Rozdział 5
Nowi przyjaciele?
Członkinie
„Klubu Kwitnących Pąków” wraz z Soujirou sklejały zniszczone wachlarze. Zadanie
było całkiem ciekawe, ale potrzebowało precyzji i zmysłu. Yuzuru poczuła
ogromną ulgę, gdy zobaczyła efekt końcowy. Rekwizyty zostały nieco przerobione,
ale nie wyglądały na pracę amatorów.
- Dziękuję za waszą pomoc. Na
dziś to już wszystko. Wracajcie bezpiecznie.
Dziewczyny w dobrym humorze
opuszczały salę. Została Yuzuru i Soujirou, który pomógł jej pochować
materiały.
- Jak dobrze, że się udało… -
westchnęła.
- Według mnie wyglądają lepiej
niż wcześniej. – uśmiechnął się.
Przewodnicząca zachichotała.
- Z pewnością są bardziej
kolorowe.
Ze szkoły wyszli tuż przed siedemnastą.
- Dość wcześnie skończyliśmy. –
zauważyła.
Chłopak pokiwał głową.
- Wracasz już
do domu? – zapytał.
- Pewnie tak… A co?
- Może gdzieś pójdziemy? Choćby
na spacer.
Yuzuru pomyślała przez chwilę.
Był dla niej podejrzanie miły.
- No ok… Czemu nie?
Ruszyli w stronę centrum.
Rozmawiali o jakichś nieistotnych rzeczach, ale nawet dobrze się bawili. W
pewnym momencie Yuzuru zwróciła uwagę na grupę nadciągającą z naprzeciwka. Myślała,
że jej się przewidziało, ale jednak nie. Popatrzyła na Soujirou, który miał
minę chłopca, który coś przeskrobał.
- Yo… - podniósł dłoń do
przybyszy.
- Souji… - powiedział Hiiro
surowo. – Mieliśmy się dziś spotkać. Właśnie idziemy do mieszkania Saito. Gdzie
się wybierasz?
- No wiesz Hiji… Hiiro. Coś
obiecałem i…
Tanaka przeniósł wzrok na Yuzuru.
- Znowu ty? – oznajmił z
niedowierzaniem.
Dziewczyna niezbyt wiedziała jak
powinna się zachować. Właśnie stali przed nią Hiiro, Kou, Kei, Yun, Shin, a w
dodatku jeszcze Sasuke i Kurano!
- Hej Yuzuru – zawołał Sasuke.
Popatrzyła na niego z widocznym
zaskoczeniem. Coś było w nim innego. Wydawał się… mniej dziecinny niż zawsze.
- E… mhm… - mruknęła. – Widzę, że
masz nowych znajomych… - powiedziała ostrożnie.
- A tak. – uśmiechnął się wesoło.
Starała się ukryć swoje
zaniepokojenie, ale widocznie nie do końca jej to wyszło, gdyż cała grupa (a
zwłaszcza Hiiro i Kei) obserwowała ją wnikliwie, co jeszcze bardziej ją
speszyło.
- Sorry Hiiro, ale sam zaprosiłem
Yuzuru, więc nie mogę nagle sobie pójść.
Dziewczyna zaczęła bawić się
dekoracją bluzki.
- Wiesz Soujirou… Nic nie
szkodzi. Idź, bo to wygląda na ważne. Ja wrócę do domu…
Chłopak popatrzył na nią w
zamyśleniu z widocznym dylematem.
- Dom Yuzuru jest po drodze.
Możemy ją odprowadzić, a potem iść do mnie. – oznajmił Shin.
Soujirou ucieszył się.
- Zróbmy tak. Sorki Yuzuru. Nie
chciałem, by tak to wyszło.
- Rozumiem. Nic nie szkodzi.
W rezultacie Yuzuru, Soujirou i
Sasuke szli na przedzie, a reszta kawałek za nimi.
- Udało wam się naprawić te
wachlarze? – zapytał Sasuke.
- Na szczęście tak. Jak przyjdziesz
do klubu to ci pokażę.
- Ok, Yuzuru.
Dziewczynę korciło, by zapytać co
tu się tak właściwie wyprawia, ale stwierdziła, że to pogorszy jej sytuację.
