Kaleido Star to anime z 2004 roku, ale z całkiem niezłą animacją. Ogólnie zaczęłam je oglądać kilka miesięcy temu, ale na pierwszych dwóch odcinkach zatrzymałam się i potrzebowałam obejrzenia pewnego amv, aby zachęcić się do dalszego oglądania. W sumie to chciałam zobaczyć jednego z bohaterów - Leona, który pojawił się dopiero w 29 odcinku. Dzięki temu zaliczyłam to anime w trzy dni xD. Ogólnie ma 51 odcinków (licząc oba sezony, których chyba się nie wyodrębnia).
Ok, przejdźmy do fabuły. Główna bohaterka to Naegino Sora, 16-latka z Japonii, która wyjechała do ameryki, by dołączyć do "Sceny Kaleido". Owe miejsce łączy cyrk z teatrem. Mówiąc inaczej, można tam zobaczyć ludzi występujących na trapezie, trampolinach, żonglujących, z diabolo i wieloma innymi, najczęściej odgrywających jakieś sławne dzieło literackie. Bardzo przyjemnie się to oglądało, gdyż ciągle pokazywano nam nowe układy. Sora ledwo zdążyła dolecieć na miejsce, a już musiała doprowadzić do przypadkowej kontuzji jednego z występujących. Przez to została zmuszona do zastąpienia jej (ogólnie w prawdziwym życiu byłoby to całkowicie nienormalne ze strony kierowników, no ale to anime, więc wszystkiego możemy się spodziewać ;p). Dyrektor zobaczył w Sorze potencjał i tak trafiła na "Scenę Kaleido". Po drodze jeszcze trochę nabroiła, ale zobaczycie jak obejrzycie. Gdy dziewczyna dostała mieszkanie w akademiku, przed jej oczami pojawił się duch sceny Fool. Oczywiście początkowo niezbyt wierzyła w niego, no ale taki duszek potrafi być bardzo przekonywujący. Foola mogą widzieć tylko osoby, którą są w stanie wykonać legendarny układ. Przez pierwszy sezon Sora będzie m.in. dążyła do tego.
W anime bardzo szybko wszystko się zmienia. Mam na myśli priorytety ludzi, ich motywacje, niektóre poglądy, czy czasem wręcz charaktery. Przez to sporo się tam narobiło... Ale to było całkiem fajne. Z reguły zmieniali się na lepsze, ale niektórzy najpierw robili się gorsi, a potem lepsi (a ci w swoim spadku empatii robili się nieznośni ;)).
Podobało mi się, że drugoplanowi bohaterowie mieli wyróżniające się charaktery. Nikt tam nie nikł w tłumie. Z nich prócz Leona lubiłam najbardziej Laylę, Yuri'ego, Dio, Jonathana, Marion, Foola i Rosettę.
W anime strasznie brakowało mi wątku miłosnego. Niby tam Ken był zakochany z Sorze, ale ona nawet tego nie zauważała no i to nie ich paringowałam, a Sorę i Leona. Podejrzewam, że moja dwójka pewnie byłaby razem, gdyby choć trochę się na tym skupili. Przynajmniej tak się łudzę. W jednym momencie jak występowali była taka jedna scena, no ale pewnie tylko fani tego paringu ją zauważyli. Wyglądali trochę jakby się mieli pocałować... To były ostatnie odcinki, jak się odbijała od niego (nie ważne jak to brzmi xD). Ogólnie wydaje mi się, że Leon był w niej zauroczony, choć tego nie pokazali. Jak obejrzycie to powinniście zrozumieć o co mi chodzi.
A co do muzyki. W trakcie była bardzo przyjemna i choć się powtarzała, to się nie nudziła. A o openingu niewiele mogę powiedzieć, bo ani razu go nie obejrzałam xD Jakoś tak mnie nie zachęcał.
To jest właśnie ta scena, o której mówiłam :D