frajdę). Dlatego przejdźmy do tematu, którym interesuje się większość fanów anime, książek i filmów, jakim jest fanfiction.

Zacznę od małej autoreklamy :P

Otóż ponownie zabrałam się za tworzenie. Osoby śledzące mojego bloga wiedzą, że miałam już kilka prób pisania w internecie XD Nawet pojawiał się tu fanfik do Hakuouki, który na razie został wstrzymany.  Zaczęłam też pisać własną powieść na wattpadzie, ale wycofałam się z publikowania jej z różnych przyczyn (głównie z chęci ulepszenia jej). A teraz zabrałam się za kolejne fanfiction, które jest duża szansa, że dokończę. Ma na to wpływ, że to pierwsza rzecz, którą od razu piszę na telefonie, więc znika problem przepisywania. Normalnie nie mam weny przy komputerach, więc piszę w zeszytach, ale ta praca chyba jest wyjątkiem, z czego się bardzo cieszę :D Jestem ciekawa, czy już ktoś przeczuwa jaką rzeczą się zajęłam. Otóż jest to Mo Dao Zu Shi. 
Mój fanfik zaczyna się w końcowych rozdziałach nowelki, a konkretnie w świątyni GuanYin. Zapraszam jednak wszystkich, którzy orientują się w anime lub dramie, gdyż nie przeszkadza to w niczym. Oto prolog:

- Wei WuXian nie żyje! Wei WuXian nie żyje!
Dookoła rozległy się krzyki. Jednak tym razem nie było to radosne skandowanie, a wołanie pełne zgrozy.

Fanfik nosi tytuł "Samotna uczta przy księżycu". Główny paring to oczywiście Wei WuXian x Lan WangJi, lecz pojawi się sporo innych. Chwilowo opublikowałam 9 rozdziałów, a w telefonie mam kolejne 6. Na razie wydaje mi się, że mogę dobić nawet do 40 XD.

Zapraszam naprawdę wszystkich zainteresowanych Mo Dao Zu Shi. Jeśli ktoś nie dokończył oglądać anime lub nie czytał nowelki, spokojnie może przeskoczyć do pewnego rozdziału, o czym mowa pod prologiem, gdyż od tamtego momentu nie będzie spojlerów (nieee, wcale się nie zreinkarnują...).



A oto okładka, z której jestem dumna. Robiłam ją ręcznie :> Szkic, a potem magia Painta 3D (byłam w szoku jak świetnie wyszły chmury sprayem w tym programie).

Zachęcam do poczytania ;) Tu macie linka: 

Koniec autoreklamy :)

Ostatnio mam wielką ochotę na fanfiction. Od kilku miesięcy tylko płynnie przechodzą różne shipy.

Już wcześniej miałam fazę na Haikyuu, a przy tym na Hinata x Kageyama i kilka innych. Oto kilka, które naprawdę mi się podobały, a może kogoś zainteresują ;) (a przynajmniej znalazły się w moich ulubionych):



Mam tu też dla was samotne TsukiYama, ale naprawdę ujęło moje serduszko :) Normalnie Tsukishima powinien być z Kuroo, ale ten doujinshi jest tak uroczy, że nie mogłam go nie polubić.



Było też Kirishima x Bakugou z Boku no Hero Academia:



Nie wiem czemu, ale sięgnęłam też po BakuDeku i było naprawdę spoko :3 Nie było ani przesłodzone, ani nie zmieniono charakteru bohaterom:

A tu więcej BakuDeku XD (polecam)

A tu macie nawet TodoBaku, którego normalnie nie popieram, ale tu mi się podobało:
Cóż... Przepraszam, że tyle tego wyszło XD Odpuszczę wam już całą stertę innych doujinshi. Te tutaj są w postaci filmików, a mam jeszcze całą stertę jako wersje elektroniczne książek. Trochę mnie bawi, że na tej liście nie znalazło się kilka moich ulubionych paringów, a w zamian takie, za którymi nie przepadam.

Znalazłam jeszcze filmik o miłym Katsukim, którym nie wiem czy się dzieliłam: https://www.youtube.com/watch?v=vAzQSzvSnE8

Skoro już zakończyliśmy komiksy, czas na teksty ciągłe :P Przez to, że zaczęłam publikować fanfika, zabłądziłam na wattpadzie. Jakimś cudem udało mi się ominąć zarazę tej platformy, a odnalazłam perełki (myślę, że to mój naturalny dar - jeszcze nie czytałam czegoś, co byłoby naprawdę złe; chociaż niektóre fanfiki szybko porzucałam, ale nie dlatego, że były z natury złe, a nie przypadły mi do gustu; przez to też nie mam się czym pochwalić jak ktoś mnie pyta o najgorsze anime lub najgorszą mangę jaką czytałam ;___;)

Tu zacznę od fanfików o Mo Dao Zu Shi.

Nie ma tego dużo. Godne polecenia jest "Cut-sleeves" autorstwa NicoPoetry. Publikuje ona oneshoty powiązane z różnymi postaciami. Każdy jest inny, ale ujęły moje serduszko <3 Chyba najbardziej podobał mi się "Bezdomny", "Stowarzyszenie samotnych matek" i "Kwiat Orchidei". Oczywiście nadal są publikowane, więc mam nadzieję, że dojdą do tej listy inne pozycje ;). https://www.wattpad.com/story/199637861-cut-sleeves-mo-dao-zu-shi-one-shoty

Kolejny to "Pierwszy Dotyk" AnikiWinchester. O dziwo to Jiang Cheng x Lan XiChen. Osobiście nie jestem jakąś fanką tego paringu, gdyż uważam, że ta dwójka miała ze sobą niewiele wspólnego. Przykro mi to powiedzieć, ale nikt mi nie pasuje do Jiang Chenga XD Powinien sobie znaleźć jakąś zwykłą, zabawną, szczerą i lojalną dziewczynę, która rozgrzała by jego zdziadziałe i nieszczęśliwe serduszko. No ale cóż, w tym fanfiku coś było. Pojawiło się trochę absurdu, no ale to fanfik, więc wszystko można (choć nie zawsze to wychodzi na dobre; czasem ta zasada tworzy potwory, które potem śnią się po nocy... jak Zgredek x Dumbledore). 

A teraz mam dla was ciekawy twór, The Untamed, gdzie połączono dramę z aktorami ;) Spodziewajcie się, że wiele charakterów i relacji zostało poplątanych, ale naprawdę miło się to czyta. Mowa o "The Returned One" Habanero00. Główny paring to Wang Yibo (Lan WangJi) i Xiao Zhan (Wei WuXian).