Przez chwilę szli w ciszy. Czuła, że inni ich obserwują. Nieco się skuliła i
zapytała cicho:
- Czemu oni nas podsłuchują?
Soujirou westchnął z uśmiechem i
powiedział tak głośno, by na pewno usłyszeli.
- Widocznie nie mają nic
ciekawego do robienia. W końcu nie ma nic przyjemniejszego od słuchania cudzych
rozmów i wbijania wzroku w ich plecy!
Yuzuru zaśmiała się pod nosem, a
ci z tyłu zmieszali.
- Chyba masz rację. –
zażartowała.
Wkrótce dotarli pod dom
dziewczyny.
- Dzięki za pomoc, Soujirou.
Bardzo nam pomogłeś. – uśmiechnęła się.
- Spoko. W końcu ja jestem tego
pośrednią przyczyną.
Nagle drzwi domu otworzyły się i
na zewnątrz wyszła mama klubowiczki z garem do ostudzenia.
- O! Yuzuru! Już wró…ciłaś… -
zawahała się pod koniec.
Kobieta zmierzyła wzrokiem grupę
chłopców.
- Dzień dobry proszę pani! –
zawołał Sasuke.
- Dzień dobry Sasuke! Dawno cię
nie widziałam. Trochę urosłeś od początku roku.
- Dziękuję. – wyszczerzył się.
Yuzuru szybko pożegnała się z chłopakami i
weszła do domu z ulgą.
- Jejku, córeczko… O co tu
chodzi? Skąd ta cała obstawa?
- To trochę skomplikowane…
Soujirou pomagał mi z wachlarzami, a gdy wracaliśmy, natknęliśmy się na jego
znajomych, którzy zmierzali w tym kierunku i tak powstało to zbiegowisko.
- Nie powiem, zrobiło to na mnie
wrażenie. Moja córka otoczona tyloma przystojnymi młodzieńcami…
Yuzuru zaśmiała się i przytuliła
mamę.
- Pewnie masz rację. To nie
zmienia faktu, że wolałabym być z dala od tego składu.
- A to czemu?
- Bo to strasznie dziwne. W ciągu
niecałego miesiąca zaczęli wszędzie ze sobą łazić choć wcześniej ze sobą nie
gadali lub nawet się nie znali! No i Sasuke jest jakiś inny…
- Czyli?
- No… pierwszy raz w życiu czułam
się głupio z myślą, by go uderzyć w głowę. Zawsze go tak karałam… A teraz nawet
nie zrobił niczego żenującego.
Mama dziewczyny zaśmiała się.
- Oj kochanie. Może i jest coś na
rzeczy, ale nie warto szukać dziury w całym. Chłopcy dorastają. Może w końcu
zmądrzał?
- Jeśli tak, to zbyt nagle.
Udała się do swojego pokoju na
górze. Yh… Jak bardzo ją to korciło… W głowie pojawiła się absurdalna myśl, by
iść za nimi, ale to by absolutnie nic nie dało.
***
W
szkole Yuzuru była już całkowicie pewna, że z Sasuke coś się stało. Zmienił
się, choć na szczęście na lepsze. Zaprzestał z głupkowatymi żartami i trochę
zmienił wygląd, przez co zrobił się mniej laleczkowaty. Wszyscy to zauważyli i
wypytywali o nagłą zmianę. Jakby w jeden dzień przybyło mu kilka lat.
- Idziemy na dwór na lunch? –
zapytał Yuzuru.
- Jasne.
Zajęli miejsca blisko boiska. Tym
razem grali chłopcy. Chwilę później przysiadła się Osaki.
- Cześć! – pomachała.
- Hej Osaki!
Zaczęli we trójkę rozmawiać. W
pewnym momencie usłyszeli jakieś poruszenie. Yuzuru spojrzała w stronę boiska i
poczuła coś na swojej twarzy, a chwilę po tym już leżała na trawie oszołomiona.
Przybiegł do nich Kurano.
- Przepraszam! Dobrze się
czujesz?
Dziewczynie kręciło się w głowie.
Nagle zaczęła się cicho śmiać.
- Znowu…
To nie pierwszy raz, gdy chłopak
posłał w jej stronę piłkę. Z trudem usiadła i chciała wstać, ale ponownie
opadła na ziemię z jękiem. Kurano wyglądał na nieco wystraszonego.
