Mikakunin de Shinkoukei to anime, które niedawno obejrzałam. Opowiada o Kobeni, która w swoje szesnaste urodziny dowiaduje się, że jest zaręczona z chłopakiem o imieniu Hakuya. Owe zaręczyny zostały zaaranżowane przez dziadka dziewczyny z pewnych przyczyn. Młodzieniec i jego młodsza siostra Mashiro wprowadzają się do domu Kobeni. To anime bardzo mnie zaskoczyło. Pierwsze dwa odcinki były dla mnie pewnym szokiem. Mikakunin de Shinkoukei okazało się strasznie pokręcone, ale w nawet zabawny i pozytywny sposób. Warto powiedzieć coś o bohaterach.
Kobeni to dziewczyna, która nie lubi być w centrum uwagi. Z powodu ciągłych nieobecności rodziny, zajmowała się pracami domowymi i nadal tak pozostało. To jedna z najmniej absurdalnych postaci tej serii. Można powiedzieć, że nawet zwyczajna, ale łatwo ją polubić. Jednak jej siostra Benio to już inna sprawa...
Benio jest naprawdę dziwna. W szkole jest uwielbiana przez wszystkich. Ponad 90% uczniów zachowuje się jak pod wpływem jakiegoś halucynogennego środku xD Piękna, inteligentna, wysportowana... Można by uznać ją za mary sue, ale jej codzienne zachowanie wszystko rekompensuje. Uwielbia małe dziewczynki (nieważne jak to brzmi ;P). Uwielbia swoją młodszą siostrzyczkę i najchętniej nie spuszczałaby z niej oka. W dodatku, gdy pojawiła się w domu Mashiro, zaczęła ją wręcz napastować. Dziewczynka nazywa jej zachowanie po imieniu, a ona nadal zachowuje się jak wcześniej i nie da się jej nic przetłumaczyć xD W sumie Benio jest nawet fajna, ale trzeba przyzwyczaić się do jej dziwactw.
Co do Hakuyi. Mało się odzywa i trudno wyczytać jego emocje. Od początku bardzo go polubiłam. On i jego siostra wcześniej mieszkali głęboko w górach i bardzo to po nim widać. Czasem źle interpretuje zachowania Kobeni, np. gdy nie chciała na niego spojrzeć, bo nie wiedziała jak się zachować, uznał że go nienawidzi :) Chyba zrobiłby dla Kobeni wszystko... W przeciwieństwie do niej, od najmłodszych lat wiedział o ich zaręczynach. Mogę jeszcze powiedzieć, że ta dwójka znała się kiedyś, ale Kobeni zapomniała o tym. Ogólnie Hakuya jest bardzo uroczy według mnie. Trochę było mi go szkoda, gdyż jego hobby było tworzenie budowli z zapałek. Jednak za każdym razem na finiszu, ktoś (zazwyczaj jego siostra) wchodził do pokoju z impetem, przez co dzieło się rozsypywało...
Warto powiedzieć coś o Mashiro. W sumie jest to dziecko, ale zachowuje się bardzo dojrzale (a przynajmniej stara się). Czasem zamiast powiedzieć prawdę, że czegoś nie lubi, udawała że wszystko jest ok.
W anime pojawia się jeszcze kilka dziwnych postaci. Bardzo polubiłam wiceprzewodniczącą, przyjaciółkę Benio. Dziewczyna jako jedyna z reszty uczniów znała prawdziwą stronę przewodniczącej i zazwyczaj hamowała jej dziwne myślenie. W dodatku też nie miała spokoju, gdyż Benio często dzwoniła do niej i zwierzała ze swoich nienormalnych wizji/pomysłów/problemów.
Biedactwo, prawda? I tak za każdym razem. To wyjątkowo spokojny człowiek, gdyż ani razu nie podniósł na nikogo głosu.
Benio w trakcie męczenia niewinnych istot :)
A oto właśnie temperowanie Benio w wykonaniu Nadeshiko-wiceprzewodniczącej.
Hakuya szczęśliwy (mówiłam, że jego wyraz twarzy rzadko się zmienia).
Do dziwności serii przyzwyczaiłam się tak od trzeciego odcinka. Mniej więcej w tym momencie wyjaśniło się kilka spraw, przez które anime nie było aż taką abstrakcją (zamieniło się to na fantasy ;)).
Co do openingu. Idealnie odzwierciedla dziwność całej serii. Trudno powiedzieć z czyjej perspektywy został zrobiony, ale początkowe "nagrania" z pewnością mają coś wspólnego z Benio. Tekst na początku wydaje się bez sensu, ale gdy przeczytałam go po skończeniu serii, stwierdziłam, że po prostu odnosi się do różnych sytuacji.
Myślę, że warto obejrzeć Mikakunin de Shinkoukei. Gdy się przyzwyczai, to naprawdę fajne anime :)
Brzmi naprawdę fajnie. No to dopisuje tytuł do swojej listy " do obejrzenia ", która liczy już naprawdę sporo pozycji. Kiedy ja to wszystko obejrzę :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, naprawdę mnie zachęciła :)
Cieszę się ;)
Usuń