A teraz trochę oddalimy się od tematu anime na rzecz Harry'ego Pottera :D Pewnego dnia, gdy przeglądałam wattpada w poszukiwaniu dobrego Mo Dao Zu Shi, natrafiłam na Drarry. Weszłam i zostałam wciągnięta jak odkurzaczem. O dziwo na tej platformie jest naprawdę sporo dobrego drarry. Jestem też zwolenniczką Sevmione, ale akurat nie czytałam niczego ostatnio. Z wattpada mogę wam polecić kilka drarry:

1) Błysk Zielonego Światła
Harry zabił Voldemorta, ale miewa koszmary. W dodatku Tiara Przydziału przeprowadziła pewną rebelię :P Coś w stylu: " No dobra gołąbeczki, skończyła się wojna, a wy wszyscy się pozmienialiście, więc robimy aktualizację. Biegusiem do krzesełka, jeszcze raz was wszystkich poprzydzielam". To dość przewidywalne co się wydarzy. W fanfiku pojawia się też ukrywany dotychczas brat Draco, Wolfram. Ogólnie bawiło mnie jego imię, ale spoko był z niego gość. Oto link do oryginału (na wattpadzie też jest, ale nie wiem, czy za zgodą autora...):

2) Rozbity księżyc
Melodramatyczny tytuł, ale fanfik spoko. Będziemy mieli tu Lunę wieszczkę (chociaż nie wiem, czy można ją tak nazwać... Jak dla mnie to raczej wcielenie imperatywu :P). Z tego co pamiętam, akcja dzieje się po wojnie, a Draco ma przechlapane w szkole i ogólnie jego życie się rypie, a więcej dowiecie się czytając :P
Swoją drogą trochę bawi mnie opis: "I mimo że Harry dawniej naprawdę nienawidził Dracona, teraz nie może patrzeć, jak księżyc w jego oczach rozsypuje się na miliardy kawałków". Hehe, rozsypuje się na miliardy kawałków... Z czym wam się to kojarzy?

3) Syndrom zwątpienia
Alternatywna rzeczywistość. Harry mieszka u Remusa i dopiero idzie do Hogwartu, gdzie zaprzyjaźnia się z Draco. A potem wszystko się rypło.

4) W objęciach losu
Akcja zaczyna się po śmierci Syriusza. Harry jest załamany, a i Draco ma duży problem. Tutaj mamy do czynienia ze złym wujem Vernonem. Takim baaardzo złym. Myślę, że domyślacie się o co chodzi :P Ale smutne jest to, że fanfik nie został dokończony ;___;

5) Unbloomed 
A ten fanfik jest jeszcze gorszy, bo też nie dokończony i przerwany w takim momencie!!!! To było jedno z lepszych Drarry jakie czytałam ;____; Liczę, że autorka wróci do pisania. 

6) Zieleń, której nie potrafię zapomnieć
A tutaj krótki fanfik i bardzo nietypowy, ale przez to ciekawy :) Harry Potter nigdy nie trafił do Hogwartu. Po prostu zniknął i nikt nie wie, co się z nim stało. Natomiast Draco jako dziecko spotkał czarnego kociaka, które uratował przed znęcającymi się. Po latach, ponownie doszło do ich spotkania.

7) Mały wypadek
Ten fanfik jest najbardziej kontrowersyjny. Jestem dopiero w połowie, ale jest godny zauważenia. Ogólnie pewnego, pięknego dnia, Harry wpada na lekcję Eliksirów, przy czym doprowadza do serii wybuchów z kociołków. Po tym nagle rozlega się płacz dziecka... :D Pomysł na ten fanfik jest interesujących, ale ja oraz wielu komentujących ma nadzieję, aż pewna osoba wróci do formy nastolatka ;___; Naprawdę. Bo jeszcze chwila i pójdzie to w złą stronę, a nie chcę go porzucać.  

To tyle na temat Drarry. Ten paring trafił do mojej czołówki jeśli chodzi o Harry'ego Pottera. A mimo to, od kilku dni moja uwaga skupia się na innym shipie.

Bawi mnie, że to, że w fanfiku o którym mówię, pojawia się paring, którego raczej nie lubię. W dodatku jest to omegaverse (mpreg), który trochę mnie odpycha. Więc jakim cudem nie mogłam się od tego oderwać i spędzałam długie godziny na czytaniu? To może świadczyć o tym, jak dobrze został napisany. Mowa o "Powinności" euphorii814, Harry x Lucjusz. Ogólnie pierwszy rozdział zaczyna z grubej rury, od razu od zbliżenia :P Osobiście trochę pobieżnie czytałam ten fragment i przeleciałam do momentu, aż się skończył. Powiem tylko, że potem przez dłuuugi czas nie będzie podobnych scen. Akcja zaczyna się po wojnie, gdy Harry ma już z 20 lat. Lucjusz natomiast wcześniej zmienił strony i stał się szpiegiem, jak Severus. Hermiona natomiast jest po ślubie z Ronem i spodziewa się dzieci, ale coś w ich związku się sypie. Nie chcę zbyt wiele zdradzać. Fanfik mocno skupia się na polityce. Podobało mi się to, że bohaterowie byli autentyczni. Mam na myśli, że kanoniczni naprawę mogli się tak zachowywać. Harry zmądrzał, Ronowi się pogorszyło (chociaż pod innym względem niż w oryginle), a Hermiona pozostała Hermioną, tylko trochę zmęczoną przez życie. Polecam przeczytać pierwsze rozdziały i wtedy zdecydować, czy czytać dalej, czy lepiej porzucić. Ja pochłonęłam te 40 rozdziałów w 3 dni i byłam zasmucona, że nie ma ciągu dalszego. 
Mam zamiar zabrać się za kolejne Lucarry tej autorki.

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do tego miejsca XD Przepraszam, jeśli was zanudziłam ;) Po prostu musiałam podzielić się z wami tymi opowieściami, bo myślę, że są warte uwagi. A jeszcze bardziej mi przykro, że to wszystko BL XD (na swoją obronę mogę powiedzieć, że w niektórych na drugim planie są inne, dobre, hetero paringi).

ps. Ten post miał się pojawić wczoraj, ale blogger zaczął mi wariować, więc musiałam poczekać do dziś. W tym czasie zaczęłam czytać kolejne Harry x Lucjusz, "Szermierz", i jestem na 25 rozdziale XD.