- Czekaj! Zaniosę cię do
pielęgniarki.
Nieco zbyt brutalnie przerzucił
ją sobie przez ramię, a Yuzuru zrobiło się słabo.
- Ej! Delikatniej! To dziewczyna,
a nie worek kartofli. – oburzył się Sasuke.
Kurano szybko się zreflektował i
wziął ją na ręce.
- Nie trzeba, naprawdę… -
powiedziała słabo.
Chłopak jednak już jej nie
słuchał i popędził do szkoły, a Yuzuru poczuła się jeszcze gorzej. W sali nie
było nikogo, więc po prostu położył ją na łóżku. Nieco niezdarnie przeszukał
pomieszczenie w poszukiwaniu zimnego okładu. Gdy go znalazł, położył jej go na
głowie i zaczął coś bełkotać.
- Spokojnie, to nic takiego.
Przecież takie uderzenie mnie nie zabije.
Widocznie te słowa nieco go
uspokoiły, bo zachowywał się już normalnie.
- Nie musisz tu siedzieć.
- Ok… Powiedz jak coś ci się od
tego stanie.
- Jasne.
Została sama. Głowa ją bolała,
ale przynajmniej nie czuła mdłości. Leżała nieruchomo, gdy ktoś wszedł do Sali.
-Toshi… Naprawdę przepraszam. Myślałem, że to
odbijesz. Ostatnio chodzisz jakiś zamyślony – to był Kou.
- Przestań się mazać Kondo.
Będzie trzeba to pozszywać… Ygh…
- Hiiro? Co się stało?
Z
późniejszych dźwięków i rozmów Yuzuru wyciągnęła wnioski, iż chłopcy ćwiczyli,
a starszy niechcący skaleczył drugiego kataną. Prawdopodobnie w brzuch. Teraz
Hiiro był opatrywany. Wkrótce Kou został przez niego wyrzucony z sali, a
poszkodowany położył się na sąsiednim łóżku z westchnięciem. Yuzuru myślała,
czy powinna udawać, że jej tu nie ma, ale stwierdziła, że pewnie wkrótce się
wyda, więc lepiej samemu się przyznać.
Przytrzymując
okład cicho ześlizgnęła się z łóżka i odsunęła zasłonę.
- Hej – powiedziała.
- Ty?! – zawołał oskarżycielsko
Hiiro, gwałtownie usiadł i złapał za brzuch z grymasem.
- Przepraszam. Nie chciałam
podsłuchiwać. Dobrze się czujesz? Mocno ci się oberwało.
Patrzył na nią podejrzliwie.
- Jest dobrze. Nie interesuj się.
Yuzuru westchnęła i usiadła na
swoim łóżku. Poczuła się trochę słabo.
- A co z tobą? – zapytał
zauważając okład
- Heh… Oberwałam piłką w głowę.
- Niedobrze ci? Blado wyglądasz.
– stwierdził.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Mogło być gorzej. Przynajmniej
tym razem nie leci mi krew z nosa. Kurano to ma cela…
- Kurano? –
powiedział Hiiro z pewnym westchnięciem.
Yuzuru zauważyła, że chłopak ma
na sobie strój ćwiczeniowy. Na brzuchu widniała podłużna szpara, przez którą
widać było bandaż.
- Może lepiej się połóż? A nie
trzeba tego zszywać? Nie fajnie byłoby mieć tak widoczną bliznę. Ja też się
położę… Mam nadzieję, że to uczucie minie.
Hiiro ku jej zdziwieniu
uśmiechnął się i tak jak ona położył, zakładając ręce za głowę. Yuzuru nawet
nie zauważyła kiedy zasnęła.
Według mnie od tego momentu zaczyna się akcja (ale na momenty kulminacyjne musicie jeszcze trochę poczekać). Jak zdążę, to w najbliższym czasie pokażę wam jak wyglądają wszyscy w mojej wyobraźni :) W sumie pierwszy obrazek, który namalowałam z nimi, powstał w te wakacje i przedstawia wyście mamy z domu (kiedy to Yuzuru została odprowadzona). Nie mogę się doczekać, aż opublikuję pewne rozdziały :D
Hej!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się wciągam :)
I znowu wyobrażałam sobie siebie z mieczem w ręce, chyba za dużo anime obejrzałam :D