piątek, 18 października 2019

Ansatsu Kyoushitsu

Myślę, że w obecnych czasach prawie każdemu zainteresowanemu anime o uszy obiło się "Ansatsu Kyoushitsu" lub inaczej "Assassination Classroom". Jest to świeżutka animacja, której pierwszy sezon został wyemitowany w 2015, a drugi rok później. Ale o czym to jest?
Akcja dzieje się w japońskiej szkole, a konkretnie w klasie 3E. Niektórzy już powinni załapać co oznacza literka E. Otóż w tej oto klasie znajdują się szkolne wyrzutki, zera i wszyscy ci, którzy nie zasługują na uczęszczanie do "normalnych" klas. W skrócie jest to śmietnik szkoły. Przynajmniej tak zostali przedstawieni ci oto uczniowie. Szkoła o której mowa to gimnazjum Kunigigaoka - taka tam super hiper wypasiona szkoła, w której uczniowie poprawiają wyniki w zatrważającym tempie. Budynek jest naprawdę wielki, nowoczesny i ładny. Natomiast uczniowie 3E... uczą się w jakiejś rozlatującej chałupie w lesie. I nie, nie przesadzam. Przejście do głównego budynku zajmuje im kupę czasu, a w wyprawie tej mogą przypłacić zdrowiem lub życiem. Ah, nie ma to jak dyskryminacja ;D
Dodam jeszcze, że ci uczniowie wcale nie są beztalenciami (oglądacie anime, sami rozumiecie jak to jest). Zazwyczaj po prostu nie pasują do reszty, chcą czegoś więcej od życia niż tylko dobrych wyników w nauce i dobrze płatnej pracy, są geniuszami w jednej dziedzinie itp. itd. No i jak to zwykle bywa, z charakteru są najprzystępniejszymi postaciami, bo ci w głównego kampusu to zazwyczaj jakieś chamskie pasztety (no i kto kogo dyskryminuje... :P). Ale naprawdę, ładne postaci z głównego, które zobaczyliśmy można policzyć na palcach jednej ręki. A wszyscy mieli coś nie tak z osobowością (o ile akurat ją mieli).
No dobrze, ale przejdźmy do najważniejszego. Pewnego, pięknego dnia znika ok. 70% Księżyca. Tak po prostu. Na świecie panika, no bo co się wydarzyło? (pomińmy jakie miałoby to skutki w rzeczywistości - to anime, tu to się nie liczy ;P). Zaraz po tym do klasy E wbijają gostkowie z rządu w towarzystwie żółtego ośmiornicopodobnego stwora. Okazuje się, że ten żółty jegomość jest sprawcą zniszczenia Księżyca, a za rok zrobi to samo z Ziemią. Miłego życia ;D. Tutaj dowiadujemy się, że stwór zawarł z rządem umowę - oni przestaną organizować zamachy na jego życie, a on w zamian będzie nauczycielem klasy E. Absurdalne, czyż nie? Uczniowie zareagowali w podobny sposób. Haczyk tkwi w tym, że to uczniowie mają go zabić. Tak, w tym anime zobaczymy klasę zabójców, która szykuje się do pozbycia ich nauczyciela. Od tego momentu zamiast w-fu mają lekcje posługiwania się nożem, strzelania, walki wręcz i takie tam. Jako nauczyciel "w-fu" zostaje przydzielony im Karasuma (agent z rządu). Zabawa będzie polegała na tym, że pomijając lekcje, uczniowie mogą próbować zabić żółtego jegomościa na wszelkie sposoby, a on nie może zrobić im krzywdy. A jak go do zabiją to dostaną duuużo pieniędzy. Bardzo dziwny układ. Nie martwcie się, wszystko nabierze sensu w 2 sezonie. Do tego czasu pogódźcie się z absurdalnością. 
Swoją drogą, Koro-sensei (bo tak zostanie ochrzczony pan żółta ośmiornica) to doskonały nauczyciel. Przez jego zdolność do poruszania z prędkością 20 machów, latania, mackami i innymi nienormalnymi rzeczami jest w stanie indywidualizować zajęcia. Dzięki niemu, uczniowie mogą pracować nad swoimi gorszymi stronami. W dodatku angażuje się emocjonalnie w życie uczniów i chce dla każdego jak najlepiej. Po prostu ideał. Właściwie bardziej przypomina dobrą wróżkę niż terrorystę. Tak, to nie trzyma się kupy.

Znalezione obrazy dla zapytania ansatsu kyoushitsu season 1

Należałoby jednak przedstawić głównego bohatera. Jest nim Shiota Nagisa (ten niebieskowłosy chłopak). Zacznijmy od tego, że wszyscy biorą go za dziewczynę przez jego dwa kucyki i dziewczęcą urodę :( Wydaje się być taką trochę ciapą, ale ja od początku czułam, że to nie do końca prawda i w sumie był moim ulubionym bohaterem, choć znając moje preferencje, kto inny powinien nim być XD

Kolejna ważna postać to Karma (czerwonowłosy chłopak). Tak właściwie to świetny uczeń, ale trafił do 3E przez swoje chuligaństwo. Gdy pojawił się w serii, sprawiał wrażenie psychopaty. Okazuje się, że kumplował się z Nagisą we wcześniejszych latach. To właśnie on powinien być moim ulubionym bohaterem, a tu niespodzianka. Karma był spoko, ale polubiłam go z czasem, a i tak Nagisa królował.

Tak właściwie ta dwójka jest najważniejsza dla serii. Inni uczniowie też mają ciekawe osobowości, ale chyba nie ma sensu wypisywać wszystkich.

Wspomnę coś jeszcze o nauczycielach:

Tak jak mówiłam, jako wsparcie, klasa E otrzymała Karasumę. To też jeden z moich ulubionych bohaterów :) Koleś jest bardzo odpowiedzialny, ułożony i poważny. Słowem mówiąc, profesjonalista. Z pewnością nie jest wylewny, ale widać było, że z czasem przywiązał się do klasy i dbał o ich bezpieczeństwo (nawet bardziej niż rząd -.-).

Potem dołączyła jeszcze jedna nauczycielka... Irina. Blond piękność z odpowiednimi kształtami. Nie będę wdrażała się w jej postać, bo to będą zbyt duże spojlery. Powiem tylko, że pomijając pierwsze chyba 2 odcinki z jej udziałem, bardzo ją lubiłam :D A zwłaszcza jak już w drugim sezonie zmieniła image ;). Nie wiem jak inni oglądający, ale ja od początku shippowałam ją z Karasumą.

Przez obecność Koro-senseia, uczniowie 3E stale byli narażeni na rykoszet od doświadczonych zabójców. Czasem służyli za przynętę... No i ogólnie trochę przeżyli jakby się nad tym zastanowić XD Bidaki. Zwłaszcza akcja z jednym z ich innych nauczycieli była mocna.





































































Warto wspomnieć, że w tym anime jest sporo psychopatów. Taki jeden koleś był prawdziwym psycholem... Jego spokojnie można by gdzieś zamknąć. Natomiast dyrektor szkoły bardziej budził niepokój. To on był pomysłodawcą, by napędzać innych uczniów pogardą dla klasy E i niechęcią do dołączenia do niej. Był nieprzewidywalny i nie chciałabym go spotkać na swojej drodze. Waham się jeszcze, czy jego syn był gorszy, czy lepszy. Tu niemal idealnie sprawdzało się powiedzenie: "jaki ojciec, taki syn", chociaż w niektórych sprawach jedno było nieszkodliwe, a drugie dawało popalić. Z Karmą też był coś nie tak, ale to inny level. Ale trzeba wspomnieć o jednej osobie:
(spoiler) Ha! Ja od razu wyczułam, że to tylko tak się wydaje, że on jest niegroźny. Nagisa. Co prawda to był bardziej talent do zabijania niż bycie psychopatą, ale jego oczy w "fazie" robiły wrażenie. To były moje ulubione momenty z serii ^.^ No i jego wątek z matką, która też miała coś nie tak z głową. Szkoda, że tak szybko to rozwiązali... Ja chciałam więcej dramatyzmu i dram :< Zawiodłam się. Chciałabym Nagisę chodzącego do szkoły jak taka pusta lalka. To by było fajne... <3 (nie zwracajcie uwagi na moje chore preferencje). No ale Nagisa w długich włosach wyglądał genialnie.  (koniec spoileru)

Tak właściwie zostało mi jeszcze kilka odcinków do skończenia 2 sezonu, a potem dodatki. Ogólnie pierwszy sezon BARDZO mi się podobał. Pamiętam, że przez moment w drugim trochę się nudziłam, ale potem akcja poszła ;) W tej serii mamy kilka zwrotów akcji. Niektórymi trochę się zdziwiłam, bo w sumie nie było jak się tego domyśleć XD

Tak jeszcze na marginesie, w "Ansatsu Kyoushitsu" mamy trochę nawiązań do "Naruto" i "Shingeki no Kyoijin". Możliwe, że jest coś jeszcze, ale nie zwróciłam uwagi XD

grafika ansatsu kyoushitsu, korosensei, and anime

Jeszcze taka ciekawostka. Ponoć pierwotnie Nagisa miał być dziewczynką i chodzić z Karmą, ale ostatecznie plany się zmieniły. W tej historii czuć, że ta dwójka pasowałaby do siebie. Myślę, że to ulubiony ship niektórych osób XD

Osobiście bardzo polecam "Ansatsu Kyoushitsu". Można trochę się pośmiać, trochę popłakać... (tak, raz się naprawdę rozpłakałam i to gdy obejrzałam wcześniej scenę z kolejnych odcinków).

ps. oto amv, które wprost uwielbiam; są tu same poważne spoilery z 2 sezonu, ale ja obejrzałam to przed pojawieniem się tych rzeczy w anime i dodatkowo zachęciło mnie do szybszego oglądania :)

wtorek, 13 sierpnia 2019

Coś specjalnego ^.^

Teraz czas na trochę inny post. Będzie trochę rysunków, trochę linków... Myślę, że się wam spodoba ;)

Będąc na wyjeździe, miałam mnóstwo weny do rysowania. A że akurat mam fazę na Mo Dao Zu Shi, 90% jest właśnie z tego ;) Tak sobie pomyślałam, że może się z Wami podzielę, bo w końcu od dawna niczego nie wrzucałam.

1. Moje wersje chibi ^.^ Fani chyba łatwo poznają kto gdzie jest. Akurat tego rysunku nie kolorowałam, bo po pierwsze bałam się, że to zepsuję, a po drugie nie chciało mi się ;D Uważam, że wszyscy są uroczy :> Pytałam się rodziny, który im się najbardziej podoba, ale każdy powiedział co innego. Jedna osoba, że Lan Zhan (z króliczkami na środku) i przewracający się Jin Ling, druga, że Jin Ling i stojący za nim Jiang Cheng jako całość oraz śmiejący się Wei WuXian, a trzecia, że męczący królika Lan JingYi. Osobiście uważam, że najlepiej wyszedł Wei WuXian oraz Jin Ling ;)


2. Dalej chibi Mo Dao Zu Shi. Tutaj mamy śmiertelnie przerażonego Wei WuXiana i "ochraniającego go" przed psem Lan Zhana. A po prawej zdegustowany Jin Ling i pies :P Nawet wcisnęłam tam siebie, ale uważam, że to najsłabsze ogniwo tego rysunku. Tutaj jedna osoba zagłosowała za Jin Lingiem, a druga Wei WuXianem i Lan Zhanem jako całość.


3. Tutaj wychodzimy z chibi i mamy męczącego Lan Zhana Wei WuXiana. 


4. A tutaj Wei WuXian dobrze się bawi zwisając z drzewa. Siostra stwierdziła, że Wei WuXian fajniej wyszedł, ale ja bym głosowała za Lan Zhanem. Jakoś tak podoba mi się jak udało mi się go przedstawić.


5. Tutaj Wei WuXian oczywiście zasnął na drzewie. Siostra stwierdziła, że Lan Zhan wygląda jakby chciał zajumać tamtemu flet :P No ej, to ma być romantyczna scena, a nie... Z tym rysunkiem łączy się zabawna historia. Otóż rysowałam to w obecności 8-letniej bratanicy. I ona takie, czy to są dwie dziewczyny. No to ja: e... ten w białym to chłopak. Ona: Acha, czyli on patrzy na swoją ukochaną? I weź tu wybrnij :P Powiedziałam, że to przyjaciele. A potem zaczęła rysować postaci w azjatyckich strojach XD A innym razem, przy innym dziecku rysowałam chłopaka z długimi, kolorowymi włosami. Ona się dziwiła, że chłopak ma długie włosy i jeszcze kolorowe, a ostatecznie sama takiego narysowała XD Biedne dzieci, ich umysły zostaną szybciej zniszczone niż mój.


6. A teraz trochę dramatyzmu. Jakoś tak mam tendencję do rysowania martwych lub umierających ludzi, a najbardziej do rysowania par, gdzie jedno umiera. Chyba coś ze mną jest nie tak. Wizja była taka, że Wei WuXian ponownie umiera, a Lan Zhan znów zostaje sam.


7. A tu kontynuacja. Oboje odradzają się w teraźniejszości i przypadkiem spotykają. Ach, full romantic :P No i postacie drugoplanowe. Uwielbiam psuć takie "romantyczne" sceny ;) Dość łatwo się domyśleć kogo gdzie mamy. Aby rozwiać wątpliwości, w tle mamy lejących się Lan JinYi i Jin Linga.























8. Tutaj mamy ziszczenie marzenia Wei WuXiana. Pod koniec w nowelce mówił, że chciałby, aby zamieszkali sobie w spokoju na wsi. On by pracował na roli, a Lan Zhan zajmował przechowywaniem pieniędzy, gotowaniem i tkaniem XD


9. A tutaj królicze wersje głównych bohaterów. W końcu króliczki to taki trochę symbol tej serii ^.^



10. Lubię ten obrazek... I tak, to nadal jest z Mo Dao Zu Shi i nie, to nie jest kobieta, a ślubna wersja Wei WuXiana. Jestem zadowolona z efektu, gdyż bałam się, że zepsuję to na którymś etapie, choćby kolorowania.


A teraz coś kompletnie innego, sięgającego mojego dzieciństwa. Ogólnie zawsze jak jechałam do kuzynki to bawiłyśmy się takimi plastikowymi kucykami. Oczywiście każda miała swoje, którym podkładała głos :P Każdy kucyk miał swój charakter, zainteresowania i przeszłość, a akcja przeważnie działa się w Królestwie Kucyków. Robiłyśmy wiele "odcinków" gdzie kucyki miały jakieś przygody i takie tam.
Moim głównym kucykiem była Gwiazdka (prawdziwa Mary Sue), która była tak dobra, że wygrała konkurs na najlepszy ogród z ogrodniczką Różą. Tak... Gwiazdka była najlepsza we WSZYSTKIM. Heh... No cóż... Trochę się rządziłam :P W dodatku teraz doszłyśmy do wniosku, że Gwiazdka miała rozdwojenie jaźni i poważne zaburzenia psychiczne wynikające z problemów w rodzinie. Przeważnie była miła i pomocna, ale czasami zamieniała się we wredną babę. Raz Królowa Kucyków oddała jej władzę na cały dzień, a ona wypędziła Różę, a resztę kucyków zamknęła w różowym, plastikowym piekarniku ;___; Tak... To chyba jednak ze mną jest coś nie tak XD
Miała dwie siostry - Różę i Jagodę, które były bliźniaczkami z różnymi ojcami (nie pytajcie XD). Róża (główny kucyk kuzynki) była ogrodniczką, przeważnie miłą, ale chyba należała do osób, które sprzeczały się z Gwiazdką. Natomiast Jagoda to typowa alternatywka, która nienawidziła ludzi (znaczy kucyków) i chyba trzymała się tylko ze swoją siostrą Różą. Bardzo niemiła osoba, która też nie lubiła Gwiazdki.
Te trzy kucyki były w jednakowym wieku, 13 lat (możliwe że Gwiazdka była nieco starsza). To dość istotna informacja, gdyż Gwiazdka miała potem dziecko, pół elfa Brie, którego ojca nie znamy XD Uznałyśmy, że w świecie kucyków inaczej wygląda dorastanie, ale one były prawie dorosłe.
Tak właściwie miały jeszcze jedną siostrę, 6-letniego Diamencika. To było takie dobre, niewinne dzieciątko, które nikomu nic nie zawiniło.
Cała czwórca to córki Królowej Kucyków, której imienia nie znamy. Czyli w sumie były księżniczkami, ale zazwyczaj pamiętało się tylko o Gwiazdce, która czasem zajmowała się królestwem pod nieobecność Królowej. Z tego wynika, że w królestwie panowała anarchia, gdyż Królowej wiecznie nie było. Prawdopodobnie ciągle jeździła na wakacje i zostawiała królestwo samemu sobie. Gwiazdka rządziła tylko na wyraźne polecenie Królowej, a ta zazwyczaj znikała bez uprzedzenia, więc po prostu przez większość czasu Królestwo nie miało władcy. Podobnie z kuzynką doszłyśmy do wniosku, że Królowa cierpiała na depresję i nigdy nie chciała być królową. Swoje smutki zatapiała w alkoholu i innych używkach (nie martwcie się, te wszystkie analizy wymyśliłyśmy teraz, jako dzieci byłyśmy niewinne :P). W dodatku była bardzo samotna, gdyż miała wiele dzieci z różnymi osobami, a żadnego męża. Dlatego też Gwiazdka miała uszkodzoną psychikę, gdyż pragnęła miłość rodzicielskiej. Róża i Jagoda olewały swoją królewską krew i zajmowały sobą, więc ominęło je to wszystko. A Diamencik trzymał się z Bursztynkiem.
Czas przejść do reszty kucyków, niekrólewskich. Na początku mamy rodzeństwo, dorosłego Motyla i 6-letniego Bursztynka. Motyl to kucyk oczytany i spokojny, a Bursztyn to naczelny urwis, który wszystkim robił żarty.
Z kucyków była jeszcze Cheri, która była fryzjerką i zajmowała jedynie swoim wyglądem. W sumie przyjaźniła się z Motylem, ale nic je nie łączyło. Kuzynka powiedziała, że ma wrażenie, że kiedyś to ona była księżniczką. I tu mamy ciekawą zagadkę. Jak to się stało, że została zdegradowana, a królestwo opanowała inna rodzina królewska. I nikt nie pamięta o jej królewskiej krwi... To musi być jakiś spisek.
W sumie były jeszcze dwa kucyki, ale one były dość krótko, prakucyk Serduszko, która już niemal od początku była kaleką, a potem zaginęła i Tęczę, starszą siostrę Cheri, o której niewiele pamiętam i zazwyczaj się ją pomija.

Oto wprowadzenie jeśli chodzi o kucyki XD Jestem ciekawa ile osób przeczytało to, a ile ominęła kompletnie niezainteresowana. No cóż, napisałam to po to by zainteresowani mogli choć w najmniejszym stopniu zrozumieć obrazek.

















Po opisie łatwo domyśleć się kto gdzie jest i jaki moment przedstawia rysunek ;)

Chciałabym powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Moja kuzynka planuje zrobić grę komputerową, której główną rolę odegrają ludzkie wersje kucyków. Pewnie zaczerpnie inspirację z naszych historii, ale już teraz wiem, że większość będzie kompletnie inna, a nawet charaktery zostaną nieco pozmieniane. Wstępnie mam być grafikiem :P Jeżeli projekt dojdzie do skutku to mam nadzieję, że nadal będzie o tym pamiętać ;) A tu macie linka do jej bloga: https://rozowy-blogasek.blogspot.com/ Może przestanie spamić w komentarzach :P Zapewne zabranie się do tego zajmnie nam parę lat, no ale nic, mamy czas.

A tu jeszcze jeden rysunek. Tym razem to moja wizja, że Gwiazdka stała się zła i wymordowała resztę :P


Na tym rysunku nic nie jest bez przyczyny. Nawet ich ułożenie i kto gdzie patrzy ma znaczenie, chociaż niewtajemniczeni nie zrozumieją. Nawet te wystające nogi mają znaczenie - symbolizują Królową, której nigdy nie było.

No dobra. Koniec z rysunkami. Mam jeszcze dla was coś z YouTube'a.

Oto coś dla fanów the Untamed. Bardzo szczery, krótki filmik o Jiang Chengu: scene Wei Wuxian always left Jiang Cheng behind (The Untame) To jest takie prawdziwe XDDD Najlepiej zrozumieją go oglądający, ale dla innych też powinien wydać się śmieszny.

A teraz coś dziwnego, ale słodkiego. Nie mam pojęcia co oni mówią, ale grafika jest urocza: https://www.youtube.com/watch?v=-gMs2nFqYsU&t=67s. To nie jest oryginalna wersja, którą za pierwszym razem oglądałam, ale z wietnamskimi napisami, ale to nie ma znaczenia, i tak nic nie zrozumiecie ^.^

Ok, to tyle na dziś. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Prawdę mówiąc, mam zamiar wrócić do rysowania komiksów. Może ktoś jeszcze pamięta Salvę i Kiki. Ogólnie to mam zamiar wziąć się za coś innego. Na razie w mojej głowie układa się scenariusz. Chwilowo plan jest by publikować to na YT. Mam nadzieję, że jak do tego dojdzie, będziecie chcieli to czytać ;) Ten komiks też będzie w wersji chibi, ale takiej jak widzicie powyżej, a nie jak Salva i Kiki.



sobota, 10 sierpnia 2019

Mo Dao Zu Shi/ The Untamed

Hejka. Dziś mam dla was coś wyjątkowego. Jest to post specjalny, gdyż napiszę wam coś o anime, które obecnie znajduje się w moim top 10. Wspomnę również o nowelce, na podstawie której to anime powstało, mandze, a także (jak z radością odkryłam) dramie. Jak widzicie, mam na to niezaprzeczalną fazę. Chyba ostatnim takim anime było Haikyuu. Ale o czym właściwie mowa? Tym razem naprawdę oglądam chińską bajkę. Jest to najnowsza produkcja, Mo Dao Zu Shi, znane też jako The Grandmaster of Demonic Cultivation. 
Ale o czym jest to anime, którym tak się zachwycam? Akcja ma miejsce w pseudo starożytnych Chinach (wszyscy kochamy pseudo starożytności ;P). Prawie 20 lat temu głośno było o Patriarsze Yilingu. Mężczyzna ten wsławił się z korzystania z zakazanych technik. Zamiast jak inni prawilni kultywatory (nie mylić z kulturystami) egzorcyzmować i zabijać pomioty diabelne, ten oto pan postanowił przywracać do życia zmarłych i czynić z nich swoje marionetki, by zabijały inne pomioty diabelne. Kontrolował ich za pomocą fletu. Stworzył z nich swoją armię, która w każdej chwili mogła najechać inne sekty (tak informacyjnie: w tym świecie istnieje multum pomniejszych sekt i kilka głównych, których zadaniem jest obrona przed złymi tworami, duchami itd. zwykłych śmiertelników; członkowie sekt różnią się tym, że mają złoty rdzeń i energię duchową, dzięki czemu mogą sobie walczyć z powyżej wymienionymi rzeczami). No i cóż, mówiono o nim wiele okropnych rzeczy, jak to że doprowadził do śmierci ludzi, którzy wychowali go jak własnego syna. W dodatku stworzył jakiś diabelski przedmiot do kontrolowania zmarłych, który w niepowołanych rękach doprowadziłby do prawdziwej katastrofy. Kiedy moc Patriarchy zaczynała wymykać się spod kontroli, a inne sekty zaczynały obawiać się jego dalszych czynów, główne sekty złączyły siły, by pozbyć się go raz na zawsze. Najechano go w jego kryjówce, czyli Kopcach Pogrzebowych. Jedyną dobrą rzecz jaką zrobił przed śmiercią było zniszczenie diabelskiego przedmiotu. No i cóż... Zmarł, a raczej go zabili. Po jego odejściu obawiano się, że przejmie czyjeś ciało i ponowi terror, zreinkarnuje się, czy cokolwiek innego się wydarzy. Regularnie niektórzy próbowali przywołać jego duszę, by dowiedzieć się co się z nim dzieje, jakie ma plany lub aby go wykorzystać, ale po jego duchu ani widu, ani słychu. Lata mijały, a ludzie zrozumieli, że Patriarcha nie powróci.
Minęło 13 lat (nie jestem pewna tej kwestii). W pewnej starej szopie/chacie/czy kto tam wie, pewien młodzieniec odprawiał jakieś mroczne rytuały. Ogólnie to robiły wrażenie, bo wszystko wysmarował krwią, a wokół wirowały jakieś cienie. Okazało się, że zapragnął oddać swoje ciało sławnemu Patriarsze Yilingowi.
Tak, głównym bohaterem tego anime jest wsławiony Patriarcha Yiling, a właściwie Wei WuXian. Mężczyzna obudził się w jakimś nieznanym miejscu. W dodatku po chwili wparowali obcy ludzie. Zaczęli przerzucać wszystko dookoła, a jeden z nich krzyczał różne dziwne rzeczy, że nigdy nie uważał go za kuzyna, jak śmiał poskarżyć się rodzicom, jest nic nie wartym śmieciem i inne podobne rzeczy. Co lepsze, zaczął go kopać, a potem tornado wyszło. Wei WuXian ujrzał krwawe malowidła na podłodze i domyślił się co się wydarzyło. Widocznie poprzedni właściciel tegoż ciała znał zakazany rytuał. Tak źle było mu na świecie, że wolał oddać swoje ciało ghulowi, by dopełnił za niego zemstę niż nadal żyć. Co prawda Wei WuXian nie był ghulem, a czymś lepszym, no ale mężczyzna przywołał specjalnie jego. Na rękach naszego głównego bohatera widniały głębokie, krwawe rany. Musiał dopełnić zemsty, bo jeśli nie, rany by się nie zaleczyły, a jego dusza zostałaby zniszczona. Jedynym problemem było to, że podczas rytuału, ciałodawca powinien podać swoje życzenie, a ten chłopak widocznie o tym nie wiedział. Dlatego Wei WuXian nie tylko nie wiedział na kim się zemścić, a jeszcze co ma zrobić: zastraszyć, skompromitować, czy zabić? Na przestrzeni wieków zawsze chodziło o zabicie, ale i tak: kto był ofiarą? 
Ogólnie na pierwszy rzut oka, główny bohater nie wydaje się kimś kto mógłby dopuścić się tych wszystkich zbrodni. 
Po przejęciu ciała problemem mogło być to, jak ukryć zmianę charakteru, czy w jaki sposób udawać, że zna nieznanych mu ludzi. Jednak przynajmniej tu mu się poszczęściło, wszedł w ciało wariata (banzai!!!). Mógł robić co chciał, bo i tak go ignorowano.  Wei WuXian bardzo dobrze się przy tym bawił. Tak właściwie to otrzymał ciało Mo XuanYu'a, nieślubnego syna pewnego lidera sekty (którego, sprecyzują później). Przez pewien czas kultywował, ale został wyrzucony. Mieszkał u swojego wujostwa, a tam traktowano go gorzej niż służbę. Z czasem postradał zmysły. 
W dniu wstąpienia Wei WuXiana w nowe ciało, do wioski zaproszeni zostali kultywatorzy z jakiejś poważanej sekty, by pomóc mieszkańcom z żywymi trupami, czy czymś takim. Podczas spotkania z rodziną Mo i uzgadniania różnych rzeczy, do środka wbił główny bohater. Korzystając ze sławy szaleńca, odstawił tam piękne przedstawienie, którym rozwścieczył domowników, a zyskał pewną sympatię kultywatorów. Należy dodać, że Mo XuanYu zwykł kłaść na twarz tonę pudru i plamy z różu, a główny bohater jeszcze ich nie zmył. Wei WuXian zdał sobie sprawę, że owi kultywatorzy należą do sekty GusuLan, którą miał okazję BARDZO blisko poznać. Ogólnie wszystko miało być spoko. Mieszkańcy mieli czekać w domach, a kultywatorzy mieli porozwieszać flagi przyciągające potworki i pozbyć się całego pomiotu. Jednak coś nie pykło, a syn wujostwa (ten co wcześniej krzyczał na głównego) leżał martwy w krzakach. Obok niego siedział Wei WuXian, więc od razu uznano, że to jego zasługa. Jednak kultywatorzy stanęli w jego obronie, gdyż ciało zmarłego wyglądało jakby zostało wyssane z duszy i mięsa. No cóż... Nie była to robota człowieka. Wei WuXian zdał sobie sprawę, że jedna ze szram na jego ręce zniknęła, a wszystko dlatego że kuzyn miał schowaną za ubraniem flagę, którą tak naprawdę stworzył Patriarcha Yiang, więc kontrakt uznał, że to on go zabił. Lucky. Tej nocy działy się ciekawe rzeczy, bo po kolei pewien twór przejmował ciała ludzi, którzy szaleli, a potem umierali. Okazało się, że to jakaś przeklęta lewa ręka, z którą młodzi kultywatorzy nie mogli sobie poradzić. Wei WuXian widział jak dobrze są wyszkoleni, a i tak na nic się im to zdawało, więc pomimo ryzyka zostania zdemaskowanym, chciał użyć zakazanej techniki. Jednak w ostatniej chwili zatrzymał się, gdyż usłyszał dźwięk guqin (taka chińska cytra). Otóż do walki wkroczył ktoś doświadczony z GusuLan, którego Wei WuXian bardzo dobrze znał – Lan WangJi. Dowiedzieliśmy się, że to ponoć jeden z jego największych wrogów z przeszłości, więc najlepszym rozwiązaniem byłby szybki odwrót. Jak pomyślał, tak zrobił, a już po chwili nie było po nim śladu. Wei WuXian wziął swojego zaprzyjaźnionego osła i ruszył w dal.  Nasz główny bohater miał tego wieczoru wyjątkowe szczęście, gdyż podczas taktycznego odwrotu, w lesie spotkał jakiegoś młokosa z innej ważnej sekty, który znał Mo XuanYu'a i widocznie nim pogardzał. Główny bohater ma dar do uderzenia w czułe punkty i powiedział coś, czego nie powinien, czym sprawił, że młody jeszcze bardziej go znienawidził. No i wtedy do akcji wkroczyła kolejna postać, wuj chłopaka, który okazał się kimś, kogo Wei WuXian najbardziej nie chciał spotkać. Był to Jiang Cheng. Mężczyzna chciał zabrać Wei WuXiana ze sobą, gdyż nienawidził wszystkich, którzy podążali ścieżkami Patriarchy i korzystali z mrocznych praktyk. Tym razem Wei WuXianowi się upiekło i o dziwo obronił go Lan WangJi. Po tym miejsce miała jeszcze jedna fajna sytuacja – walka z czymś, do czego przyczepiła się sławna lewa ręka. Ogólnie Wei WuXian tym razem został zmuszony do zagrania na flecie i wezwania posiłków. Obecni kultywatorzy wrzeszczeli na niego, czy jest normalny, by w takim momencie grać na flecie. Wtedy zjawił się Lan WangJi i popatrzył na niego jakby go poznał, lecz Wei WuXian stwierdził, że raczej nie mogą mu nic zrobić, bo jest tylko naśladowcą Patriarchy. W dodatku do zabawy dołączył Jiang Cheng ze swoim siostrzeńcem Jin Lingiem i ogólnie chciał zabrać ze sobą, by torturować go w piwnicy i upewnić, czy nie jest Wei WuXianem. Główny bohater powiedział kilka ciekawych rzeczy, które miały na celu obrzydzić Lan WangJiego i Jiang Chenga. Jednak Lan WangJi nie dał się i zabrał Wei WuXiana do swojej sekty wbrew jego woli. 
No cóż, Wei WuXian był bardzo dobrze traktowany, ale i tak odstawiał różne cyrki, które miały na celu wykopanie go z GusuLan. 
Anime ma na razie jeden sezon, lecz pojawiają się już pierwsze odcinki drugiego. Pierwszy opierał się na retrospekcjach, młodości Wei WuXiana. Pokazano w jaki sposób zaczął kultywować mroczne praktyki i jakim cudem z wesołego żartownisia stał się kimś, kogo wszyscy znienawidzili, choć po powrocie do życia nie wydawał się zły.
Powiem tylko, że za młodu Wei WuXian ze swoim przybranym bratem, Jiang Chengiem, jak kilkunastu młodych kultywatorów, udali się na nauki do GusuLan – poważanej sekty, w której najważniejsze było te ponad 3000 zasad powypisywanych na kamiennej ścianie. Tam Wei WuXian oczywiście był największym utrapieniem, które łamało zasady i jeszcze sprowadzało kolegów na złą drogę ;). Jednak jedną osobę najbardziej denerwował, najbardziej przykładną, ułożoną, poważną osobę żyjącą w GusuLan (a może i kraju), Lan WangJiego. Wei WuXian ciągle się z nim drażnił, a tamten się denerwował. Początkowo chłopak nienawidził tego drugiego, ale w obliczu śmierci, chyba Lan WangJi zmienił zdanie ;D.
Ważne jest, by wspomnieć o jednej rzeczy. To anime zawiera śladowe ilości shounen-ai. W pierwszym sezonie niestety nie było tego tak widać. Ogólnie to możecie się domyślać między kim będzie romans (albo powinien być). To niezbyt trudne :P 

Znalezione obrazy dla zapytania mo dao zu shi anime

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania mo dao zu shi anime




Uwielbiam głównych bohaterów. Wei WuXian to taki śmieszek, który świetnie się bawi wkręcając innych ludzi i denerwując Lan Zhana (jest to imię, którym posługiwać się mogą tylko najbliżsi, a główny i tak sobie nic  z tego nie robił). Natomiast Lan Zhana w przeszłości był taki poważny, ale i tak świetny. Ogólnie w teraźniejszości zachowuje się nieco inaczej. Teraz bije od niego mądrość, a sam nie trzyma się tak sztywno zasad.
Najlepsze w tym anime jest to, że nawet jakby nie było tego wątku romantycznego to fabuła sama się broni i to anime i tak zostałoby w moich ulubionych. Trzeba też powiedzieć o pięknej animacji. Uwielbiam tę kreskę i kolorystykę. Zabawne jest to, że część jest 2D, a cześć 3D. W sensie część teł jest 3D, co daje poczucie głębi i realizmu. Oczywiście bohaterowie wyglądają już normalnie, tak jak w anime. No i muzyka.... Prześliczny soundtrack. Naprawdę cudowny. No i opening. Jest to jeden z tych, których nie chce się przewijać, a refren dla fanów jest jak śpiewanie, Guren no Yumiya, czy Sasageyo, jeśli wiecie o co mi chodzi ;) 
O, jest jeszcze jeden genialny element. Reklamy. W trakcie pojawia się przerwa na reklamę. Za pierwszym razem nie wiedziałam co się dzieje. Nagle wrócili do sceny, która była wcześniej. Jednak po chwili zrozumiałam. W dłoni jednego bohatera były lody Cornetto XD. To jest jednocześnie takie genialne i takie głupie. Heh, audycja zawiera lokowanie produktu.

Teraz pisałam o anime, ale tak właściwie ono nie jest najważniejsze. Pierwsza była nowelka. LINK PO ANGIELSKU 
Ogólnie anime opiera się na nowelce, ale szczegóły się różnią. W pierwszym sezonie skompresowano retrospekcje do pewnego momentu, które w nowelce są porozrzucane po całej książce. No ale za to nie ma teraźniejszości. Mam nadzieję, że to będzie w drugim sezonie, bo tam takie genialne rzeczy się dzieją ;____; Nowelka ma 127 rozdziałów, ale na polski przetłumaczono 38. Czytajcie TUTAJ, bo to jest legalne tłumaczenie, na które zgodziła się autorka. A co lepsze, jest szansa, że zostanie wydany tomik, tylko autorka musi poczuć, że jest wielu chętnych i jej powieść się sprzeda. W tym celu trzeba wyświetlać, komentować i oceniać. Wszystko w naszych rękach. Ja jestem szczęśliwa, że nieźle znam angielski i już prawie skończyłam czytać nowelkę. Zostało mi kilka specjali. Nie wiem co bym zrobiła jakbym musiała czekać na tłumaczenie. Na podstawie nowelki robi się manga.

 Znalezione obrazy dla zapytania mo dao zu shi manga

W nowelce shounen-ai jest bardziej widoczne. Oj tak, oj tak... Momentami aż słychać w tle te piski yaoistek. Tam później, później jest nawet yaoi. Ale nie bójcie nic, nie lubicie gatunku, nie powinno was to drażnić, gdyż wszystko dzieje się dość naturalnie. Heh, polecam momenty, w których Wei WuXian spił Lan Zhana. Spił, w sumie to za dużo powiedziane. Za każdym razem Lan Zhan odpadł po jednym kieliszku. Najpierw zasypiał, ale za to jak się budził... Łah, działo się ;) Ogólnie robił wszystko to, czego na trzeźwo w życiu by nie zrobił. Tak właściwie to wydaje mi się, że na jaw wychodziło trochę takie jego prawdziwe ja... XD Nie no, wciąż nie mogę z tego, co zrobił po trzecim spiciu XD

Jest jeszcze jeden element. Drama. Teraz emitowany jest serial na podstawie Mo Dao Zu Shi, a jego tytuł to The Untamed. Ogólnie drama różni się zarówno od anime, jak i nowelki. Stworzono trzecie prawie osobne dzieło. Czym się różni? Po pierwsze, naruszono czasoprzestrzeń. Ogólnie np. połączono różne wydarzenia z dwóch różnych momentów, niektórzy bohaterowie żyją w innych czasach niż w nowelce. Ale to nic nie szkodzi, i tak jest fajnie. Pojedynczy bohaterowie pełnią inne funkcje w fabule, mają nieco inne charaktery itd. Trochę zmieniono osobowość Jin Zixuana, narzeczonego przyrodniej siostry Wei WuXiana. W anime i nowelce był to ogromny narcyz, który nie rozumiał innych, a w dodatku trochę nadpobudliwy. Natomiast w dramie też jest trochę narcyzem, ale takim eleganckim i kulturalnym. Ogólnie lubię obie jego odsłony, ale szczerze mówiąc, bardziej przywiązałam się do dramowego. Pewnie to ze względu na to, że w nowelce wątek z nim potraktowano trochę po sierocemu, a w dramie jest go sporo więcej. Zmieniono również charakter siostry, Jiang Yanli. W nowelce została przedstawiona jako miła i dobra osóbka, która jednak niczym się nie wyróżniała. W dramie natomiast cały czas ma minę jakby się miała rozpłakać, ale przez większość czasu ta mina pasuje, więc nie będę narzekać. Dobrze, że jak zmieniono charaktery to obojgu, bo przez to nadal do siebie pasują. 
W dramie pojawiają się sytuacje, których nie było w innych tworach tej serii. Jednak nie można narzekać, są świetne ;) Niektóre momenty są tak bardzo dramowe.... Fani powinni zrozumieć o co mi chodzi. Jednak ma to dużo uroku.
Trzeba też przyznać, że niektóre stwory są trochę... low budget. Tragedii nie ma, widać że komputerowo, ale i tak wyglądają stokroć lepiej od niektórych potworów z podrzędnych filmów przygodowych fantasy. Ale tak właściwie to nie przeszkadza. Trochę bawi, ale nie razi. 
Ogólnie w serialu musieli wydać sporo kasy na liny do skoków. W sensie takich kaskaderskich, bo w Mo Dao Zu Shi bohaterowie mogą sobie tak skakać. W dramie chcieli to odwzorować. Momentami trochę dziwnie im to wyszło, ale też ma to swój urok.
Powiem może coś o grze aktorskiej. Dwójka głównych bohaterów sprawuje się wyśmienicie. Naprawdę idealnie ich dobrano, a i umiejętności mają. Rzeczywisty Wei WuXiana wyglądałby właśnie tak jak ten aktor ;) Odtwórca roli Jiang Chenga już nieco gorzej sobie radzi, ale nie jest bardzo źle (więcej go nie ma niż jest, więc nie przeszkadza). Ogólnie jest dwóch bohaterów, których twarze wręcz mnie wkur**** Tak... Znaczy ich postacie też były najbardziej irytującymi postaciami, które należało poćwiartować i spalić, no ale aktorzy przesadzili. Było powiedziane, że jeden z tych kolesi ciągle się szczerzył, ale jego uśmiech powinien być bardziej złowieszczy niż debilny. A drugi to nie wiem co on wyprawia. Znaczy powinien być taki pseudo grzeczny i uśmiechnięty, no ale jego mina czyni go ofiarą losu. Ten nowelkowy na pewno miał inny wyraz twarzy. Ugh.... Same myślenie o tej dwójce przyprawia mnie o dreszcz obrzydzenia.
Warto wspomnieć o jednej istotnej sprawie. W dramie skupiono się na tym narzędziu, które stworzył Patriarcha i niby zepsuł. Tutaj trochę inaczej prezentowała się sprawa. Tak naprawdę kompletnie inaczej. W przeszłości Żelazo Yin (wybaczcie za tłumaczenie) zostało podzielone na części, które pochowano w różnych miejscach, by nikt go nie złożył. Tutaj inny zły zbierał wszystkie części, by mieć własną armię umarłych, a Wei WuXian z Lan WangJim mieli mu przeszkodzić. Dodam, że w nowelce w teraźniejszości akcja toczy się wokół zbierania reszty ciała tej demonicznej ręki, które zostały przez kogoś porozrzucane.
W dramie również zadbano o muzykę. Opening jest spoko, ale inna piosenka jest kluczowa, ost. Ogólnie jest to najważniejsza piosenka serii. W anime też taka była. Ta dramowa bardzo wpada w ucho. Ogólnie to słucham jej cały czas XD LINK Ta piosenka jest taka ważna, gdyż śpiewa ją dwójka głównych bohaterów.
Chyba jest już nawet tłumaczenie tej dramy. Odcinki po angielsku pojawiają się regularnie na youtubie. Na chwilę obecną jest 40. Jednak jeśli nie chcecie czekać, trochę szybciej pojawiają się na viki, tylko tam są reklamy. Na początku myślałam, że tych odcinków będzie max 30, bo na youtubie z wyprzedzeniem pojawiają się trailery. Jednak spojrzałam z ciekawości na jakąś stronę i okazuje się, że będzie 50. AAAAAAaaaaaaaaa. Jestem szczęśliwa. Mimo że to inna historia i lepiej nie spodziewać się rzeczy z nowelki, i tak uwielbiam to. W końcu drama jest też family friendly... Nie ma tu bl ;____; Znaczy bromance jest tak mocny, że trudno to brać tylko za przyjaźń, ale wprost nic nie powiedzieli. I usunęli wszystkie fajne sceny. 

Znalezione obrazy dla zapytania the untamed drama






Teraz czas na takie podsumowanie wszystkich elementów. Pomijając głównych bohaterów, bardzo lubię Lan SiZhui. To naprawdę uroczy chłopak. Ogólnie jego przeszłość jest BARDZO ciekawa, ale zdradzenie jej byłoby za dużym spoilerem. Czytajcie nowelkę, a się dowiecie. Albo szybciej drama wam powie. Bardzo lubię też Wen Ninga. To taki słodziak... Tylko na samym początku przeżyłam szok, że jest tym Upiornym Generałem z początku ;____; Do moich ulubionych awansował też dramowy Jin Zixuan. W jednym trailerze zrobił coś bardzo słodkiego względem Jiang Yanli <3. No i jeszcze nowelkowy Jin Ling. Dramowy minimalnie mniej mi się podoba, ale też może być.

A teraz czas na treści dla wtajemniczonych. Jeżeli nie przeczytałeś całej nowelki i/lub nie jesteś yaoistką, NIE CZYTAJ
No dobra, czas przejść do ciekawszych rzeczy ;P. Nie no, żartuję. Ogólnie to w nowelce nie ma zbyt wielu scen pocałunków i innych wiadomych rzeczy, no ale naszła mnie pewna refleksja. Lan Zhan po pijaku wcale nie zachowuje się jak nie on. Tak naprawdę to jego alter ego, które ujawnia przy Wei Yiangu. Jak się spił to miał tendencję do gryzienia. No i jakby to powiedzieć... Na trzeźwo też gryzie ( ͡° ͜ʖ ͡°). Tylko, że w odpowiednich okolicznościach. Jak tak czytałam nowelkę po polsku to na początku jak Wei Ying mówił, że podobają mu się mężczyźni tacy jak Lan Wangji i tamten oznajmił, by zapamiętał swoje słowa, a potem, że bierze go do Gusu Lan to jedna użytkowniczka skomentowała: " Biedny... Lepiej uważaj, bo przez tydzień nie będziesz mógł siadać na dupie. XD" Hehe... Jakby to powiedzieć. Bardzo trafiła tylko, że biednego Wei WuXiana spotkało to sporo później. Kiedy Lan Zhan w końcu mógł legalnie robić to i owo, oj, nie oszczędził Wei Yianga. Aż mi go szkoda było XD I wyszło jaki z niego łagodny dżentelmen. Ta, jasne. I nie wiadomo już, czy po pijaku lepszy, czy na trzeźwo. Po pijaku jeszcze dało się nim manipulować, a na trzeźwo to zero litości. Oj tak, tylko że nie przez tydzień, a raczej przez całe życie. Heh, bywa. Ogólnie to znalazłam ilustrację, która idealnie to ukazywała. Patrzcie go, jaki zadowolony z siebie :P. A Wei Yiang zdycha. Haha, ten ulatujący duch. No ale ta ilustracja jest śliczna. 



Tak właściwie Mo Dao Zu Shi ma kilka takich symboli. Cały czas przewijają się króliki, Uśmiech Cesarza no i wstążka.
No dobra, czas kończyć tego posta :) Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam, bo naprawdę warto. Ten post tworzył się od dawna, gdyż zaczęłam go pisać na telefonie jak jeszcze byłam na wyjeździe, gdyż miałam wenę, ale brak internetu i komputera. Teraz mogłam wszystko w spokoju sklecić ;)
Jestem ciekawa, czy znajdą się tu jacyś fani Mo Dao Zu Shi.